Niezwykle sugestywny film, który odbierałem całym sobą, wszystkimi zmysłami, całym ciałem. Dosłownie kurczyłem się w fotelu kinowym od zimna, bólu, głodu... Film brutalny, a zarazem poetycki, mówiący o woli przetrwania, konfrontacji z naturą i z Innym. Stawia wiele ważnych pytań, z których najbardziej oczywistym jest to ile jesteś w stanie znieść i co zrobić, aby przetrwać?
Znakomite zdjęcia i muzyka (Sikora i Mykietyn znowu pokazali klasę!), a do tego jeszcze przejmujący Vincent Gallo. Owacje na stojąco dla Jerzego Skolimowskiego!
Znakomite zdjęcia nie wystarczą niestety. Przykro mi, ale nie uwierzyłem w tą "sugestywną" historię. Jeśli już się kurczyłem w fotelu, to nie z zimna czy głodu, ale ze strachu i obawy, jakim jeszcze absurdem poza tymi, które już widziałem, mnie zaskoczy.
To, że film podejmuje niewygodny politycznie temat, to, że nakręcił go Polak, to, że zagrał w nim Gallo i żona kolejnego Polaka, to, że został wyróżnionyw Wenecji ,to za mało, aby takiemu średniakowi czynić owacje. I w dodatku na stojąco.
Ani jeden z powodów, który podałeś nie jest przyczyną moich owacji. A na ten film nie należy patrzeć tylko przez pryzmat fabuły, bo nie o fabułę tutaj chodzi. Ot i tyle.
O nie. Na to nigdy się nie zgodzę. Nie o fabułę tutaj chodzi? A niby o co? Film należy oceniać jako CAŁOŚĆ. I jeżeli film ma sknoconą fabułę, to niestety jako całość traci. A jeżeli fabuła roi się od absurdów, to traci bardzo.
Swoją drogą, skoro taki film oceniasz na 9/10, to jak oceniasz np. Czas Apokalipsy albo Łowcę Jeleni? Skali ci na filmwebie zabraknie.
Nie martw się o mnie. Mieszczę się w skali. A fabuła to naprawdę nie wszystko. Jak mówił Antonioni: "Film, który można opowiedzieć, to nie jest udany film." A zresztą wcale nie uważam, że w "Essential Killing" fabuła jest zła. Nie wiem, czy jest sens ciągnąć dalej tę dyskusję, bo wiadomo, że do porozumienia nie dojdziemy.
Nie uważasz snoopy, że komizm sytuacyjny jaki tu występuje, po scenie z kobieta na drodze i choćby po paru innych scenach, gdzie to Polacy sobie mięsem zarzucą kłóci się z całą wymową filmu?
Nie sądzę. Zresztą ja jakoś wcale komizmu tam nie dostrzegłem. Zapewne mamy inne wrażliwości i co innego nas śmieszy.
ciekawy jestem jak np. w takim razie ocenisz np. Krótki film o zabijaniu, podobnie oszczędny w środkach wyrazu a który kipi autentycznymi emocjami... jak nie zabraknie Ci skali to z czystym sumieniem uznam, że oceniając EK na 9 jesteś zwykłym pozerem... EK pokazuje jakiegoś psychopatę który szaleje po lesie z piłą łańcuchową w histerycznym transie "walki o przetrwanie" - bo mu amerykanie nałożyli kaptur na głowę i kopneli w nerkę na przesłuchaniu... nie da się z tą postacią identyfikować ani współczuć ani jej rozumieć.
@Zatracony
nie oglądałem jeszcze filmu, a jedynie widziałem takie "kawałki"...jednak wystarczy aby się z Tobą zgodzić:) pytanie: naprawdę jest tam kobieta która karmi głównego "bohatera" piersią? Jeśli tak to powinno wystarczyć chyba za krytyke filmu:) Rany...Skolimowski ma coś chyba nie tak z dyńką:) Tak dodatkowo aby było bardziej antyamerykańsko mógł dodać jako towarzysza talibowi Polańskiego. Talib by mordował i pił mleko prosto od...kobiety, a Polański gwałcił by dziewczynki:) Po drugie : dobiegł chociaż ten turban do tego afganistanu czy tak się pałętał po tych bezkresnych polskich kniejach i dąbrowach do usranej smierci? :) mam nadzieje że go w końcu dorwali, bo jeśli nie to mało pozytywne zakończenie.
