Kompletna strata czasu. Nie tylko dziennik był zakrapiany rumem, reżyser i scenarzysta też.
Wręcz przeciwnie- myślę, że gdyby skubnęli co nieco rumu, wyszłoby coś o niebo lepszego :P Uwielbiam Johnny'ego, ale ten film był dla mnie prawdziwą katorgą. Tak naprwdę nic się nie działo, fabuła żadna, akcji brak. I żadne procenty przy oglądaniu nie były w stanie pomóc.