Dziewczyna z portretu

The Danish Girl
2015
7,2 102 tys. ocen
7,2 10 1 101784
5,7 50 krytyków
Dziewczyna z portretu
powrót do forum filmu Dziewczyna z portretu

Poszedłem na ten film, by zobaczyć jak w głównej roli radzi sobie Redmayne i spodziewałem się jednoosobowego show, ale to Alicia Vikander mnie urzekła i rzekłbym nawet, że to ona jest dla mnie gwiazdą tego filmu. Szkoda tylko, że sam film wypadł bardzo przeciętnie, był do bólu sztuczny. Największą bolączką jest scenariusz, który wkłada w usta bohaterów zdania tak pretensjonalne i przegadane, że wywołują odwrotny efekt. Najlepszym tego przykładem jest umierająca Lili, która mówiąc o tym, że widziała matkę trzymającą ją jako noworodka i mówiącą do niej Lili. Zrobiło mi się nieprzyzwoicie wesoło w tej 'podniosłej' chwili.

Pixihead

taka jest konwencja filmu. Nie traktuj wiec tego, co zobaczyles literalnie i nie przykladaj do rzeczywistosci, bo wtedy bylby to zupelnie inny film. DzP jest filmem bardzo malarskim, rozpoetyzowanym, dopracowanym. Ja taka maniere, sztucznosc lubie. W/g mnie to jest sila tego filmu. Jestem zmeczony brudnymi kadrami, wrzaskami, tragediami, ktore sie zuzyly. Niektore kadry ,,wyjete" z Vermeera.

ocenił(a) film na 5
diepole

Szanuję, że lubisz "taką manierę, sztuczność", czy też to, że jesteś zmęczony czymś co uważasz, że się zużyło. W porządku. Jednak moim zdaniem sztuczności i słabiutkiego scenariusza nie można tłumaczyć słowami "taka jest konwencja". Scenariusz kuleje po całości, główna postać często sprawia wrażenie chorej na rozdwojenie jaźni niż osoby transseksualnej, a dialogi wypadają boleśnie sztucznie jak choćby wspomniany wyżej. Film rzeczywiście można pochwalić za świetne zdjęcia, jednak ja chociaż szukałem rozpaczliwie tego "rozpoetyzowania" się nie doszukałem. Miałem przyjemność oglądać niedawno parę filmów Felliniego i przyznam, że długo rozpamiętywałem warstwę symboliczną tych dzieł, które mnie głęboko poruszyły (szczególnie "La Strada"). Z "Dziewczyną z portretu" było inaczej. Czułem, że podano mi jakąś historię, która być może wypada zgrabnie jako powieść (nie czytałem), lecz próby jej "ufilmowienia" wyświechtanymi, ckliwymi dialogami i skromną, prościutką symboliką jak szal na wietrze czy płachta dzieląca łóżko, nawet pomimo udanych zdjęć i paru ciekawych scen to trochę za mało. Miałem wrażenie jak i wielu innych, że jest to film robiony typowo pod gale i rozdania nagród jak "Gra Tajemnic" w tamtym roku, jednak myślę, że tak jak i ostatnio akademia nie da się oszukać, ponieważ nie jest to film z krwi i kości, nie ma w nim zapału i serca do kina.

Pixihead

nagrody rzadza sie swoimi prawami. Fellini to juz zamkniety rozdzial w historii filmu, co nie znaczy, ze nie moze byc punktem odniesienia,jednak chyba nie w tym wypadku. Tak, masz racje, osoba transelksualna czesto sprawia wrazenie, ze ma rozdwojenie jazni, a jesli wezmiemy pod uwage lata,w ktorych jest osadzona historia to rzeczywiscie osoby transgenderowe nie majac wgladu w siebie ani zadnego podparcia medycznego mogly cierpiec na okresowe psychozy. Nie wiem, czego sie spodziewales... czasy sie zmienily, teraz mowimy innym jezykiem, mamy inne kody, nasza wrazliwosc tez sie zmienila. Poczytaj literature z tamtego okresu, zwlaszcza poezje czy epistolografie, charakterystyczna dla danego srodowiska, tutaj artystycznego. Nie czepialbym sie scenariusza. Moim zdaniem film jest pelny, od siebie dodam, ze srodowisko artrystow plastykow jest specyficzne, wiec jesli spodziewales sie ,,umiesnionej glebi" to nie. Film operuje obrazami. Dialogi sa pelne, egzaltowane, taka konwencja, powtorze. Takie byly czasy. Ja to doceniam.Podziwiam. Argument ,,jak i wielu innych" nie jest dla mnie zadnym argumentem. Gra tajemnic jest dla mnie filmidlem bez wartosci. Mam nadzije, ze DzP zostanie doceniona. Zasluguje na to.