"pytanie: naprawdę jest tam kobieta która karmi głównego "bohatera" piersią? Jeśli tak to powinno wystarczyć chyba za krytyke filmu:)"
skoro nie widziales tego filmu to nie wypowiadaj sie w ciemno
sena karmienia piersia jest bardzo dobrze wpleciona w film i zdaje sie byc calkiem logiczna w zaistnialej sytuacji ukazanej na ekranie
no i dlaczego uzyles cudzyslowia dla slowa 'bohater'? tylko dlatego, ze to talib, to nie moze byc bohaterem filmu, a jedynie "bohaterem"? wyjasnij mi, jesli mozesz co miales na mysli...
film jest kapitalny
antyamerykanskim bym go nie nazwal, ale w Twoich oczach na pewno taki ten film jest, gdyz czego mozna sie spodziewac po wypisujacym cos takiego
"Talib by mordował i pił mleko prosto od...kobiety, a Polański gwałcił by dziewczynki:) Po drugie : dobiegł chociaż ten turban do tego afganistanu czy tak się pałętał po tych bezkresnych polskich kniejach i dąbrowach do usranej smierci? :) mam nadzieje że go w końcu dorwali, bo jeśli nie to mało pozytywne zakończenie. "
jestes zalosny
Zgadzam sie z tobą w 100% Snoopy. Ten film jest niesamowity, ale nie jest to film dla wszystkich. Vincenta widze na duzym ekranie po raz pierwszy na duzym ekranie, ale musze powiedzieć, że był bardzo przekonujący. Ten film jest pełen symboli, np. psy , które otoczyły głównego bohatera na koniec filmu są jak to wojsko amerykańskie które go ściga przez cały film. To jest po prostu symbol zaszczucia. A koń na którym Gallo umiera na końcu uświadamia nam to, że tak naprawdę niewinny, tylko sytuacja zmusiła go do tej najgorsze ze wszystkich zbrodni. Mnie bardzo denerwowało to jak w kinie ludzie( szczególnie młodzi) podchodzili do tego filmu. Szeleścili paierami, zaśmiali sie na koniec filmu, bo nie zobaczyli holywoodzkiego widowiska. To świadczy tylko o tym, nie był to film dla nich. Jest to film dla ludzi wrażliwych i inteligentnych, a nie dla gówniarzy, tylko nastawionych na rozrywkę. Jest to film - przypowieść, który zmusza nas do przemyśleń. I wcale nie żałuję tych zaledwie 20 złotych, które wydałem by zobaczyc ten film.
Heh..... ileż to już razy na tym portalu widziałem podobne zabiegi. Nie podobał mi się film, jestem więc: "gówniarzem nastawionym na rozrywkę, niewrażliwym i nieinteligentnym w dodatku". Z takimi argumentami nie będę dyskutować, bo świadczą nie o mnie, ale o tobie, inteligentny i wrażliwy filmwebowiczu.
A skoro o symbolach mowa: oświeć mnie prostego i durnego, czego symbolem jest fakt braku uszkodzeń stopy zmiażdżonej przez sidła? I czego symbolem jest niewrażliwość bohatera na zimno (kąpiel w przeręblu)? Czego symbolem jest brak rozbicia szyby po strzale w głowę żołnierza? Czego symbolem są halucynacje po spożyciu owoców dzikiej róży, która nie ma własności halucynogennych?
Tak. Jest to film zmuszający mnie do przemyśleń. I z moich przemyśleń wynika, że ktoś tu spartolił scenariusz.
