Ej, wy w ogole obejrzeliscie ten film? Mhm... Bo wszyscy piszecie, ze fajny i wart obejrzenia, jak ktos pisze cos wiecej to opisuje akcje. Hm. Przyznam sie, ze mi sie nie podobal - bo jak sie robi film, to sie trzeba zastanowic CO dokladnie chce sie nakrecic - czego Derricksonowi sie troszeczke zapomnialo. Bo: czy to byl (A) horror o egzorcyzmach Emily i pokazanie tak, zebysmy sie przestraszyli jej hisotrii, czy moze (film sadowniczy o procesie i zazartej pani adwokat, ktora broni ksiedza w nietypowej sprawie czy moze (C) [najbardziej bzdurne] thriller o tym jak za sprawa sprawy sadowej pani adwokat zaczyna wierzyc w bajki o demonach o 3 a.m.? Ktos moze mi odpowiedziec? ;/ No nikt nie zaprzeczy chyba ze nie mam racji wytykajac to. Co jeszcze razi? Niespecjalny ksiadz i niespecjalna adwokat jesli chodzi o jakies aktorstwo to bardzo przecietne (a powinno byc przynajmniej przyzwoite ;) ), pare scen niepotrzebnych, kawalek niespojnosci, niby malutkie rzeczy ale zle sie skladaja na obraz calego filmu. Z dobrych rzeczy to sceny egzorcyzmow i tego co dzialo sie w glowie tej dziewczyny sa istnie horrendalne (scena w Kosciele), dodatkowo e.. nie wiem co jeszcze bylo dobre.. pokazanie demagogi sadowej? ale to juz bylo.. naprawde niewiele odkrywczego. Poza tym prawdziwe w tej calej historii jest tylko to ze byla dziewczyna i facetow ktorzy sie nia opiekowali skazali. Wszystko dzialo sie w Niemczech, a zadnego procesu nie bylo tylko byla ugoda i ojciec dziewczyny (ktora nie nazywala sie Emily Rose) i ksiadz dostali po pol roku. Kilka lat pozniej sporzadzono ekshumacje i sie okazalo ze ona nie umarla na skutek zadnych egzorcyzmow tylko przedawkowania lekow. Jednakze krazy pogloska, ze jak robili ekshumacje to cialo bylo nierozlozone, a na trumnie odcisnieta reka szatana (jakkolwiek ona wyglada)
Czytając taki bełkot zlepek jakiś niedorzecznych myśli trudno to nawet sensownie ocenić nie mówiąc o jakimkolwiek dialogu Film jest rewelacyjny ale do oceniania oprócz wzroku potrzebny jest też zdrowy mózg
Ale co to ma do rzeczy ? Czy błędy może wytykać tylko ten, kto ich nigdy nie popełnił ?No to teoretycznie tylko Bóg mógłby kogokolwiek skrytykować. A tak " teoretycznie " to dlatego , że popatrz na siebie, w lustrze, Bóg też ma złe dni, nie ? :)).
Każdy popełnia błędy jak sama wiesz. Nie napisałem tego z zawiści, bo dałaś jedynkę.
Z tym Bogiem to już grubo pojechałaś :)
Co do ostatniego zdania..... Zupełnie nie pojmuję o co w nim chodzi.
Ktoś kto daje bez mała co drugiemu filmowi najniższą ocenę, albo nie pojmuje kina, albo ma jakieś kompleksy i jest ciągle niezadowolony z życia. Coś w tym chyba jest.
