Zadziwia mnie to emocjonalne rozrzewnienie wielu widzów i krytyków nad postacią Eleanore. to, że ktoś jest stary i uroczy, tak jak grająca ją aktorka, nie usprawiedliwia przejmowania czyjejś tożsamości, dlatego, że "było jej smutno". Sam dylemat jest ciekawy, ale scenariuszowo kompletnie niewiarygodny psychologicznie.