Amerykańska wersja Salander nie umywa się do szweckiej. Szwedka powaliła mnie na kolana, wyglądała tak prawdziwie w swej stylizacji, jakby ją reżyser zgarnął z ulicy. Do tego była piękna i niebezpieczna.Po amerykance widać że to kostium, charakteryzacja. Takie jest moje odczucie. Mówię NIE dla tej wersji.
Kalle masz jakis problem z wyłapaniem sensu wypowiedzi, czy czujesz sie w obowiazku wylapywania literowek?
Mam w sumie podobne zdanie.
Na marginesie zabawne, bo jak czytałem książkę (po obejrzeniu filmu) to wyobrażałem sobie wizualnie Lisbeth jako Rooney, stylem zachowania i tonem głosu jako Noomi a Blokvista jako tego szwedzkiego aktora który grał Blomkvista, pomimo że jak dla mnie Craig był lepszy, to jakoś tak podświadomie mi się jawił ten szwedzki przy książce.
'herod-baba' to określenie niepasujace ani do Noomi ani do Mara.
To ze Noomi miala jakies tam miesnie - nie oznacza, ze byla bardzo umiesiona! Byla szczuplutka, malutka, zwinna, z ostrym wyrazem twarzy. Ciemne wlosy i ciemne oczy dodawaly wlasnie wyrazistosci jej postaci, którą moim zdaniem odegrala idelanie.
Mara natomiast, wygląda jak gwiazda Hollywood, ktorej ogolono glowe. Nie skojarzyla bym jej z opisem tytulowej bohaterki Larssona.
borze, czy ludzie wiedzą, co znaczy "herod baba"? i wiedzą, że ktoś nią jest, nie zobaczywszy nawet filmu? przykre.
PS w książce nie było też napisane, że Lisbeth to emo;-D