Uwolniony po dziesięciu latach więzienia, Gary Hamilton rusza dokonać zemsty na człowieku, który
posłał go do więzienia, zagarnął jego dom i żonę. Kinski nie kombinuje jednak jak Giuliano Gemma
w "Powrocie Ringa" - po prostu wraca i kładzie trupem każdego, który mu się nawinie. Może jest to
nudnawe i mało odkrywcze ale parę scen zapada w pamięci (np. rozmowa Kinskiego z księdzem)
czy finałowa scena ze strzelaniną do luster (nawiązanie do "Damy z Szanghaju", wykorzystane
później w "Wejściu smoka"?). A za Kinskiego daję 7/10.