Film mógł Ci sie nie podobać. Nie pisałem tego w stosunku do Ciebie. Nie spotkałem Cię nigdy w życiu i nie wiem jaka była Twoja reakcja po obejrzeniu przez Ciebie tego filmu. Oceniałem tylko reakcję ludzi których widziałem w kinie. Co do drugiej części Twojej wypowiedzi, to Ja nie zwracałem aż tak dużej uwagi na takie nieistotne szczegóły jak nierozbita szyba. Co do kąpieli w przeręblu to przecież aktor pokazał ból z powodu przemrożenia. Nie interesuje Mnie co spowodowało halucynacje, bo być moze to było tylko pokazanie przez reżysera podświadomości bohatera i nie musiała to byc nawet halucynacja. Jeśli były jakieś małe błędy to nie wpływa na to, że Moim zdaniem jest to bardzo dobry film. Ja zwracam uwagę na najistotniejsze rzeczy, a Ty czepiasz się takich szczegółów, których nie chce Mi się nawet sprawdzać. I proszę Cię o jedno. Nie szukaj zaczepki.
No i właśnie tym się różnimy: dla mnie te szczegóły są bardzo istotne, ponieważ braku logiki w scenariuszu nie można niczym usprawiedliwiać. Ani przesłaniem, ani nazwiskiem, ani nagrodą w Wenecji, ani dobrą rolą Gallo. A fakt, że niektórym takie kwiatki nie psują odbioru filmu, świadczy tylko o zaniżaniu poziomu. Przez Twórców, bo im się zdarzają i przez Odbiorców, bo im nie przeszkadzają. Toczyłem już kilka batalii na filmwebie na ten sam temat.
Co do zaczepki: nie ja jej szukałem. Owszem, pisałeś o ludziach, z którymi dzieliłeś salę kinową, ale zaraz potem posunąłeś się do generalizowania: "Jest to film dla ludzi wrażliwych i inteligentnych, a nie dla gówniarzy, tylko nastawionych na rozrywkę". Więc ja też Cię proszę: waż słowa i nie generalizuj.
zatracony zgadzam się z Tobą, sama zwracam uwagę na szczegóły, które bardzo często wydawałyby się oczywiste a jednak twórcy o nie nie zadbali. Dla mnie jak na kinowy zachwalany film nie powinno do takiego czegoś dochodzić bo jak już coś ma być genialne to pod każdym względem... Osobiście nie podejrzewałam że obejrzę kiedyś film taki jak ten, tak dziwny i inny, z kompletnie innej bajki ;]
Trzeba być bezduszną maszyną żeby czepiać sie jakiś nieistotnych szczegółów. Twoje zarzuty można obalić jednym stwierdzeniem: to nie jest realistyczne kino, lecz coś w rodzaju przypowieści. Sam Skolimowski przestrzegał żeby nie brać tej historii zbyt dosłownie, bo nie o to tu chodzi. Jak widać nie pomogło. Niektórym widać przeszkadza, że film fabularny nie jest dokumentem uwzględniającym wszystkie prawidła fizyki, prawdopodobieństwa i statystyki. Nie ośmieszajcie się, bo to są dziecinne zarzuty, które można wysunąć wobec prawie każdego dzieła sztuki.
Rozbawiłeś mnie, naprawdę! Kolejny człowiek, który scenariuszowe wpadki nazywa "nieistotnymi szczegółami", tłumacząc je "przypowieściowością" albo symbolizmem.
Tak tak.... Skolimowski na pewno mówił: nie bierzcie zbyt dosłownie tego, że nasz Bohater nie utyka, chociaż dopiero co wyjął zmiażdżoną nogę z sideł.... to jest alegoria i symbol, taka, wiecie, moi mili zrobieni w konia widzowie, przypowieść o cudownie niezniszczalnej nodze.
Sądze, że kontynułowanie dyskusji z tobą nie ma sensu, ponieważ Ty chcesz tylko zwrócić na siebie uwagę i tylko prowokujesz forumowiczów do kłutni. To tyle odnośnie tego tematu.
