To film, który jest diametralnie różny od swojego pierwowzoru. Pierwsza część opowiadała
rzeczywiście o tym jak machnięcie skrzydła motyla w jednej części świata może spowodować
tajfun w innej. Tutaj reżyser przedstawił nam po prostu historię fabularną i to, co tu wiele
mówić, kiepską. Główny bohater zafascynowany swoimi możliwościami, niepotrafiący się
pogodzić ze swoimi niepowodzeniami stara się zmienić przeszłość. Nie udaje się mu to i na
końcu.. nie zdradzam. Jednak wątki zbyt odchodzące od ogółu tematu nic niewnoszące zgubiły
ten film. I nikt nie wmówi mi, że różnica polegała na tym, iż przed podróżą w czasie nie został
zgwałcony przez homoseksualistę, a po podróży już tak. Zmiany były oczywiste, mało płynne..
jedyny pozytywny morał, jaki z tego płynie, to, że każdy powinien zastanowić się czy nie jest
nazbyt pyszny.
Obsada aktorska też niskich lotów. Szczerze mówiąc, nie zapamiętałem nawet imion głównych
bohaterów, tak był ten film zrobiony.
Słabe wprowadzenie, dużo niepotrzebnego seksu, słabe nagranie przenosin w czasie,
skupienie się reżysera na dziwnych momentach może dać tylko jedną ocenę.

Ocena: 3/10