ocenił(a) film na 5
diepole

Jeśli sprowadzimy całą dyskusję do tego, że środowisko w jakim obracają się bohaterowie jest specyficzne, czasy były specyficzne, a najlepiej przed obejrzeniem czytać epistolografię z okresu, bo się filmu nie zrozumie no to lepiej od razu dać sobie spokój. Rozumiem, że im większą ma się wiedzę o okresie w jakim dzieje się film tym klarowniejszy się on wydaje, ale nie uwierzę, że film, który powstaje za 25 mln $ i trafia do tak szerokiej dystrybucji był tworzony z założeniem, że wąska grupa, która zna literaturę z tamtego okresu zrozumie konwencję, a reszta niech się wypcha. Być może środowisko to jest specyficzne, ale nie przeszkadzała mi właśnie ich osobliwość, a wręcz przeciwnie, szablonowość dialogów jak i niektórych scen w całości. Równie dobrze można by przenieść niektóre sceny w czasy współczesne, zmienić dwa słowa i mamy scenę z "gwiazd naszych wina" czy innego ckliwego filmidła. Nie sądzę też by grafomańskie dialogi bądź też zakończenie ogrywane w dziesiątkach innych filmów były pokierowane tym, że 'takie były czasy". Film powstał w 2015 roku i używa typowych dla 2015 roku ogranych schematów, by wyłudzić łezkę w niektórych momentach i to się rzuca w oczy. Jeśli mowa o "rozpoetyzowaniu" to Fellini jest bardzo dobrym punktem odniesienia, a argument "chyba nie w tym przypadku" nie jest dla mnie żadnym argumentem. Film ma swoje mocne strony i potrafię zrozumieć dlaczego przypadł ci do gustu, ale oboje chyba poszukujemy w filmach czegoś innego.

Pixihead

nie napisalem, ze nie rozumiesz filmu, napisalem, ze film jest osadzony w tamtej epoce, a to roznica. ja biore to pod uwage.Tak, masz racje, rowniez dostrzegam ,,kalki", ale mi to nie przeszkadza. ,,rozpoetyzowanie" nijak ma sie do Felliniego, bo to innego kalibru arcydziela, z innej polki, do ktorych nie przystawiam tego slowa, ale nie chce sie spierac o semantyke. A jesli chodzi o lzy, nie, nie mialem tego typu reakcji na tylmfilmie. To co czulem to byl smutek. Oczywiscie zyjemy w cynicznych czasach i nie mam watpliwosci, ze przemysl filmowy manipuluje widzem na roznym poziomie, jednak nie czepialbym sie tego filmu. Po co? Super, ze dostrzegles jego mocne strony.

ocenił(a) film na 5
diepole

"film jest osadzony w tamtej epoce, a to roznica. ja biore to pod uwage" Spoko, masz prawo.

"ale mi to nie przeszkadza" a mnie przeszkadza, bo film tu suma elementów i arcydziełem mogę nazwać film tylko wtedy, kiedy w każdym aspekcie jest dopracowany. Tutaj rzecz tak ważna jak scenariusz jest wykonana wręcz chałturniczo.

,,rozpoetyzowanie" nijak ma sie do Felliniego, bo to innego kalibru arcydziela" To twoje zdanie. Bogata symbolika zachęca do powrotu do dzieł Felliniego, tutaj do powrotu nie zachęca nic. Prosta sprawa i nie ma tutaj znaczenia ani epoka, ani "półka" ani semantyka.