Zgadzam się z Zatraconym... Owszem ten film trzeba odbierać symbolicznie, ale mimo wszystko bardziej bym się w czuł w sytuacje bohatera, gdyby po wpadnięciu do wody chodź trochę przemarzł, bo mi na sam widok zrobiło się zimno, a on jak gdyby nigdy nic, a wcześniej jeszcze biegał bez buta po śniegu i wcale sobie nie przemroził jej... W połowie filmu gdy zaczął krwawić zrobił kilka gestów takich, że pomyślałem, że wreszcie poczuł to, że przemroził sobie rękę, ale nie, bo po co....
Z symbolicznego punktu widzenia film świetny, ale jako całość tragedia!
Bredzisz, kolego. Należy odróżniać materię filmu od rzeczywistości. Ty zdaje się masz z tym monstrualne problemy, co pewnie wyklucza u ciebie cieszenie się samym oglądaniem filmu. Zanalizuj sobie Rambo albo Terminatora - przecież Arnold nie mógł działać po otrzymaniu tylu postrzałów z broni automatycznej, musiało się coś zepsuć?Szkoda czasu na takie dyskusje, albo się kupuje wizję reżysera wraz z pewną dozą umowności albo nie ogląda się takich filmów.
Pokaż mi gościu film bez żadnych, nawet minimalnych, wpadek, to uznam twoją rację.
Czyli uznajemy ten film razem z Terminatorem na sci-fi? Ok! Miłej zabawy...
Nie wiem czy jesteś wstanie to pojąć ale ten film miał ukazywać to do czego zdolny jest czlowiek w ekstremalnych warunkach i co musi przecierpieć. Ja nie czepiam się sceny z nie rozbitą szybą bo owszem jest to szczegół ale sceny z przeręblem, przemarzniętą stopą to stanowczo nie dociągnięcie, które w tych momentach psuły oglądanie filmu i przeżywanie go wraz z głównym bohaterem, zresztą całość filmu również nie zachwyca, bo owszem ciekawy pomysł ale trochę się dłużył......
ja zupełnie inaczej odebrałem ten film muszę przyznać... oczywiście, że dostrzega się zarówno symbole, których ktoś uparty wypatrzy wiele, jak i szczegóły, które dla mnie osobiście zeszły na trochę dalszy plan. mnie w tym filmie zaciekawiła po pierwsze sama historia i komentarz np. co do polskiego udziału w wojnie z terroryzmem i co do więzień CIA w Polsce itd. po drugie, ciekawie zostało pokazane, co człowiek jest w stanie zrobić, żeby przeżyć - dlatego nie do końca zrozumiałem śmiechy chociażby po scenie z kobietą na drodze (moim zdaniem pokazuje to pewną degradację jaką przeszedł ten człowiek, był to jeden z momentów, kiedy zacząłem zastanawiać się, jak daleko mu jeszcze do zwierzęcia). ale największym atutem tego filmu jest to, że nie udziela, ani nie stara się udzielać żadnej odpowiedzi. ja przynajmniej byłem (i jestem wciąż) rozdarty. nie wiem, czy chciałem, żeby główny bohater przeżył, czy żeby został złapany. nie wiem, co myślę o metodach przesłuchań, o więzieniach CIA i szukanie odpowiedzi pewnie trochę mi jeszcze zajmie...
dlatego ode mnie 9/10.
Nieźle się uśmiałem, czytając ten post :). Filmu jeszcze nie widziałem, ale podejrzewam, że bliżej mi będzie do Twojej oceny zatracony, niż do tych co dali 9 lub 10, ponieważ także zwracam uwagę na takie szczegóły (w sumie nawet nie szczegóły, bo ciężko tego nie zauważyć). Po za tym nie lubię symboliki w filmach.
Filmu nie widziałem.
Nie lubię, gdy ktoś ocenia film patrząc przez pryzmat tego, że "w jedenastej minucie pocisk nie rozwalił szyby sklepowej, tylko się odbił". To takie czepianie się szczegółów, które owszem są ważne, ale podane jako sztandarowy argument przeciw filmowi są po prostu śmieszne. I nie wiem dlaczego denerwujecie się, gdy ktoś da jakiemuś filmowi ocenę 9. Przecież to jego sprawa, jak dany film odczuł.
