czy będzie druga część filmu? trochę dziwne, że są pozostałe części książek, a drugiej części filmu od 5 lat nie ma. czy ktoś wie dlaczego?
Przy okazji, polecam sajt Eragon Sporkings:
http://eragon-sporkings.wikia.com/wiki/Eragon_Sporkings_Wiki
Taka fajna strona, zawierająca całe mnóstwo złośliwych analiz "tfurczości" Paoliniego - tworzona przez ludzi, którzy z diablo dobrych powodów nie cierpią Paoliniego, jego działalności i ogólnie wszystkiego, co sobą reprezentuje. Strona jest już cokolwiek stara (popularność Erasia, Bogu niech będą dzięki, zmalała ostatnimi czasy), ale w większości wciąż aktualna.
Na dobry początek zalecam lekturę epistuł (epistles):
Esej o tym, dlaczego inni młodzi pisarze (a tak - wielki szok - Paolini nie jest żadnym cudownym dzieckiem, a tylko jednym z tysięcy nastolatków, którzy postanowili napisać własne fantasy!) tak bardzo nie znoszą Paoliniego -----> http://eragon-sporkings.wikia.com/wiki/Epistle_the_First
Esej o tym, dlaczego (ogólnie) książki Paoliniego są tak fatalne -----> http://eragon-sporkings.wikia.com/wiki/Epistle_the_Second
Esej o tym, dlaczego Eraś i jego kontynuacje to książki niedojrzałe, napisane przez niedojrzałego człowieka i adresowane przede wszystkim do niedojrzałych ludzi -----> http://eragon-sporkings.wikia.com/wiki/Epistle_the_Third
Esej o tym, dlaczego erasiowe smoki są tak beznadziejnie płytkie, sztampowe i wyprane z charakteru -----> http://eragon-sporkings.wikia.com/wiki/Epistle_the_Fourth
Esej o tym, dlaczego główny protagonista tej serii to tak odpychająca, antypatyczna, beznadziejnie skonstruowana postać -----> http://eragon-sporkings.wikia.com/wiki/Epistle_the_Fifth
Esej o tym, dlaczego opowieść i świat zaserwowane nam przez Paoliniego są tak obrzydliwie czarno-białe i prymitywne -----> http://eragon-sporkings.wikia.com/wiki/Epistle_the_Sixth
Esej o tym, dlaczego Paolini już dawno powinien był trafić przed sąd za wielokrotnie kradzieże własności intelektualnej -----> http://eragon-sporkings.wikia.com/wiki/Epistle_the_Seventh
I tak dalej... a nie doszliśmy jeszcze do tego, jak ktoś (parę osób, tak naprawdę) wziął się za omawianie bezdennej miernoty i kretynizmu poszczególnych książek, rozdział po rozdziale. Niestety, skupia się głównie na kwestiach merytorycznych, a szkoda. Naprawdę byłoby miło widzieć, jak piętnuje przykładowo te figury stylistyczne - denne, bezsensowne, nie pełniącej żadnej funkcji, napisane całkowicie losowo.
O ludzie, przecież my z 10 lat temu rozmawialiśmy o Eragonie a ty nadal tu jesteś, próbując przekonywać jaka to beznadziejna książka. To musi być dopiero smutne życie.
Gdybyś przyjrzał się bliżej datom publikacji poszczególnych postów (oraz ich układowi), zauważyłbyś, że ja wracam tutaj tylko i wyłącznie wtedy, gdy ktoś do mnie przemówi, skłaniając mnie do odpowiedzi - tak, jak ty teraz. Sam z siebie już nic nie piszę.
Jeśli chodzi o samego Erasia, to powiedzmy, że przez te dziesięć lat mój stosunek do tej "książki" i jej autora - już wcześniej mało przyjazny - stał się jeszcze bardziej negatywny. Już nie tylko przez wzgląd na to, jakim gwałtem na literaturze (i to jeszcze większym, niż mi się onegdaj wydawało) są te "dzieła", ale również przez wzgląd na to, że sam ich autor jest po prostu złym człowiekiem. Już ze względów czysto moralnych, ktoś tak odpychający po prostu nie zasługuje na to, żeby dochrapać się takiej sławy i zarobić tyle pieniędzy (w dodatku tak tanim kosztem). Ale cóż, stało się. Nie ma przecież sprawiedliwości na tym świecie.
"Obwiniam" tutaj w dużej mierze sajt Eragon Sporkings, do którego linki zapodałem wyżej (czy raczej - do części z "epistoł", napisanych pierwotnie gdzie indziej, a opublikowanych na tej stronie), a na który zawędrowałem trzy lata temu, skierowany tam przez kolegę. Otóż są ludzie, którzy swego czasu zajmowali się tym zjawiskiem znacznie dogłębniej, niż ja - i byli w stanie dostrzec w tych wypocinach rzeczy, które mnie umknęły (to tak, jakbyś już wiedział, że pan Iksiński jest złodziejem - a potem dowiedział się jeszcze, że on dla pieniędzy zamordował kilku ludzi). A poza tym - co mnie wcześniej zupełnie nie interesowało - zajmowali się także Paolinim jako osobą i zapodali co bardziej smakowite fakty dotyczące jego działalności. Oraz cytowali, co wygadywał podczas wywiadów. Delikatnie mówiąc, z tych wywiadów - jak i z lektury książek Paoliniego między wierszami - wyłania się obraz iście patologicznego typa. I niewiele mnie wzrusza fakt, że należy tu winić w pierwszej kolejności jego rodziców, którzy tak go wychowali.
