Zrealizowany z uwagą i pietyzmem film demaskujący bezlitośnie współczesne pragnienia, fobie i problemy - nie tylko rosyjskie. W zasadzie żadna postać nie jest tu jednoznaczna, co tylko przydaje smaku tej historii. Podoba mi się jak reżyser sprytnie buduje identyfikację widza z główną bohaterką, po to, aby późniejsze dylematy i wybory wybrzmiały tym mocniej. Naprawdę nieźle.
Naprawdę identyfikowałeś się z główną bohaterką? We mnie jej zachowanie budziło zdecydowany sprzeciw.
Właśnie na tym polegała cała sztuka. Najpierw z bohaterką się identyfikujemy, albo przynajmniej zaczynamy ją lubić, czy czuć sympatię, może współczuć - żeby potem tym bardziej zszokować się jej postępowaniem. I wtedy jest sprzeciw.
Naprawdę nie pamiętam momentu, w którym identyfikowałabym się z bohaterką. A Ty, od którego momentu przestałeś?
Ojej, nie wiem dokładnie. Ta granica jest płynna. Do końca było mi jej jakoś żal, choć nie pochwalam jej czynów, oczywiście. To właśnie jest w filmach najciekawsze, gdy nie wszystko jest zawsze jednoznaczne - tak, jak w życiu.
Tu nie chodzi o identyfikowanie się z bohaterką a raczej o jej pierwotny instynkt samozachowawczy . Początkowo ze strachu przed utratą bezpiecznej egzystencji próbowała nawet się modlić o jego wyzdrowienie , kiedy poznała kim właściwie była dla męża i jego plany testamentu zareagowała najlepiej jak jak jej się wydawało . Ideą filmu było pokazanie brutalnej prawdy o społeczeństwie wychowanym bez religii i zasad moralnych. Dla mnie osobiście film lekko przeciągnięty w czasie.
W tym wypadku, nie ma znaczenia jak to nazwiemy, "instynkt samozachowawczy" bohaterki budził mój sprzeciw.
Czy w filmie, aby na pewno reżyser pokazuje moment, w którym Elena dowiaduje się, kim jest dla swego męża? A jeśli nie, to jaką mamy pewność, że podejmując decyzję formalnego związku tytułowa bohaterka nie miała już tej świadomości?
Oczywiście ,że była świadoma ,że jej mąż to inna liga ale o tym , że w związku z tym poza niewielką rentą na odczepne nic po nim jej się nie należy dowiedziała się dopiero przy planach testamentu.
A nie pomyśleliście o tym, że to też film o ślepej miłości do syna? Próbowaliście zastanowić się, co będzie dalej z Eleną? Za parę lat przejedzą to mieszkanie i matczyną część spadku, wylądują na tym beznadziejnym przedmieściu, gdzie z czasem Elena stanie się niepotrzebna. O przepraszam, ona jedyna ma pewnie jakikolwiek dochód- emeryturę pielęgniarki, będą ją sączyć jak pijawki aż do jej śmierci, niczego się przy tym nie ucząc...