"jednak nie czepialbym sie tego filmu. Po co?" Po to by uczciwie go ocenić.

Pixihead

kwestia uczciwosci jest sporna i subiektywna. ,,rozpoetyzowanie" u Felliniego, chyba jednak inaczej rozumiemy slowa. scenariusz DzP jest prosty, zwykly, ale na pewno nie jest to chaltura, jesli masz minimum wiedzy na temat scenariusza filmowego to musisz o tym wiedziec. Fellini to zamierzchla epoka, kawal historii kina, przystawianie jego filmografii do DzP jest nieporozumieniem. Inne rejestry. DzP to dla mnie rilkanska wrazliwosc, estetyka, manieryzm.

ocenił(a) film na 5
diepole

"Jeśli masz minimum wiedzy na temat scenariusza filmowego to musisz o tym wiedzieć". Chcesz przez to powiedzieć, że jeśli nie uważam tak jak Ty, to znaczy, że nie posiadam minimum wiedzy na ten temat. Bardzo snobistycznie, ale niestety twoje upodobania nie rzutują na moją opinię, że jest to chałtura w najczystszej postaci.

Fellini to kawał historii kina, więc nie można stawiać go w szranki z dzisiejszym filmem? Słaby argument, a raczej nie argument tylko opinia. Nie podzielam.

"DzP to dla mnie rilkanska wrazliwosc, estetyka, manieryzm" starasz się bardzo, ale nie musisz za każdym razem pisać czym jest dla ciebie DzP żonglując terminami, bo już to wiem i prawdę mówiąc średnio mnie to interesuje.

Pixihead

interpretujesz moje wypowiedzi, zatem nie ma plaszczyzny do rozmowy. Pisze to po raz kolejny. Nie interpretuj. "jesli masz minimum..." wiedzy itd. Snobizm, rece opadaja. Ponadto polecam Kornatowska i ,, jej Felliniego".

ocenił(a) film na 5
diepole

Jak mam nie interpretować, skoro nie podajesz argumentów tylko piszesz stwierdzenia i dodajesz na końcu " jesli masz minimum wiedzy to musisz o tym wiedziec"?

Równie dobrze ja mogę napisać, że jest chałturą i jeśli masz wiedzę na ten temat to musisz o tym wiedzieć. Wypowiadaj się merytorycznie, a nie będę musiał domyślać się co miałeś na myśli.

Wybacz, ale mam wystarczająco zaległych książek, by dodawać sobie kolejne pozycje. Polecam za to myśleć i interpretować dzieła po swojemu i mieć swojego Felliniego, a nie Kornatowskiej.

Pixihead

scenariusz ma dobra kompozycje. Bohater jest spojny. dopowiedziany, podobnie jak postaci drugoplanowe. Dialogi sa czytelne. Zwiezle. Rozwijaja watki. Buduja napiecie. Jest trojpodzial historii. Trafione punkty zwrotne. Nie wiem ile ma ksiazek na polce, lecz watpie w ilosc tych przeczytanych. Polecilem ci Kornatowska, bo powolujesz sie na Feliniego, a piszesz same ogolniki o nim. Dalej uwazam, ze wydajesz sądy niczym nie poparte. Ogolniki.No, i oczywiscie interpretujesz moje slowa. Koniec.Kropka. A ze nie czytasz ksiazek, to widac i slychac.

ocenił(a) film na 5
diepole

Chłopie uspokój się, bo widzę, że twoje przerośnięte ego kiepsko znosi to forum.

Scenariusz nie buduje napięcia, dramaturgii, wlecze się w wielu momentach, Dialogi są rozbuchane i często wywołują odwrotny efekt niż zamierzony (śmierć Lili), kiedy indziej zbliżają się do farsy (scena w której żona Einara odkrywa, że ten ma założoną jej koszulę nocną),

Materiał, który daje bardzo dużo możliwości do twórczej interpretacji zostaje podany w formie luksusowej laurki, która w środku ma zaledwie parę słów do jak najszerszego grona odbiorcy. Wszystko jest grzeczne, bohaterowie płaczliwi. Chałtura.

