Jak w temacie, widziałam trzy wersje Emmy moją ulubioną jest ta z Kate Beckinsale.
Film nie jest zły, świetne kostiumy, dobre odwzorowanie powieści i bardzo dobre role Gwyneth Paltrow i Jeremiego Northama sprawiają że przyjemnie się go ogląda. Jednak jak już wspomnieli inna ta wersja klimatem jest troszeczkę zbyt cukierkowa dlatego dałam 7.
Tak pytam z ciekawości, a jakie jeszcze wersje "Emmy" obejrzałaś :) Skończyłam książkę i chciałabym obejrzeć ekranizację, ale nie wiem na którą się zdecydować :) Pozdrawiam.
Widziałam jeszcze te dwie wersje Emmy.
Ta jest moją ulubioną. http://www.filmweb.pl/film/Emma-1996-37362#
Ta chyba jest najpopularniejsza, ale mnie nie przekonali aktorzy grający główne role. http://www.filmweb.pl/serial/Emma-2009-499361
Uważam że wszystkie trzy ekranizacje „Emmy” są dobre i warte obejrzenia, tak naprawdę to która nam najbardziej przypadnie do gustu jest sprawą osobistych preferencji : )
Witaj. Właśnie dziś obejrzałam tę wersję, nie zaglądając wcześniej na filmweb. Bardzo mi się spodobała. Widziałam trailer wersji z 2009 roku i przyznam szczerze, że gł. bohaterzy delikatnie mówiąc zniechęcili mnie. Nie sądzę, abym skusiła się na tamtą wersję, a jeśli to zrobię to z wielkim bólem. Wersję z Gwinett mam wrażenie, że gdzieś kiedyś widziałam, ale nie pamiętam za dobrze, tak więc muszę sobie odświeżyć.
Ale "Emma" z Kate i Markiem zrobiła na mnie wrażenie, i sądzę, że będzie jedną z ulubionych. Oczywiście jednak, dla porównania obejrzę wersję amerykańską.
Dzięki za odpowiedź.
Ja oglądając wersje z 2009 roku miałam wrażenie że Romola Garai wygląda trochę staro, dlatego nie widać różnicy wieku między Emmą i panem Knightleyem. Trochę mi to przeszkadzało, bo uważam że w książce jest to celowo zaznaczone. Również jej kreacja Emmy mnie nie przekonała, jakaś taka rozchichotana trzpiotka z dziwnymi minami, zabrakło jej jakieś takiej gracji. Jonny Lee Miller też mi się nie podobał jako pan Knightley, ale nie potrafię wytłumaczyć czemu.
Kreacje Kate Beckinsale i Marka Stronga oraz Gwyneth Paltrow i Jeremiego Northama moim zdaniem wypadły dużo lepiej.
Wydaje mi się, że Miller jest za mało męski. Czytając "Emmę" miałam wrażenie, że pan Knightley niewątpliwie na tle towarzystwa wyróżniał się nie tylko inteligencją, ale i silnym charakterem. Osobiście, gdy autorka opisywała stany emocjonalne tego bohatera widziałam oczyma wyobraźni, jak góruje nad Emmą, także w sensie fizycznym. I ku mojemu ogromnemu zdziwieniu Mark idealnie oddał ducha mojej wyobraźni. Na razie w ogóle nie mam ochoty na oglądanie wersji z Gwinett a tym bardziej z Romolą. To co widziałam, stanowczo mnie zniechęciło, zwłaszcza do tej wersji z 2009r.
Tak, zdecydowanie Miller jest strasznie mało męski, ale dla mnie najgorsze jest to że on aktorsko mnie nie przekonuje. Widziałam go w wielu filmach i w każdym był moim zdaniem strasznie drewniany, podobne wrażenie miałam w Emmie.
Z Markiem jest inaczej, uważam że jest on świetnym aktorem, który jakimś dziwnym trafem często gra czarne charaktery. Zgadzam się z twoim opisem Knightleya, dla mnie był on w wykonaniu Marka bardzo charyzmatyczny i dlatego go uwielbiam.