Brakuje mi dystansu gdy czytam jakieś niedorzeczności nieco tępych intelektualnie widzów Film Egzorcyzmy Emily Rose został zrealizowany na podstawie książki profesor Felicitas D. Goodman antropolog kultury , religioznawstwa która zainteresowana przypadkiem opętania Anneliese Michel przeprowadziła gruntowne badania naukowe potwierdzając fakt opętania Anneliese i zdemaskowała dotychczasowe błędy przesądy i fałszywe pseudonaukowe opinie w ocenie tego zjawiska Sam film w bardzo ograniczonym wymiarze przedstawia historie tej dziewczyny Twój wpis na temat tego co najmniej dobrego filmu świadczy o twoim poziomie intelektualnym i braku rozeznania w tej kwestii Jeżeli ktoś nie rozumie jakiegoś filmu może go oceniać na 1 ale dobrze by było żeby nie wypowiadał a się na temat o którym nie ma pojęcia A tak na marginesie każdemu człowiekowi coś brakuje Zgrywy zostaw dla swoich koleżanek i znajomych mądra dziewczynko
Zgadzam się ! Masz rację. Słyszałam też,że mają ją wybrać na papieża!LOL! Ludzie wierzą w każde głupoty.. Film kompletnie mnie rozczarował, nazwanie go horrorem to pomyłka, dla mnie jest z gatunku typu dramat sądowy. Jeśli wybieram się na horror, to oczekuję dreszczyku emocji, strachu, przerażenia i w tym celu po niego sięgam. Żadna z zapowiedzi filmu nie pokazuje, że właściwie w 90% jest to historia sądowa, która dzieje się w sądzie i okolicach (adwokat, więzienie, sędzia, prokurator),producent zachęca nas do obejrzenia filmu poprzez pokazanie wizji opętanej Emily ( zresztą to wszystkie straszne momenty w całym filmie). Powtarzam to nie jest żaden horror, ani razu się nie przestraszyłam, a według mnie o to chodzi w horrorze.
Hm.. no tak. Zgadzam sie z Twoją opinią, że główne sceny przebiegu akcji tego filmu, toczy się w sądzie. Że na ławie oskarżonych widać w tym filmie księdza, który ponoć odprawiał nad zmarłą już główną bohaterką tego filmu, opętaną religijnymi farmazonami i przesądami. Że obrończynią jego jest adwokatka agnostyczka (wątpiąca w kościelne doktryny religijne wmawianych ludziom treści do wierzenia).
Natomiast, zapewne nie odmówisz słuszności twierdzeniu, że to poprzez obłudę i strachem zdobywa się ludzi?
Widzowie tego filmu, myślę, że z założenia tych, na których zamówienie został on zrealizowany, mają się bać, mają odczuwać strach. I wskutek wywołanego w nich poczucia strachu mają szybciej i bezwzględniej przyjąć bezkrytycznie zarówno treść tego przedstawienia, jak i głoszonej przez Kościoły chrześciujańskie, tutaj rzymskokatolicki, treści doktryn podawanych do wierzenia.
W filmie widzimy m.in. lekarza psychiatrę. Zostaje on niespodziewanie, ale tylko i głównie dla niego, a nie dla zleceniodawców czy też i sprawców "nieszczęśliwego wypadku" potrącony przez samochód, ze skutkiem śmiertelnym. W efekcie czego nie zeznawał w sądzie, w sprawie tytułowej bohaterki tego filmu.
Konkludując:
Proszę Ciebie abyś napisała mi zasadę, którą w tym moim opisie przedstawiłem.
P.s: Polecam też wszystkim, którzy obejrzeli omawiany tutaj film, obejrzenie także filmu pt: "REQUIEM" - o tej samej osobie lecz ukazujący nieco atmosferę domową oraz śwodowiska religijno-kościelnego, w którym żyła.
Oto fragment z recenzji polecanego filmu:
(...)"Schmid w "Requiem" proponuje zupełnie inną drogę, w miejsce hollywoodzkiej sztampy przedstawia kameralny film, gdzie rzekome opętanie jest jedynie maską rzeczywistego dramatu.
Michaela Klinger (rewelacyjna, nagrodzona na festiwalu w Berlinie Sandra Hüller) jest wierzącą, pochodzącą z bardzo (wręcz toksycznie) religijnej rodziny dziewczyną, która chce studiować, co nie spotyka się z wielkim entuzjazmem ze strony rodziców (zwłaszcza matki - dewotki). Michaela jednak dopina swego i wyjeżdża studiować psychologię do niedalekiej Tybingi. Są burzliwe lata 70., dziewczyna poznaje zupełnie inny świat - imprez, młodzieńczych szaleństw. Dla wychowanej w purytańskiej atmosferze Michaeli to wielka zmiana, "nowe" życie z jednej strony budzi fascynację (pierwszy raz może działać spontanicznie), z drugiej poczucie winy. Dziewczyna cierpi na epilepsję. Chorych na tę chorobę ewangeliści (z wyjątkiem św. Łukasza) określali jako opętanych.
