Na film wyciągnął mnie siostrzeniec ;)
Przyznam szczerze, że miałam wrażenie, że sami twórcy nie do końca wiedzą, o czym chcą stworzyć film, czy postawić na fabułę, czy na "głupawkę" w postaci niekoniecznie śmiesznych gagów. Pierwsza połowa filmu przypominała to pierwsze i muszę przyznać, że nawet parę razy się zaśmiałam - dzieciaki w kinie śmiały się dosłownie co chwilę, więc sądzę, że tego typu treści po prostu bardziej do nich przemawiają. Druga połowa to natomiast nieporozumienie - miałam wrażenie, że twórcy obudzili się i postanowili dorzucić również coś dla rodziców, żeby nie było, że film nie przekazuje żadnych wartości. Dla mnie było to jednak trochę niekonsekwentne, chociaż skłamałabym, gdybym napisała, że film oglądało się źle. Chociaż sama z siebie bym na niego nie poszła.