Dla mnie rewelacyjny. Wciągający swym pięknem. Ta przestrzeń, aż krzyczy, aby wypełnić nią sny. Film ciężki. Nie da się ukryć. Trochę czasami przypomina "Aż poleje się krew" i być może po trochu "Valhallę Rising". Ale cały czas dąży do przodu. Śmierć głównej bohaterki bezsensowna. Trudno ją zrozumieć. Jednak finalnie to ona daje zaczyn do zmian w duszy Przewoźnika. Tommy Lee genialnie zagrał tą postać. Choć jest ona wpasowana w jego ostatnie role. Za to Hillary Swank przeszła samą siebie w odegraniu kobiety silnej, stanowczej, wiedzącej czego chce. Przemiany, którym iskrę dała śmierć Mary Bee dotknęły także, trzy kobiety, którym życie odebrało rozum. Śmierć ich opiekunki dała im nadzieję na powrót do chociażby delikatnego zdrowia i pogodzenia się samych ze sobą. Prawdziwy smaczek to pojawienie się pod koniec Hailee Steinfeld, naszej uroczej dziewczynki z "Prawdziwego męstwa". Filmów w tematyce jakby podobnych.
Świetna też interpretacja piosenki "Weevily Wheat" przez Tommego Lee. Wyszło mu to genialnie. Film godny polecenia. Zabierałem się do niego prawie dwa miesiące, ale warto było, bo widać, że czyste diamenty zostawiam sobie na deser. pozdrawiam