Pisałem o Fellinim ogólnikami, bo i pisałem o swoich ogólnych odczuciach względem filmu, a Ty nie poprosiłeś o rozwinięcie tylko wysuwałeś niczym nie poparte stwierdzenia. Nie potrafisz nawet poprawnie napisać jego nazwiska.

Na żenujące ad personam z litości nie odpowiem, a jeśli tak bardzo chcesz popisać się swoją wiedzą smutny człowieku to napisz recenzję może tam puścisz upust swojemu chamstwu i brakowi szacunku dla opinii innych.

Pixihead

oczywiscie, ze piszac o twojej interpretacji mialem nadzije na argumenty, a nie na twoje odczucia, ktorymi załosnie epatujesz na prawo i lewo na roznych forach. Rzucasz sadami, ale to nie krytyka, a krytykanctwo. Zacznij czytac chlopie, a nie opowiadac, ile to masz ksiazek na polce. Co do argumentum ad personam, przeczytaj sobie swoje chamskie wpisy.

ocenił(a) film na 5
diepole

Ani razu nie pisałem o tym ile mam książek na półce, ale cóż nakarmiłem trolla więc to mój problem. Ty natomiast również nie wyglądasz na kogoś, kto dużo w swoim życiu przeczytał. Z początku odniosłem inne wrażenie, ale zdradził cię brak ogłady, chamstwo. Wygląda to wszystko jakbyś przeczytał dwie książki i na siłę próbował epatować przeczytanymi tam terminami próbując się popisać. Dodając to, że przeszukujesz całe forum w poszukiwaniu moich innych komentarzy i spamujesz pod nimi świadczy, że jesteś raczej dzieciakiem, który ma za dużo czasu przed komputerem.

ocenił(a) film na 5
Pixihead

Wydaje mi się, że moja poprzednia wiadomość nie wyczerpuje tematu. Podsumowuje więc i kończę tę rozmowę, niestety nie mogę sobie pozwolić na tracenie czasu na odpisywanie filmwebowym trollom pod każdą wypowiedzą. 3 sprawy do wyjaśnienia i EOT.

1. Filmy to nie nauki ścisłe, nie ma uniwersalnych kryteriów oceniania, nie ma też reguł kiedy jakieś środki stylistyczne zostają użyte prawidłowo, a kiedy nie. Argumenty, że scenariusz ma dobrą kompozycję czy występujący trójpodział historii nie mają sensu, bo mówimy o dziele, które tworzone było z wielkim budżetem i dystrybuowane na cały świat, a więc raczej nikt nie przepuści rażących błędów w scenariuszu, który jak wiadomo jest najdłużej powstającą częścią składową filmu poprawianą setki razy przed rozpoczęciem zdjęć. Moja ocena była przedmiotem indywidualnego smaku i z założenia była subiektywna. Niektóre elementy zrobiły na mnie wyjątkowo złe wrażenie, ale nie musiały koniecznie zrobić takiego samego na Tobie. Swoją droga kiedyś Charles Bukowski zapytany czy czytał "Pod Wulkanem" Lowry'ego powiedział, że powieść jest nudna, nie ma tempa, że to martwa książka. Czy to oznacza, że "Pod Wulkanem" jest słabe? Nie. Czy Bukowski się mylił? Nie. To jego opinia. Można z nią polemizować, ale kiedy powiemy mu, że ta książka jest dobra i jeśli wie cokolwiek o pisaniu powieści to musi się z tym zgodzić to snobizm.

