Właśnie wyszłam z kina, byliśmy z 6-letnim synem, którego nie trzeba było nigdy uświadamiać, że istnieją osoby inne niż hetero, bo spotyka takie osoby w życiu. Równocześnie na dziś w jego głowie kwintesencja dorosłości to "znalezienie fajnej żony"... Wątek tak szeroko tu omawiamy nie zwrócił nawet jego szczególnej uwagi. Nic dziwnego, bo jest totalnie poboczny, film jest bardziej o relacjach w rodzinie,wzajemnych oczekiwaniach, typowych międzypokoleniowych problemach i o ekologii. Nie rozumiem tego bicia piany.