Eskorta

The Homesman
2014
6,5 17 tys. ocen
6,5 10 1 16835
6,7 14 krytyków
Eskorta
powrót do forum filmu Eskorta

Już samo to mnie cieszy, bo kocham ten gatunek, a próba jest udana.
To bardzo... ładny i kulturalny film.
Myślę, że te dwa określenia są najbardziej adekwatne.
Zdjęcia są "piękne" choć zimne i oparte na symetrii.
To oczywiście nie wada, chociaż mnie brakuje, w całym filmie, odrobiny żaru i szaleństwa (a przecież mamy tu aż trzy "wariatki").
Film jest bardzo powściągliwy, co też może stanowić zaletę, ale... jak wyżej.
Na szczęście trafimy w nim na kilka scen naprawdę wzruszających i poruszających, więc wszystko jest właściwie OK (choć w scenariuszu dostrzegam niejakie pękniecie (może nawet - zamęt) właśnie w prowadzenia głównych postaci).
Para aktorów grających głównych bohaterów (jeden z nich jest też scenarzystą i reżyserem) sprawdza się wyśmienicie, trzy "szalone" kobiety pozostawiły u mnie pewien niedosyt.
Chciałbym ocenić ten film wyżej, ale za "rewelacyjny" uznałem (już dawno temu) "Bez przebaczenia", więc poprzeczka stoi bardzo wysoko.
Nie zmienia to faktu, że Tommy Lee Jones zasługuje na wielkie podziękowania.

ocenił(a) film na 8
candn_filmweb

Aż szkoda, że Tommy Lee Jones zabrał się za reżyserię tak późno. "Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady" w jego reżyserii również przednie moim zdaniem (jak i trochę podobne klimatem do "Homesman" - "Zaginione" gdzie partneruje Cate Blanchett). Tommy Lee Jones dobrze czuje ten gatunek (tj. western). Szkoda, że z Clintem Eastwoodem nie nie spotkali się w żadnym westernie (chociaż, Clint nadal w dobrej formie więc, kto wie...)

ocenił(a) film na 8
greggreg86

Być może maja różny temperament.
Obydwaj obsadzili się w rolach mało bohaterskich, ale Tommy Lee Jones pozwolił swojemu bohaterowi na płaczliwość i słabość charakteru, rzekłbym - małość (przezwyciężaną), Clint Eastwood zaś gra twardziela godzącego się (a przychodzi mu to z wysiłkiem) się na życie opisane przez biblijną frazę "W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie" jako pokutę za dawne grzechy.

ocenił(a) film na 8
candn_filmweb

Być może razem stworzyliby parę taką jak Don Kichot i Sancho Pansa?:):):)

ocenił(a) film na 8
candn_filmweb

Zgadzam się ). Po raz pierwszy widziałem Toma wyglądającego tak żałośnie. Mam Tu na myśli scenę kiedy "dynda" na sznurku. Oczy miał jak ten kocur ze Szreka. Zrobił tym na mnie wrażenie. Trudno się dziwić każdy by takie miał w tego rodzaju krawacie. Ten film to prawdziwy "duble impact" ze strony reżyserskiej i aktorskiej -nie licząc scenariusza.

ocenił(a) film na 8
MySlaws

Wbrew pozorom Tommy grywał twardzieli o jakiej takiej wewnętrznej delikatności i wrażliwości (ale nie mięczaków - to fakt), choćby w "Ściganym", a ostatnio" w Lincolnie"

użytkownik usunięty
candn_filmweb

moze twardzielem tutaj Tommy nie jest ale pierwszym lepszym wymoczkiem tez nie - ma wojskowe doswiadczenie, nie robi pod siebie z byle powodu. to jego zalosne przedstawienie ma byc forma manipulacji biedna slaba kobieta, no i ratowania tylka rzecz jasna, tyle ze trafila kosa na kamien :). Do pewnego wiadomego momentu stara sie zgrywac cwaniaka i byc sobie sterem zeglarzem, okretem, pijaczyna, kowbojem i niebieskim ptakiem, gdyz byc moze sam jeszcze sobie nie zdaje sprawy albo ignoruje ta swiadomosc ze juz nie te lata i ze doskonale sprawdza sie tez a moze nawet czuje szczesliwy i potrzebny w innych rolach. no a silna - tylko z pozoru kobieta - niestety nie przelknela kolejnego zawodu a szkoda....

użytkownik usunięty

mimo ze film jest wzruszajacy momentami i smutny czy tez po prostu zyciowy :) to sa takie dialogi ze ja w tej calej niewesolej rzeczywistosci smialem sie setnie po to zeby za chwile zwiesic nos na kwinte i tutaj upatruje nawiekszej zalety tego filmu, nie wiem czy mieliscie podobnie ....? moze po prostu jestem nienormalny ze cokolwiek mnie tu smieszylo czy bawilo (w pozytywnym sensie, nie ze bylo smieszne - zalosne). ktos porownywal ten film do "morderstwa Jassie Jamesa" ale moim zdaniem to zupelnie inna para kaloszy

ocenił(a) film na 8

To, moim zdaniem, film zdecydowanie inny niż "Zabójstwo Jesse'go Jamesa...". To dwie całkiem różne konwencje (przy czym "Hommesman" jest zdecydowanie bardziej,,, konwencjonalny) i filozofie. No, ale reżyserów różni też wiek i doświadczenie.
Nota bene bardzo cenię Andrew Dominika i podobają mi się jego filmy.
Facet czuje kino i ma bardzo świeże spojrzenie.
(Inna sprawa, że na razie lepiej (świetnie) buduje sceny, nie - całe fabuły.