Ale tak poza tym, to na co dzień Eraś mi w ogóle głowy nie zaprząta, a tutaj pojawiam się raz na te kilka miesięcy - tylko wtedy, gdy pojawi się kolejny delikwent, próbujący mnie przekonywać, jak grubo się mylę co do tych cudownych książek (albo poczęstować mnie nadzianą hipokryzją uwagą, jak to powinienem sobie dać spokój z tym tematem...). Zaiste, smutne życie. Ale chyba nie moje.
Mam lepsze rzeczy do roboty niż badanie układu twoich postów. Ten przydługi wywód jest najlepszym dowodem na to, jak żenująco nadal próbujesz łoić tę książkę mimo, że szum na nią już dawno przeminął. Smutne życie, zaiste.
Kilkanaście linijek tekstu to jest "przydługi wywód"? Łał.
Czyli reasumując - to, że raz na ileś miesięcy skreślę krótki post - co zajmuje mi, powiedzmy, pięć minut (a zatem, lekko licząc, 1/105120 roku) jest "dowodem" na to, że tę książkę łoję?
Jesteś chory.
"Mam lepsze rzeczy do roboty niż badanie układu twoich postów"
Ale na zawracanie mi głowy bzdurami nagle masz już czas?
Smutne życie, zaiste.
Do czego? Do czegoś, co sobie wymyśliłeś? Czego nie umiesz nawet racjonalnie uzasadnić?
Do tego, że to śmieszne że chce ci się gnoić książkę o której wszyscy zapomnieli jak tylko się skończyła.
Jak kiedyś, w jakiejś rozmowie, padnie nazwisko - dajmy na to - Ceausescu, i jego też zdecyduję się akurat z lubą przyjemnością zgnoić (choć nie żyje już od lat)... wtedy to też będzie śmieszne? Wtedy będzie to oznaczało, że mam obsesję na punkcie Ceausescu?
Jesteś żałosny.
Aha, aha. I Ceausescu też.
Pragnę zauważyć - co zresztą zauważyłem już wcześniej (ale widzę, że jednym uszkiem weszło, a drugim wyszło) - że w ogóle nie wróciłbym do tego tematu ani na forum z Erasiem, gdybyś się tutaj nie napatoczył po to tylko, żeby mi głowę zawracać. A przed tobą, jeszcze parę innych osób. Pytanie brzmi zatem, czemu to ty (i pozostali) nie umiecie zostawić tej książki w spokoju, tylko wciąż tutaj przyłazicie, żeby truć.
Tak więc idź już, idź. Podobno masz lepsze rzeczy do roboty, niż zawracanie ludziom głowy bredniami i powracanie do kwestii Erasia - więc zostaw go w końcu w spokoju i zajmij się tymi swoimi "lepszymi rzeczami".
Niesamowite, jak internet potrafi wciągnąć człowieka w cudzą rozmowę. Czytało się to wspaniale. Nawet nie zastanawiam się, czy któraś ze stron miała rację odnośnie tematu, ponieważ Eragon jest raczej fantastyką młodzieżową. Ja ją tak zapamiętałam. Idealna na szkolne przerwy między przyrodą a matematyką. Takie pozycje w literaturze też są potrzebne(łatwo się od takich zaczyna).
Czytając powyższe wypowiedzi, człowiek aż wtapia się w dwa inne światy i czerpie egoistyczną frajdę z ich analizy.
Der_SpeeDer, podziwiam. Spodziewałam się Twojej kapitualcji. Wielu ludzi bardzo umiejętnie potrafi sprowadzić współrozmówcę do swojego poziomu i go na nim wykończyć. Wszystkie te zagrywki spływały po Tobie jak woda po kaczce. Zwykła elokwencja i jasna analiza do samego końca.
Trochę żal mi Zarroca, bo okres dojrzewania jest ciężki. Filozofia gra tam gdzie stoi analityczne myślenie, a batutę oddaje buntowi i poczuciu niezrozumienia. To totalnie naturalne. Każdy rozwija się w swoim tempie.
Muszę częściej trafiać na takie fora!
Ps.- W trakcie czytania, przypomniałam sobie jak członkini mojej rodziny tworzyła słownik języka niemiecko - elfickiego, bazując na dziełach Tolkiena(Słownik był cześcią pracy doktorskiej).
Natrafiłem na ten wątek zupełnie przypadkowo wpisując w Google "Eragon 2". Muszę przyznać, że rozjechałeś pana zarroca jak walec świeży asfalt. Sam na temat jakości pisarskich autora książki nie mogę powiedzieć za dużo, gdyż polskie wydanie wyszło chyba w 2005 roku, a mając wówczas 7 lat każda książka była dobra do ćwiczenia czytania. Być może odświeżę ją sobie, ot tak w ramach wspominki.
bo ta ekranizacja to koszmar, cały świat skrytykował film... masakryczny, nij jak nie trzyma się fabuły książki... aż strach by było oglądać drugą część...