Pomysł na film jest świetny, ale niestety scenariusz trochę kuleje, jest zdecydowanie zbyt chaotyczny. Oglądając miałam wrażenie, że ktoś nie do końca przemyślał plan wydarzeń, tylko nakręcił wszystkie sceny a potem tak to zlepił żeby w miarę tworzyło całość. W sumie było kilka naprawdę fajnych scen, ale niestety trochę ginęły w tym bałaganie. Zbędny był cały wątek Brahmanandam'a. Właściwie nie wiem po co go wciskali przez cały film. Na początku ten kapłan był nawet zabawny, ale z czasem to się stało niezwykle męczące i spowalniało fabułę. Momentami czułam się, jakby co jakiś czas była przerwa w filmie na nudną reklamę z Brahmanandam'em w roli głównej. Świetne sekwencje walk i Prabhas po prostu boski *,* W tym filmie można na niego patrzeć bez końca, dlatego też ostatecznie nie spisuję go na straty. Kangana wypadła ok, chociaż scenariusz nie dawał jej pola do popisu, bo jej postać była ograniczona. Jeśli chodzi o duet jej i Prabhasa, to niestety jestem na nie. Jakoś mi do siebie nie pasowali. Zero chemii między nimi. Podobał mi się za to Sonu w roli czarnego charakteru - ależ on był tu zły! :P Cudo! :D
Film bez szału, da się obejrzeć i nawet czerpać przyjemność z podziwiania Prabhasa, ale niestety nic poza tym. No może jeszcze ścieżka dźwiękowa bardzo fajna. Produkcja raczej z serii "tylko dla fanek Prabhasa" ;)
Zgadzam się, duet Prabhasa z Kanganą to porażka, nie rozumiem czemu nie wybrali jakiejś południowej aktorki np. Shriyi Saran, która pasuje do Prabhasa.
Niepotrzebnie przedłużyli film wciskając irytujące niby-komediowe wstawki.
Sonu Sood u mnie tez oczywiście na plus, chociaż wolę go w wersji z wąsami. ;)
Ogromnym minusem filmu jest zakończenie, a raczej jego brak! Miałam wrażenie, że im taśmy zabrakło. :P Niranjan powinien w ostatniej scenie odnaleźć rodziców, ale temat przewodni filmu nie został zamknięty, czuję niedosyt.
Ja też do końca wyczekiwałam tej szczęśliwej sceny odnalezienia rodziców, ale się niestety nie doczekałam. Już jak zostało 30 minut do końca to zaczęłam się niecierpliwić :p W końcu to przecież był główny wątek, a po drodze się gdzieś zgubił - jak mówiłam, jeden wielki bałagan. Ale Prabhas boski :P ;D
Oczywiście, to mogła być piękna, wzruszająca scena, ale nie wykorzystali okazji.
Zresztą uważam, że pomysł był bardzo dobry i mógł być z tego naprawdę ciekawy film, tylko wiele rzeczy skopali po drodze. Przydałby się remake (w naszej reżyserii ;D )z niezastąpionym Prabhasem w roli głównej.
A co do Prabhasa, to potwierdzam, przecież to dla niego dzielnie trwałam do końca filmu. ;D
Też pomyślałam że ktoś mìgłby się pokusić o remake ;) Niestety, mało prawdopodobne żeby zaangażowali tego samego aktora :/ A bez Prabhasa to już by nie było to samo ;p