Czytaja opinię o ekranizacji Emmy dochodzą do wniosku, że rozbieżnośc ocen wynika z upodobania lub nie względem konwencji. Jak komus nie odpowiada konwencja opery nie ma sznas by go do niej przekonać. Podobnie jest z Emmą. Według mnie w ramach określonej konwencji jest to film zrobiony rewelacyjnie. Są osoby, którym gra Paltrow się nie podoba. Wg mnie Paltrow zagrała rewelacyjnie grając na ćwierćtonach. Duzo łatwiej było zagrać znacznie bardzie dramatyczna postać Violi z Zakochanego Szekspira. W Emmie Paltrow gra niuansami: wystarczy spojrzeć jak zmienia się jej twarz gdy tańczy, gdy coś nie pójdzie po jej myśli, jak czuje że nabroiła. Paltrow zrobiła z niej naiwną, bujającą w obłokach pannę, która własne urojenia bierze za rzeczywistość, pragnąca być dobrą dla całego świata. Kogoś może taka postać drażnić ale grając taką postać Paltrow gra rewelacyjnie. Trzba byc jednak gotowym na odbiór niunasów i bawić się filmem, a nie oczekiwac przeżyć na miarę Zbrodni i kary. Komizm zawarty w Emmie, umiejętność szkicowania charakterów delikatnymi pociągnięciami czyni z Emmy film znakomity. Do tego dochodzi fantastyczna muzyka. czego więcej oczekiwac od filmu?