Nie będę odkrywczy, gdy powiem, że motyw drogi od zawsze mnie fascynował. Oglądając czy to film, czy dokument, zawsze czuję się, jakbym był podróżnikiem schowanym za kotarą ekranu. W tym dokumencie zaś miałem okazję zerkać zza obiektywu aparatu. Nie wiem, czy to wstyd się przyznać, ale nie znałem postaci Pana Tadeusza Rolke. Dopiero jego śmierć sprawiła, że usłyszałem to imię i nazwisko, które przewinęło się w nagłówkach internetowych.
Chociaż co znamienne, na drugi dzień - w telewizji natknąłem się właśnie na ten surowy dokument - „Dziennik z podróży” - i od razu skojarzyłem to imię i nazwisko. Urzekła mnie prostota przekazu i główna oś scenariusza, a mianowicie relacja ucznia z nauczycielem. I to nie byle jakim, bo okazało się, że Pan Tadeusz miał niebywały dorobek artystyczny.
Film nakręcony na początku drugiej dekady XXI wieku, ale skupiony był na takiej Polsce, jakby był nadal kręcony u schyłku XX wieku. Poczułem w tym wszystkim jakąś przyjemną prostotę i ulotne uczucie poznania pewnej prawdy o ludziach i samej rzeczywistości, w której się znajdują, a w tym ja - choć gdzieś odległy, mimo że w takiej rzeczywistości - jako dziecko - dane mi było żyć, doświadczać, poznawać i przeżywać.
I ta różnorodność oraz ten kontrast są czymś niezwykłym, bo pozwalają mi doceniać i jednocześnie tęsknić. Tylko za czym? Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć.
Podczas seansu przypomniał mi się też mój wujek Zbyszek, który w jakiś sposób przypominał Pana Tadeusza. Niestety, już go z nami nie ma, ale dałbym bardzo dużo, aby móc mieć szansę wybrać się z nim w podobną podróż, jaką miał okazję Michał.
Relacja ukazana między młodością a starością może nie jest odkrywcza, ale ta prostota użyta w dokumencie - rekompensuje wszystko. Może z perspektywy minionej dekady, niektórych wypowiedzi się dziwnie słucha, ale czy to czyjaś wina lub intencjonalny zamysł? Wątpię.
Kończąc, bardzo polecam. Z pewnością ukoi Was ten spokój, te miejsca i cała ta podróż, a z pewnością zapadnie Wam jedna scena w pamięci, gdy Pan Tadeusz, rozmawiając ze swoim uczniem, w niejaki sposób podkreśli piękno pozornego determinizmu tego świata, a mianowicie nie będąc tego wtedy świadomym - okaże się że odejdzie z tego świata w takim samym wieku co jego mama. Powie jeszcze temu chłopakowi jedną rzecz, ale to już obejrzyjcie sami.