Po nieprzychylnych opiniach spodziewałem się czegoś znacznie gorszego, a tymczasem nie jest wcale źle.
Pierwsze morderstwo mamy w scenie otwierającej film, na kolejne musimy czekać - uwaga - 50 minut! Na szczęście potem częstotliwość zabijania jest krótsza. Same morderstwa są albo poza kadrem albo pokazane w dość łagodny sposób (jedna scena gore - bardzo przeciętna).
Tożsamość killera znamy, niestety nie nosi żadnej maski, ale mimo że widzimy jego twarz, to przez większość filmu są to krótkie ujęcia lub przysłania go cień, dopiero na końcu w pełni można się nacieszyć (lub też nie) jego gębą.
Całość jest sprawnie nakręcona, dzięki czemu nie nudziłem się, nawet jeśli nic się akurat nie działo, a poza tym ma zaskakująco dobrą muzykę.
Jestem prawie pewien, że jakby zrobić z tego whodunit i dodać gore'owe morderstwa, to dziś ten film byłby kultowym slasherem, a tak jest zapomniany, ale całkiem w porządku.