Na film pójdę i wtedy będę się mógł wypowiedzieć odnośnie całości.
Pozdrawiam,
Tadeusz Łysiak
Słuchaj, jeżeli film ma takie błędy ("w jedenastej minucie pocisk nie rozwalił szyby sklepowej, tylko się odbił"), a fabuła, dialogi, aktorstwo i inne elementy są na wysokie poziomie to ja mu dam również wysoką ocenę wybaczając mu takie niedociągnięcia. Chociaż nadal nie będę ich rozumiał i będą mnie wkurzały. Dlaczego? Otóż nie łapę dlaczego reżyser jest niekonsekwentny, lekceważy prawa fizyki itp, itd. Inaczej trzeba podejść do gatunków filmów sf lub fantasy (przytaczanie przykładów z Terminatora jest tutaj zupełnie nie na miejscu), ale ten film nie należy do żadnego z wymienionych wcześniej gatunków. Jakby bohater jakiegoś filmu został postrzelony, a w następnej scenie okazało by się, że rany jednak nie ma to łyknęli byście to, mówiąc, że jest nieistotny szczegół?
"I nie wiem dlaczego denerwujecie się, gdy ktoś da jakiemuś filmowi ocenę 9."
A Ty się nigdy nie denerwujesz (albo chociaż irytujesz) kiedy filmowi, który Ci się bardzo podobał ktoś daje 1, albo film, który jest gniotem wg Ciebie dostaję oceny na miarę arcydzieła?
"Przecież to jego sprawa, jak dany film odczuł. "
Tak samo moją sprawą są odczucia bo przeczytania czyiś komentarzy odnośnie filmu i czasami jest to gniew a czasem radość. Jakby każdy był neutralny i super obiektywny to wtedy to forum nie miało by racji bytu.
Również pozdrawiam.
Nawet interesująca ta dyskusja. Ja sobie pozwolę tylko na taką uwagę, że jest ona tak stara jak literatura. Pod koniec swojej "Poetyki" Arystoteles odnosi się do krytyków Homera. Głównym z nich był Zoilos z Amfipolis, który oskarżał Homera właśnie o takie rzeczy, jak Wy tutaj w stosunku do "Essential Killing": że to jest nieprawdopodobne (np. pościg Achillesa za Hektorem wokół murów Troi), nie zgadzają się też pewne kwestie z prawami natury, są w eposie jakieś błędy dotyczące techniki itd. Na te zarzuty Arystoteles odpowiada w ten sposób, że w sztuce nie wszystko musi zgadzać się z naturą, to są drugorzędne szczegóły, które nie rzutują na jakość dzieła sztuki. Są to błędy dopuszczalne, bo celem sztuki jest zupełnie coś innego (katharsis). Kto w tym sporze miał rację? No, cóż. Wartość dzieł Homera i Arystotelesa jest do dziś niekwestionowalna, a Zoil to stał się symbolem zjadliwego i niesprawiedliwego krytyka.
OK> Masz tu parę cytatów z Poetyki Arystotelesa:
"Ponieważ poeta jest naśladowcą, jak malarz czy inny plastyk, musi z konieczności stosować
jeden z trzech sposobów naśladowania: bądź przedstawia rzeczy takimi, jakimi były lub są,
bądź takimi, za jakie uchodzą i jakimi się zdają być, bądź jakimi być powinny."
O czym jest to cytat? A o tym, o czym pisałem wcześniej: o fabularnej logice.
"Zadaniem poety nie jest mówić o tym, co się rzeczywiście stało, lecz to, co mogłoby się stać;
o możliwości zaś stanowi prawdopodobieństwo i konieczność"
A o czym jest ten cytat? A o tym o czym pisałem wcześniej: o prawdopodobieństwie i konieczności fizycznej (kamień upuszczony koniecznie spadnie na Ziemię, a noga wyrwana z sideł będzie pogruchotana, a kula przebije szybę etc.)