Dziewczyna czuje, że dzieje się z nią coś niedobrego, napady są coraz częstsze, dodatkowo zaczyna słyszeć głosy i mieć zwidy. Nie może dotknąć różańca, odrzuca ją krucyfiks. "Nie mogę już się modlić" - mówi księdzu, u którego szuka pocieszenia. Znajomi ze studiów uważają, że to objawy schizofrenii, sama bohaterka jest przekonana, że została opętana przez szatana, który wystawią ją na próbę, podobnie jak przed wiekami św. Katarzynę, która jest jej idolką. Michaela wierzy, że musi powtórzyć drogę świętej, że zostaje wystawiona na próbę."
http://www.filmweb.pl/Requiem
A oto inna, nieco uzupełniona wersja mojej wypowiedzi, niestety napisana już po czasie umożliwiającym edycję tekstu, dlatego dodaję ją osobno, tutaj.
Hm.. no tak. Zgadzam sie z Twoją opinią, że główne sceny przebiegu akcji tego filmu, toczą się w sądzie. (I jest to -powiedzmy- przedstawienie sądowe, bo sądy -jak zapewne sama doskonale wiesz- to rodzaj teatrów, w których odgrywane są zazwyczaj określone role, przez określone postaci spraw, zazwyczaj dramatów. A ponieważ mityczna patronka sądownictwa, Temida, jest ślepa, więc i nie mówi się w nich nawet o sprawiedliwości, rozumianej jako np. wynagrodzenie dla ofiar przest ępstw -a choćby tylko tych sądowych- lecz za to są wyroki. Bo sądy są od zarabiania na tym, że wydają wyroki, które są zazwyczaj uzależnione od tego ile ofiary procesów sądowych zapłacą. Czyż nie jest tak?) Że na ławie oskarżonych widać w tym filmie księdza, który ponoć odprawiał nad zmarłą już główną bohaterką tego filmu, opętaną religijnymi farmazonami i przesądami. Że obrończynią jego jest adwokatka agnostyczka (wątpiąca w kościelne doktryny religijne wmawianych ludziom treści do wierzenia).
Natomiast, zapewne nie odmówisz słuszności twierdzeniu, że to przez obłudę np. niespełnionych obietnic, jak też i strachem zdobywa się ludzi?
Widzowie tego filmu, myślę, że z założenia tych, na których zamówienie został on zrealizowany, mają się bać, mają odczuwać strach. I wskutek wywołanego w nich poczucia strachu mają szybciej i bezwzględniej przyjąć bezkrytycznie zarówno treść tego przedstawienia, jak i głoszonej przez Kościoły chrześciujańskie, tutaj rzymskokatolicki, treści doktryn podawanych do wierzenia.
W filmie widzimy m.in. lekarza psychiatrę. Zostaje on niespodziewanie, ale tylko i głównie dla niego, a nie dla zleceniodawców czy też i sprawców "nieszczęśliwego wypadku" potrącony przez samochód, ze skutkiem śmiertelnym. W efekcie czego nie zeznawał w sądzie, w sprawie tytułowej bohaterki tego filmu.
Konkludując:
Proszę Ciebie abyś napisała mi zasadę, którą w tym moim opisie przedstawiłem.
P.s: Polecam też wszystkim, którzy obejrzeli omawiany tutaj film, obejrzenie także filmu pt: "REQUIEM" - o tej samej osobie lecz ukazujący nieco atmosferę domową oraz śwodowiska religijno-kościelnego, w którym żyła.
Oto fragment z recenzji polecanego filmu:
(...)"Schmid w "Requiem" proponuje zupełnie inną drogę, w miejsce hollywoodzkiej sztampy przedstawia kameralny film, gdzie rzekome opętanie jest jedynie maską rzeczywistego dramatu.
