Podoba mi się pomysł na film. Wizja manipulowania czasem - naprawienia przeszłości czy pozbycia się wrogów przez umiejętne manipulowanie nimi jest bardzo ciekawa. Ale główny bohater wszystko psuje... Po całości. A na koniec jeszcze rezygnuje z dziewczyny, bez której nie mógł żyć. To jest moim zdaniem okropne zakończnie. Tandetne. Każdy normalny by o nią walczył, nawet gdyby inni ludzie wtedy umarli, albo skończyli w psychiatryku, a ten tak po prostu rezygnuje... Nie wyobrażam sobie tego. Na miejscu bohatera powinien stać ktoś inteligentny i zdolny np. Hannibal Lecter czy ktoś inny kto by z tego daru korzystał, a nie go zmarnował zbędnymi wyrzutami sumienia czy wręcz byciem niezdarą nie umiejącą nic zrobić