"Podobnie rzecz się ma z malarstwem. Malarz, który by nałożył najpiękniejsze barwy, ale
chaotycznie, sprawiłby widzom mniejszą przyjemność niż bezbarwnym rysunkiem."
A o czym jest ten cytat? A o tym, o czym pisałem wcześniej: o tym, że nawet pięknie sfotografowany i dobrze zagrany film przy braku logiki w scenariuszu jest dziełem złym.
I tyle na temat Arystotelesa
Pozdrawiam
No tak. Wyrwanymi z kontekstu cytatami możesz udowodnić wszystko. A jaka jest wymowa całości? Zresztą to, co Arystoteles pisze o malarstwie ma się nijak do tragedii, sztuki dramatycznej.
Heh... jak się nie ma argumentów to się pisze o zdaniach wyrwanych z kontekstu.
Wyrwałem jeszcze jedno zdanie z Poetyki:
"Poeta powinien przedstawiać raczej zdarzenia niemożliwe lecz prawdopodobne (np uderzenie asteroidy w Ziemię w filmie Armageddon) niż możliwe ale nieprawdopodobne (sidła nr 1 i nr 2 w Essential Killing). Nie powinien natomiast układać fabuły z elementów sprzecznych z rozumem, i o ile to możliwe, nie wprowadzać ich w ogóle (brak obrażeń nogi po wyrwaniu ich z sideł, wilczy głód po 3-4 dniowej tułaczce po lesie, brak rozbicia szyby etc w EK).
I dalej:
"Śmieszne jest też twierdzenie, że po usunięciu tych części zostanie zburzona fabuła utworu, bo przede wszystkim nie powinno się tego rodzaju fabuły układać."
P.S. To nie ja porównuję tragedię do malarstwa, tylko Arystoteles - zresztą czyni to w Poetyce wielokrotnie:)
Akurat Arystoteles oddziela tragedię od malarstwa bardzo wyraźnie (choć może nie aż tak, jak np. Platon). Oczywiście, że te zdania można znaleźć w "Poetyce", niemniej jednak, jeśli takie rzeczy znajdą się w sztuce i są tam uzasadnione, nie dyskwalifikuje to jej, o czym najwyraźniej pisze Arystoteles we wspomnianej już polemice z krytykami Homera.
Pomijając wszelkie opinie o filmie, pragnę zaznaczyć jedynie, że od czasów antycznych sztuka "odrobinę" ewoluowała - notabene sam świat również. Raczej trudno jest oceniać twory współczesne kryteriami starożytnych ;).
Pozdrawiam i życzę obu stronom więcej dystansu i zrozumienia dla siebie nawzajem.
Sztuka może i ewoluowała, ale logika nie - tak, jak matematyka - od czasów starożytnych 1+1 = 2. I za 1000 lat będzie tak samo. I z matematyką, i z logiką. Pozdrawiam.
Jeżeli kolesiowi podoba się coś, nie powinniśmy się na niego rzucać jak psy. Tyle.
Nie, nie denerwuję się, bo po to jest forum, żeby prezentować własny, subiektywny punkt widzenia.
Mam wrażenie, że słabo oglądałeś a o broni masz blade pojęcie i twoje zabiegi są dla mnie totalnie bez sensu
- twój pomysł rozbitej szyby. Jak słusznie zauważyłeś bohater strzelił w głowę, dysponował pistoletem 9mm którego pocisk jest nazbyt słaby by przebić czaszkę na wylot. Oczywiście jest to możliwe jednak nie konieczne. Najlepiej widać to na czaszkach oficerów z Katynia którzy otrzymywali strzały 9mm potyliczne z kilku cm a naboje zostawały niekiedy w środku. Także właśnie ta scena jest bardziej realistyczna niż ci się wydaje.
- Przerębel. Jak najwyraźniej nie zauważyłeś ów bohater przebrał się w mundur żołnierza który spadł z nim, także nie wiem czym ty się tam podniecasz?
