PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7117}

Egzorcyzmy Emily Rose

The Exorcism of Emily Rose
2005
7,0 208 tys. ocen
7,0 10 1 207761
5,5 31 krytyków
Egzorcyzmy Emily Rose
powrót do forum filmu Egzorcyzmy Emily Rose

6-/10

ocenił(a) film na 6

Nie jestem fanem horrorów, których gatunek moim zdaniem zmarł już dawno temu, ani tym bardziej dramatów sądowych. Może też dlatego "Egzorcyzmy Emily Rose" nie wywarły na mnie żadnego wrażenia, wręcz pozostawiły zawiedzionym. Nie mogłem pozbyć się uczucia, że to wszystko już widziałem w dziesiątkach innych "opowieści z dreszczykiem". Przyznaję, samo połączenie horroru z dramatem sądowym to dosyć oryginalne zagranie, szkoda tylko, że to jedyny ciekawy pomysł, jaki uświadczymy podczas projekcji. Wystarczy zobaczyć pierwszą scenę opętania Emily. Dziewczyna się nagle budzi, zegarek staje (który to już film, gdzie stawał on w miejscu?), trzask drzwi, strach na twarzy, w tle wysokie dźwięki smyczków i nagle bęc! dziewczyna jest już gwałcona przez Szatana. Brzmi jak typowa scena z horroru? Dalej nie jest lepiej, włącznie z oklepanymi wstawkami z sądu, które zajmują ponad połowę czasu projekcji. Mimo wszystko warto zauważyć, że scenariusz nie jest tendencyjny, pozwala widzowi samemu zinterpretować czy ataki Emily były wywołane psychozą połączoną z epilepsją czy jednak siłami nadprzyrodzonymi. Szkoda, że praktycznie cały czas wieje nudą, a końcówka, gdy ksiądz czyta list Emily, jest strasznie wzniosła, wręcz potrafi wywołać obrzydzenie swym "napuszeniem". Niezła jest gra Laury Linney oraz Toma Wilkinsona, chociaż tą pierwszą wolałem w "Love Actually". Przyznam, że wiarygodna była też Jennifer Carpenter w roli opętanej, swoją drogą sceny egzorcyzmowania są najciekawsze w filmie, do tego świetnie zrealizowane dzięki bardzo dobrym zdjęciom Toma Sterna. Klimatu za wiele nie było, chociaż moja koleżanka nie spała po tym filmie całą noc i do dziś nie potrafi go obejrzeć ponownie :P Ale ona wariuje nawet na "Krzyku", więc zostawmy ją w spokoju ;) Ktoś na Filmwebie dosyć trafnie podsumował całość - "niby na faktach, a takie głupoty oglądałem". I coś w tym jest. Mimo wszystko jednak ten film jest na wyższym poziomie niż większość horrorów, reżyser niby miał jakąś tam wizję, szkoda, że zabrakło mu umiejętności by je trafnie przedstawić. 6-/10