PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=544627}
6,5 86 tys. ocen
6,5 10 1 85868
4,3 9 krytyków
Dziewczyna w czerwonej pelerynie
powrót do forum filmu Dziewczyna w czerwonej pelerynie

(Uwaga, spojlery!)

Zachęcił mnie trailer, w którym Fever Ray nadawała zacny klimat swą pieśnią. Myślałem, że będzie tajemniczo, będą piękne krajobrazy gdzie zacna dziewoja w czerwonej szmacie będzie pędzić przez las i będzie jakaś fajna historia, z klimatem i morałem na końcu, wszakże od razu widać, że to jakiś remake Czerwonego do kroćset Kapturka...

Zamiast tego, dostałem film spreparowany, ze słabą grą aktorską, sztucznym śniegiem, świeżymi wykrochmalonymi strojami, denną fabułą i skomputeryzowanym wilkiem, który wygląda jak potwór z "Kobiety w Błękitnej Wodzie", (czy tam dziewczyny, nieważne).

Myślałem że Gary Oldman chociaż trochę uratuje tę farsę, ale okazało się inaczej. Strasznie irytowały mnie szczegóły, na przykład statyści którzy szli gdzieś w tle z siekierą, niemal czułem się jak na jakimś skansenie, gdzie człowiek z siekierą musi przejść z punktu A do punktu B, okrutnie rzucało się to w oczy. Gra aktorska głównej bohaterki, ogranicza się do eksponowania wielkich oczu,rozdziawiania usteczek, i hasania w czerwonej pelerynce.

Kolejnym mankamentem są bohaterowie, którzy mają siano zamiast mózgów, ale to chyba już chyba normalne w amerykańskich produkcjach. Dajmy na to scenę jak główna bohaterka bieży do babci, bo jest ona(babcia) w niebezpieczeństwie. Wchodzi, i z miejsca pyta się o babcię i czy wszystko w porządku. Ta natomiast odpowiada zza kotary, żeby zjadła zupę... Tak więc, pędzący na złamanie karku aby ocalić babcię Czerwony Kapturek, pierwsze co robi po dotarciu do chatki babuni, nalewa sobie zupy z kociołka... Boże, widzisz i nie grzmisz.

Ponadto irytowały mnie wymuskane stroje, wszystko wyglądało jakby było świeżo wyprasowane, i nigdy się nie brudziło. To jest bodajże średniowiecze do cholery, tam był brud, smród i poszarpane znoszone dzianiny. A nawet syn kowala wychodzi z kuźni z nieskazitelnie ułożonymi włosami i białą koszuliną.

Ponadto cały czas w miasteczku (które ma świetną fototapetę lasu poza murami miasta), leży śnieg, ale nikomu z ust para nie leci. Niesamowite.

Jedyne co można uznać za plus, to dość dobra muzyka, jednak jak już ktoś wspomniał wcześniej, nieco nie pasuje, chociaż mi wydaje się że to jakieś tchnienie świeżości i ciekawy wybór, oraz niektóre kardy był na prawdę smaczne, chociażby to jak dziewczyna z rozwianą czerwoną peleryną idzie na szczycie góry z swym lubym, tudzież hasa w niebieskiej sukni pośród siana z powtykanymi chabrami. Kilka smaczków było, niestety za mało, abym ocenił ten film dobrze.

Ponadto rzuciło mi się w oczy podobieństwo do Osady, tam też hasali w pelerynach, było miasteczko odcięte od reszty świata, mające swoje rytuały i zabobony, oraz, uwaga... niedorozwiniętego członka wioski który później ginie. Tylko, że w przypadku Osady, nie wyglądało to sztucznie i naiwnie, a fabuła trzymała się całości, a nie, że w połowie filmu przyjeżdża ktoś na podobieństwo van Helsinga, pojawiają się wilkołaki a bohaterowie w decydującym spotkaniu z wrogiem jedzą zupę.

Nie polecam filmu, chyba, że oglądamy go dla tych właśnie smaczków kadrowych, kolorystyki i dobrej muzyki.

Egzot

Zgadzam się w całości. Ale ja nie jestem ambitny i daję 7.

użytkownik usunięty
Egzot

Nad całą produkcja roztaczała się marna sztuczność, od scenografii, przez muzykę (dlaczego Karin zgodziła się na występy wokalne w tej szmirze - nie pojmuję) po fatalną fabułę. Nie wiem, co to miało być - Gevaudan dla ameryki? To nie jest żadne średniowiecze, to kompilacja różnych scenograficznych potknięć mająca udawać średniowiecze i romantyzm w jednym - jeśli ktoś trochę ma hopla na punkcie detali historycznych to na tym filmie dostanie womitów.
I najbardziej mnie dobił swoja obecnością Gary Oldman.

użytkownik usunięty

przynajmniej co do jednego filmu się zgadzamy (i wcale nie trzeba mieć hopla, żeby toto odrzucało) ;P

i widzę, że co do Spartacusa również

ocenił(a) film na 2
Egzot

Ja nie wiem jak innym, ale mnie wjazd Van Oldmana i ściąganie ze stryszku z sianem wioskowego głupka jako żywo przypominały kiepską imitację scen z Imienia Róży, to jest przybycie do klasztoru Bernarda Gui (miał podobną kibitkę, tylko nie włóczył za sobą jak idiota blaszanego słonia) oraz moment, w którym Gui nakrywa na gorącym uczynku Salvatore i Dziewczynę, odprawiających gusła na jakimś stryszku z sianem właśnie.

