Wczesny maszynopis Huntera Thompsona na ekranie. Jeśli poszukujecie wrażeń w stylu "Las Vegas Parano" to możecie poczuć się zawiedzeni, bo mimo wszystko rzecz nieco odmienna. Ale jeśli nastawicie się na zręcznie zrealizowaną, choć trochę błahą, komedię, to "Rum Diary" przypadnie wam do gustu. Mi najbardziej przeszkadzała tutaj chyba sama intryga, która przecież do przesadnie wciągających nie należy i zdecydowanie za bardzo "ciągnie ją" w stronę typowo hollywoodzkich schematów. Znajdzie się jednak kilka całkiem zabawnych sytuacji (dla mnie najbardziej wydajnym nośnikiem komizmu okazał się tutaj Giovanni Ribisi, czym zresztą sam byłem zaskoczony). Depp - w porządku, na szczęście wyluzował nieco z tą pozą Jacka Sparrowa, która zaczęła się niebezpiecznie przenosić do wszystkich filmów, w których gra. Niezły jest Aaron Eckhart, ale o tym, że potrafi mieliśmy okazję przekonać się już wcześniej. Bez żadnej rewelacji, ale na pewno sympatyczne.