- Wnyki i zmiażdżona noga, po pierwsze to zmiażdżona według ciebie bo tylko w twojej głowie powstał jakiś nierealny pomysł. Jak wiadomo wnyki mają za zadanie przetrzymać zwierzę a nie miażdżyć czy amputować mu kończynę. Te w które wpadł bohater są dedykowane wilkom a nie niedźwiedziom także nie mogą być na tyle mocne by zmiażdżyły człowiekowi stopę. Pomijam już w ogóle że bohater miał solidne wojskowe buty a nie trampki.
- Halucynacje, znów tylko i wyłącznie ze znanych tobie przesłanek założyłeś że mogą być one wyłącznie efektem dzikiej róży, zapomniałeś o takich drobnostkach jak: wyczerpanie, brak snu, zimno i skrajny głód?
Także twoje argumenty to właśnie spartolenie logicznego myślenia i ewidentny brak wiedzy. Udowodniłeś najwyraźniej sobie swoją własną tezę na swoich własnych autorskich i tobie chyba tylko znanych teoriach.
Co do obrazu Polaków to mnie to specjalnie nie rusza, ot typowa polska wieś wschodnia, a to że drwale czy kłusownicy przeklinają wydaje mi się raczej normalne i naturalne. Reżyser mieszka na Mazurach, zna zatem realia jakie panują w tym rejonie, pamiętajmy że akcja nie dzieję się w Wielkopolsce tylko na Mazurach.
Ogólnie film mimo moich innych zastrzeżeń, ot choćby nie do końca dla mnie zrozumiałych scen z kobietą w Burce, spadające drzewo a także trochę przesadzonej sceny z kobietą na rowerze, uznać można za warty zachodu i refleksji. Nie jest to typowe kino akcji vide USA, jednak od Dom Zły nie widziałem równie dobrej polskiej produkcji.
A odtwórca głównej roli, REWELACJA!!!!!
Przerębel. No właśnie. Przebrał się w mundur żołnierza, który spadł za nim. I taki dziwny zbieg okoliczności. Bohater spadł do wody, a żołnierz nie. Bezsens.
Wnyki. Ok. Włóż sobie nogę we wnyki, a potem opowiedz mi, czy okulałeś, czy nie.
Halucynacje. Właśnie NIE MOGĄ być efektem dzikiej róży. Wyczerpanie, brak snu? (Z tego co pamiętam spało mu się w sianie całkiem całkiem). Skrajny głód po 3-4 dniach? Dobre sobie.
Przecież te psy w ogóle nie były pokazane jakby go szczuły. Merdały ogonami i skakały jakby cieszyły się na widok właściciela. Gdyby nie inteligencja ludzi w kinie, to trudno byłoby to odczytać właściwie. Takich niekonsekwencji jest w tymi filmie zresztą bardzo dużo. Skakania po temacie, wykorzystywania jakiś krótkich, nieistotnych w gruncie rzeczy scen, by przejść do kolejnej. Pokazywania emocji i walki w trudnej dla człowieka sytuacji Skolimowski mógłby się uczyć od wielu dużo dużo młodszych reżyserów. Ale mówię to tylko na podstawie tego filmu, bo innych nie znam.
Może "szczucie" to rzeczywiście nie było najbardziej odpowiednie słowo. Niemniej jednak nie było to przyjemne spotkanie z pieskami - wystarczy popatrzeć na Vincenta Gallo w tej scenie.
Nie wiem jak tam z inteligencją ludzi podczas Twojego seansu ale na moim chyba żadnemu widzowi na sali nie przyszło do głowy, że scena ze stadem psów jest realnym doświadczeniem, podobnie jak nie przyszło nikomu do głowy, że płynąca strumieniem niebieska szata i chwilę później obleczona w nią kobieta też były realnie spotkane przez uciekiniera.
Przepraszam Pana ale jeżeli Pan w scenie z psami zobaczył tylko zaszczucie i analogię do żołnierzy to ocena Pana inteligencji, znajomością świata, odniesień do kultury w tym przypadku arabskiej jest mierna z plusem. Scena z hordą psów była o tyle doba bo niosła za sobą naprawdę wielki ładunek emocjonalny bo dla muzułmanina pies to zwierze generalnie nie czyste i pogardzane.