Michaela Klinger (rewelacyjna, nagrodzona na festiwalu w Berlinie Sandra Hüller) jest wierzącą, pochodzącą z bardzo (wręcz toksycznie) religijnej rodziny dziewczyną, która chce studiować, co nie spotyka się z wielkim entuzjazmem ze strony rodziców (zwłaszcza matki - dewotki). Michaela jednak dopina swego i wyjeżdża studiować psychologię do niedalekiej Tybingi. Są burzliwe lata 70., dziewczyna poznaje zupełnie inny świat - imprez, młodzieńczych szaleństw. Dla wychowanej w purytańskiej atmosferze Michaeli to wielka zmiana, "nowe" życie z jednej strony budzi fascynację (pierwszy raz może działać spontanicznie), z drugiej poczucie winy. Dziewczyna cierpi na epilepsję. Chorych na tę chorobę ewangeliści (z wyjątkiem św. Łukasza) określali jako opętanych.
Dziewczyna czuje, że dzieje się z nią coś niedobrego, napady są coraz częstsze, dodatkowo zaczyna słyszeć głosy i mieć zwidy. Nie może dotknąć różańca, odrzuca ją krucyfiks. "Nie mogę już się modlić" - mówi księdzu, u którego szuka pocieszenia. Znajomi ze studiów uważają, że to objawy schizofrenii, sama bohaterka jest przekonana, że została opętana przez szatana, który wystawią ją na próbę, podobnie jak przed wiekami św. Katarzynę, która jest jej idolką. Michaela wierzy, że musi powtórzyć drogę świętej, że zostaje wystawiona na próbę."
http://www.filmweb.pl/Requiem
Acha, i napisz mi, odpowiedz na proste pytanie (które być może czytałaś w krótymś innym wątku pisanym przeze mnie. I być może byłaś zalogowana pod innym nickiem na tym forum kiedyś(?):
- Czy możesz podać choćby jeden przykład jakiegokolwiek przestępstwa czy zbrodni, której by NIE mógł dopuścić się krótykolwiek -ogólnie rzecz ujmując- przedstawiciel prawa, postępując zgodnie z prawem i całkowicie bezkarnie (immunitet bezkarności zawodowej prokuratorów, sędziów, policjantów i tp.?
oraz
- Czy istnieje jakakolwiek sprawa sądowa, w wyniku której każda ze stron przewodu sądowego nie była by zawsze stratna, a korzyści zawsze odnosił by tylko sąd?
oraz
- Kiedy i na jakiej podstawie powstało powiedzenie mówiące iż "Złocona ręka przekupia sprawiedliwość"?
oraz
- Czy istnieje jakakolwiek realna i pewna sprawczość sądowa, powodująca rzeczywistą obronę i pomoc sądu, udzielonej osobie słabszej, niepełnosprawnej, niezamożnej i niewinnej, w przewodzie, procesie sądowym, zamiast realnego pokrzywdzenia takiej osoby i to w sposób całkowicie bezkarny, ale zgodny z prawem?
Treść mojego wpisu może i jest przydługa, no ale przecież nie piszę do osoby niemądrej, nie umiejącej czytać i rozsądnie myśleć oraz merytorycznie i mądrze odpowiadać, prawda?
:-)
Pomyłką jest Twoja ocena. Niewiele jest w kinematografii filmów, przy takiej skali, zasługujących na jedynkę.
Uczepiłaś się i namiętnie wałkujesz niepowiązanie "Egzorcyzmów..." z sugerowanym gatunkiem (w którym znalazł się i dramat, czego jednak zdajesz się nie zauważać), tego, że Cię nie przestraszył i dlatego nie jest horrorem! A mnie tak! Posłużę się w dodatku definicją, prosto z wikipedii:
"Horror – fantastyka grozy – odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i nie dające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych." Już widzisz to, co zaklasyfikowało ten film w poczet horrorów? Wybacz, ale siłą rzeczy,w ocenę filmu trzeba włożyć choć odrobinę obiektywizmu.
A odnośnie tego, że ludzie wierzą w każde głupoty... nie będę z Tobą dyskutować, bo widać, że jesteś osobą oceniającą sprawy bez cienia wiedzy. Ot, "nie znam się, to się wypowiem". Norma.