PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7117}

Egzorcyzmy Emily Rose

The Exorcism of Emily Rose
2005
7,0 208 tys. ocen
7,0 10 1 207757
5,5 31 krytyków
Egzorcyzmy Emily Rose
powrót do forum filmu Egzorcyzmy Emily Rose

Mamy do dyspozycji ciekawą historię, która jest dramatyczna sama w sobie, skłania do refleksji nad odwiecznym konfliktem religia - nauka i jest właściwie samograjem. Mamy też świetną obsadę. Co można zrobić?
Na początek wpadamy na nie taki nawet głupi pomysł przeniesienia akcji w czasy współczesne i przerobienie jej na tradycyjny amerykański dramat sądowy (z jakiegoś powodu zachowując jednak niemieckie imiona i nazwiska niektórych postaci). Główną bohaterkę czynimy zdeklarowaną agnostyczką i stawiamy ją po stronie Kościoła, a prokuratorem jest praktykujący katolik. Wciąż jest nieźle. Proces i kolejne zeznania ilustrujemy retrospekcjami z życia Emily Rose. I gdyby na tym poprzestać, mógłby powstać wciągający film na bardzo przyzwoitym poziomie. Co jednak robią twórcy?
Twórcy stwierdzają, że historia jest za mało straszna i postanawiają ją podrasować. Wciskają więc zupełnie niepotrzebne i wydłużające film wstawki w rodzaju "budzenie się o 3 rano", "samowłączający się dyktafon" itp. Scena egzorcyzmowania kręcona rozedrganą kamerą, w tle burza z piorunami - za mało, trzeba było jeszcze przenieść akcję do stajni i wypuścić konie. No i inne standardowe chwyty z tanich horrorów - nagłe odwracanie głowy, puste korytarze, przerażająca muzyczka. W dodatku, żeby widz za bardzo się nie przemęczał, podajemy mu rozwiązanie na talerzu - to BYŁO opętanie i już, a jeśli widz miałby jeszcze jakieś wątpliwości, to rozwiewają je wszystkie nadprzyrodzone rzeczy, które przydarzają się osobom zamieszanym w tę sprawę. Przemiana pani adwokat z agnostyczki w niemal orędownika wiary jest ukazana w tak toporny, łopatologiczny sposób, że aż żal na to patrzeć.
W rezultacie otrzymujemy film, który nie jest ani horrorem, ani dramatem, ani w ogóle niczym. Do tego jest nudny.