2. A więc moim zdaniem scenariusz "Dziewczyny z portretu" jest prosty, zwykły do granic możliwości. Nie jest to błąd, takie filmy też mają swoje miejsce w świecie. Gdyby to była komedia romantyczna pewnie nawet uznałbym to za atut. Ten film jednak pretenduje do miana arcydzieła, a po filmach takich reżyserów jak Godard, Fellini, Bergman czy Bunuel od arcydzieł wymaga się znacznie więcej niż dobrze wykonana rzemieślnicza robota. To nie lata 40-ste. Stąd porównanie do Felliniego, by jaskrawo pokazać jak wiele brakuje DzP i to na wielu płaszczyznach. Zachwycasz się tym, że kadry są "wyjęte" z Vermeera, ale to nic nie znaczy. Dodatkowe znaczenia dla widzów posiadających kulturowe kompetencje podnoszą wartość dzieła, ale to wciąż nie ta liga co prawdziwe arcydzieła jak np statki wirujące w takt walca do "Nad pięknym modrym Dunajem" Straussa w filmie "Odyseja kosmiczna". Malarskie ujęcia rodem z Velázqueza można znaleźć nawet w disneyowskim "Kopciuszku" (2015), w nowym Mad Maxie można dopatrzyć się inspiracji obrazami Hieronima Boscha. Czy w połączeniu z prościutką fabułą te filmy to arcydzieła? Oczywiście można doszukiwać się manieryzmu, oniryzmu, eklektyzmu czy czego tam chcesz nawet w Kopciuszku. Zapewne gdybym namalował kwadrat na białym płótnie i podpisał go znanym nazwiskiem wielu zaczęłoby się rozwodzić nad genialnym wykorzystaniem zasady złotego podziału i śpiewało peany, gdybym namalowane 5 minut wcześniej bazgroły podpisał "Jackson Pollock". Mają do tego prawo, ale wymaganie by inni też to widzieli to również snobizm.

3. Co do porównywania to mam prawo porównywać co chcę, braci Marx do braci Coen, Dekameron do opowiadań Poego i można o tym dyskutować, ale zakładanie, że robię źle, że tak porównywać nie wolno bez żadnego argumentu to nie dyskusja. Z argumentem tak absurdalnym jak "to arcydzieła z innej półki" nie ma nawet sensu dyskutować. Na koniec też ci coś polecę. Myślę, że zagalopowałeś się z tym Fellinim. Przeczytaj najpierw "Kino bez tajemnic" (Klejsa, Kłys, Sitarski) z tym, że dział o historii kina możesz pominąć (w końcu czytałeś książkę o Fellinim), kiedy już będziesz miał podstawy weź się za "Opowiadanie obrazem" Bruce'a Blocka, obejrzyj filmy Felliniego i dopiero wtedy weź się za Kornatowską.

Dygresja: 2500 lat temu zapewne Tales, Demokryt i Heraklit byliby śmiertelnie obrażeni gdyby porównać ich poglądy i uznać za podobne. Dziś ich wszystkich nazywamy filozofami natury. Czy za 2000 lat, kiedy Fellini i DzP będą jakby jednym okresem w sztuce ktokolwiek będzie się silił na czytanie książki Kornatowskiej, by te dwa filmy porównać (jeśli ktokolwiek będzie pamiętał DzP)? Wątpię. Chcesz pompować sobie w głowę takie książki proszę bardzo, ale nie próbuj na siłę interesować nimi innych. I nie zarzucaj im, że nie czytają, bo nie czytają tego co Ty. Zresztą... tłumaczyć trollowi. Miłego dnia.

Pixihead

Brawo. Także za to, że kosztowało Cię to sporo czasu. Swego czasu za mną też podążał taki jeden wyznawca... mniejsza kogo. Zakończył na inwektywach i grubych wyrazach. Myśli, że postawił na swoim.
Powodzenia w wyrażaniu własnego zdania.

ocenił(a) film na 5
Krzypur

Dzięki za miłe słowo, tak to już bywa w necie, a tym bardziej na forum filmwebu, który nie bez powodu nazywany jest "ściekiem". Pozytywny aspekt całej sprawy jest taki, że dogadaliśmy się na priv i w sumie jest w porządku.

Pixihead

dzieki, ze poswieciles czas.naprawde doceniam to bardzo.

ocenił(a) film na 1
Pixihead

Tak się odniosę do słów że sprawia bardziej wrażenie osoby mającej rozdwojenie jaźni niż transseksualnej. Też mi się to bardzo rzuciło w oczy. Nie dość że wciąż mówi o sobie w trzeciej osobie, to jeszcze teksty typu "pozbaw mnie tego ciała bo go nie lubię" (coś w tym stylu) jakby faktycznie mógł jej dać zupełnie inne ciało wymieniając wszystkie podzespoły oprócz psychiki.