"Nazwanie kogoś "psem" (arab. كلب, kalbun) jest uznawane w świecie islamu za jedną z największych obelg[5]. Muzułmanie wierzą także, że aniołowie nie wchodzą do domu, w którym są psy albo rzeźby[6].
Psia ślina oraz inne wydzieliny uważane są za nieczystość (arab. نجس, nadżasah), z której należy się oczyścić (dokonać małej ablucji, wudu)
"Jest to film dla ludzi wrażliwych i inteligentnych, a nie dla gówniarzy, tylko nastawionych na rozrywkę. "
Gratuluje podnoszenia sobie samooceny i pozowania na intelektualiste. Kolejny post pt.: "Jam jedyny zdolny by zrozumiev film, wy holoto won z sali ogladac naga bron". Powtorze sie(pisalam w innym watku, gdzie autor tym razem czepia sie polactwa niedouczonego) - argumenty bez sensu, spotykane na forach filmow typu Zmierzch. Jak Ci sie nie podobal to tez nie zrozumiales - twierdza tamtejsi bojownicy.:)
Komus film mogl sie nie podobac i to nie dlatego, ze jest fanem holywoodzkich jatek na ekranie. Wrzucanie wszystkich do jednego worka nie przystoi wrazliwemu, inteligentnego widzowi, panie ArkuP.
Moim zdaniem Skolimowski nie potrafi w tym filmie poruszać się ani w obszarze symboliki ani dosłowności. Nie mówiąc już o tym, że nie znalazł złotego środka. Nie jest to ani emocjonująca i symboliczna przypowieść o człowieku podejmującym walkę w trudnych dla siebie warunkach, ani realistyczny, polityczny dramat pełen napięcia i fabularnej konsekwencji. Nie jest to też udana próba połączenia obu form, która być może uczyniłaby film wybitnym. Reżyser sprawił nim na mnie wrażenie, jakby nie dojrzał do własnego pomysłu.
Uważam, że film jest słaby, bo choć podejmuje ważny temat, i w tej kwestii nigdy nie można mówić o wyczerpaniu materiału, to pokazane jest to nieciekawie. Emocje głównego bohatera szczątkowe (trudno mocno utożsamić się z jego dramatem), zdjęcia przeciętne a wiele scen nagranych chyba po to, by przejść do kolejnego kadru. Może tylko muzyka, ale przecież ta nie uratuje filmu.
Do sceny w domu z głuchoniemą kobietą oglądałem film bardzo uważnie, choć co chwilę miałem uwagi do kolejnych momentów. Potem byłem już pewien, że jest słabo i koniec oglądałem bez uwagi. I czuję się usprawiedliwiony.
Głupie i nudne!!! Wróciłem właśnie z kina i obiecałem sobie, że to napiszę. Film w każdym calu beznadziejny. Beznadziejna gra aktorska, głupi scenariusz, totalna bajka i to zła bajka. Jedyny mały plus to zdjęcia Skolimowski na zawsze stracił mój szacunek za to, że nie zrobił filmu z pasji tylko dla kasy. A obraz Polaków w tym filmie (poza głuchoniemą Kobietą) jest totalną bzdurą i głupotą. Skolimowski zszedł na psy. A te nagrody w Wenecji? Mój znajomy stwierdził, że po prostu je sobie kupił... Wy kasy nie wyrzucajcie w błoto Skolimowskiego. Pozdrawiam
:]
widać twój znajomy pił wódkę w Wenecji razem z Tarantino i ma newsy z pierwszej ręki.
tak, wszyscy Polacy zagrali polskie role fatalnie, tylko Francuzka była na tyle utalentowana by godnie zagrać głuchoniemą wiejską babę
"essential killing" to typowy film "dla kasy" .. chociaż po co kolejne worki pieniędzy Skolimowskiemu skoro stać go na to by kupować sobie weneckie palmy??
hehehe