... to będzie wiedział kto jest wilkołakiem już po...
.
.
.
.
.
.
.
.
... jakiś 30 minutach filmu.
W zasadzie w 25 minucie już domyślałem się kto to jest i jaki jest motyw zabójstwa dziewczyny i ojca narzeczonego (słowa matki do Valerie), a po 33 minutach moje domysły się
sprawdziły, gdy jej ojciec znika z przyjęcia, a chwilę później następuje atak bestii. Nie bardzo rozumiem czemu cała tajemnica zostaje "sprzedana" widzowi już w zasadzie na początku
filmu, a później próbuje się go nieudolnie zwieźć z tropu.
ZAKOŃCZENIE POWINNO BYĆ NIE DO PRZEWIDZENIA!
I jeszcze to ckliwe zakończenie: "będę na ciebie czekać"... i czeka. Doprawdy zacnie. ;/
Lepiej by było, gdyby wilkołakiem okazał się jakiś świniopas, który od zawsze podkochiwał się w blondynie, i którego wcześniej nie było w żadnej scenie. On by ugryzł Petera. Peter z
blondzią by go zabili i pozbyli się ciała. On by odpłynął, ona by powiedziała, że "będzie czekać", a później żyłaby z Henrym i miała z nim dwoje dzieci.
Zakończenie byłoby takie, że pokazana by była wioska, gdzie ludzie sobie żyją w sielance, uśmiechnięci, radośni i pewni, że bestii już nie ma. W centrum przy studni Valerie tonęła by w
objęciach Henry'ego a dzieciaki biegałyby wokół nich. Oddalenie kamery... coraz dalej... widać jak kamera przesuwa się wgłąb lasu... i pokazanie Petera, który wreszcie opanowawszy
swą nową naturę wraca do swej ukochanej i widzi, że ździra nie dotrzymała słowa. Zbliżenie na jego oczy i ukazanie jak radość przeradza się w smutek, a po chwili w dziki gniew.
Zaczyna cicho mruczeć... dźwięk staje się powoli coraz głośniejszy... szybka zmiana kadru na sielankową wioskę i w tym samym czasie nagle słychać przerażające, gniewne wycie
Petera. Ludzie zamierają. Z ich twarzy znikają uśmiechy, a zastępują je miny przerażenia. Miny mówiące, że wiedzą, że zagrożenie wróciło. KONIEC
To by była bezsensowna deus ex machina, i personalnie nie cierpię takich motywów. W takich filmach to jest właśnie fajne, że daje się przewidzieć zakończenia jak się ruszy głową, chociaż tutaj wprowadzono fajną mieszanke bardzo wielu motywów które dość łatwo wprowadzają w błąd. Chociaż mam wrażenie, że ktoś "zakopał" niektóre zmyłki zbyt głęboko. Zwracam uwagę, że nie ma pewności co do tego, że ojca Henrego zabił wilkołak (do pewnego miejsca) i z luzem mógł to być ten wilk którego tam zabili. Obstawianie ojca i tylko ojca jako wilkołaka po tekście, matki do Vallerie jest daleko posuniętą naiwnością, bo niby skąd miał to wiedzieć?
Nie mogłeś się tego domyślić, bo nie wiedziałeś, że ojciec Valerii o tym wiedział.
Udało Ci się - ot co. Twórcy filmu mogli spokojnie pokierować akcją inaczej, bo te poszlaki nie były pewne na 100%.
Mogłeś jedynie podejrzewać kto był wilkołakiem.
Tak więc twórcy nieźle się postarali.
A zapruty, porzygany ojciec nie mógł się przeistoczyć w zwinną, silną bestię.