ocenił(a) film na 4
Egzot

heh, uśmiałam się, zabawny komentarz, dzięki ! ;)

Egzot

To prawda, czystszych kostiumów dawno nie widziałam. To samo tyczy się głupoty bohaterów, ich nieodpowiedzialnego zachowania i ( jak już wspomniałeś ) hasania w " ujemnej " temperaturze bez jakichkolwiek oznak takowej ( jeśli pani reżyser uważa, że w zimę z ust nie wydobywa się para, to serdecznie zapraszam ją do Polski :). Ja wiem, że to była typowa " odmóżdżająca " produkcja, ale nawet takie mają swoje wytyczne i pewne dozy realności.
Poza tym rola Czerwonego Kapturka była jedną z najgorszych ról w karierze Amandy. O większości obsady zresztą można napisać, że po prostu stała i gapiła się w kamerę.

Dałam 5/10 za muzykę, początkowe kadry, piękne skomponowanie bieli i czerwieni w ostatniej scenie oraz występ Gary'ego ( bo to jeden z moich ulubieńców ). Reszta srodze mnie zawiodła.

ocenił(a) film na 3
Egzot

Świetnie powiedziane. Film (tak jak książka) według mnie był bez wyrazu. Dawno nie widziałam tak złego filmu. Gra aktorów nie była zbyt dobra, a w dodatku wszystko wyglądało niesamowicie sztucznie.

Egzot

niestety muszę się z tobą zgodzić. reżyserka całkowicie olała realizm i dbałość oto , żeby choć trochę film był zgodny z prawami logiki. obraz też bardzo przypominał mi "osadę" (plus parę innych). cóż, oczekiwania co do filmu były większe, ale i tak można sobie obejrzeć w nudne niedzielne popołudnie ;)

ocenił(a) film na 8
Egzot

Macie rację co do braku realizmu, ale ja się bardziej skłaniam ku temu, że jako interpretacja bajki o Czerwonym Kapturku film jest zrobiony jako bajka. W której książę jest przystojny, księżniczka najpiękniejsza na świecie, zimą nie jest aż tak zimno, a potwór zostaje zabity (jakkolwiek byśmy zinterpretowali owego potwora - czy jest to wilk, czy może nawiedzony i okrutny księżulo). Od początku traktowałam film jak bajkę (tak, jakby stała się starsza razem ze mną), więc może dlatego nie odniosłam takiego wrażenia, jak Wy.

A co do podobieństwa do Osady - miałam dokładnie to samo wrażenie, szczególnie kiedy pierwszy raz zobaczyłam postać Claudea.

Egzot

uważam że ten film jest po prostu skierowany do fanów Tłajlajta (bez obrazy dla nich) to zwykły chwyt, mały odpoczynek od zmierzchu i przygotowanie do następnych części albo jeszcze coś innego. film słaby, srogo się zawiodłam, czekałam na jakieś magiczne, mroczne sceny a dostałam tylko kilka kadrów. Muzyka , mimo że jestem wielką fanką Fever Ray nijak mi nie pasowała do scen do których była przyklejona, Gary też nie uratował filmu. Jedyne co zapamiętałam w tym filmie to ciągłe przechadzki "Kapturka" w swojej czerwonej pelerynie a nie klimat który w takim filmie powinien KÓRCZE BYĆ JAKIŚ, wilk sztuczny, nie jakiś przerażający czy coś, zwykły wilk ale czarny aaaaa no i mówiący oczywiście( skoro mówi to znaczy że jest jakiś inteligeniejszy czyli może nad sobą panować tak? to dlaczego nap

ocenił(a) film na 4
Egzot

Święte słowa!! Zebrałam się w końcu, by zobaczyć ten film....i tak na serio to w sumie obejrzałam "zmierzch" z troszkę inną, równie badziewiowatą(o ile takie słowo istnieje) fabuła, ujęcia identyczne..."tajemniczość", tak samo nie-tajemnicza, horror, tak samo nie straszny...Szmira, straszna szmira. Fakt, po obejrzeniu zwiastuna, przepełniała mnie chęć zobaczenia tych "kąsków", piękne góry, śnieg...peleryna....a dostałam niespójność, rozszyfrowanie fabuły po 30 min, sztuczny nad wyraz tłum, piękne, czyste stroje....UROCZA POWIEŚĆ DLA 13-NASTO LATKÓW, moja siostra miałaby ubaw,ja go nie miałam, ale w sumie co by nie mówić, nie mieliśmy prawa spodziewać się po takiej pani reżyser czegoś więcej, swoją rolę spełniła, zrobiła taki film jaki miał trafić w młodych, więc spoko.....ale za rok , za pól roku zapomnimy,że ktoś, coś takiego nagrał....

ocenił(a) film na 4
sanydej

mój błąd w wypowiedzi.....uwielbiam "trzynastkę" jeśli chodzi Panią reżyser, kompletnie jej nie skreślam, ale jakoś tak dla mnie, zalicza efekt lawiny, było dobrze, a teraz spada w dół szybko, mocno i z impetem, nic dobrego od 13 sie nie nie wydarzyło mam nadzieję, że znów zrozumiem, że mniej komercyjne kino daje większe spełnienie, że wróci do korzeni,bo były one pierwszej klasy...
to już tle, temat dla mnie wyczerpany :)
Pozdrawiam