Nie podobało mi się to, że pani reżyser pokazała ten jeden punkt widzenia względem głównej aktorki. I skupiła się na jej wewnętrznych problemach i rozterkach. Nie pokazała za to jak i ile robiło dla niej otoczenie. Tak jakby cierpiała przez to, że żyje na odludziu. Bo to już nie wieś z okolicznymi mieszkańcami a pustkowie. I tą naiwność próbuje nam sprzedać. Trochę się udaje, bo obraz chwyta za serce, ale przysłania też rzeczy ważne.