Właśnie wróciłem z filmu Eternals. Na wstępie napiszę, że był to najgorszy z filmów Marvela, który oceniłem na 1. Pierwszy raz od nie pamiętam, kiedy i czy w ogóle widziałem jak ludzie wychodzili z filmu w jego trakcie i nie na siku bo no... nie wracali. Film wyglądał jakby był kręcony z budżetem 10 tysięcy złotych. Efekty specjalne? Nie spodziewałem się takiego dna... w pamięci zapadła mi scena lecącego samolotu, który bił po oczach takim graficznym kiczem jaki serwowany mógł być w latach 90 w filmach ze Stevenem Seagalem. Ilość żałosnych żartów w dosłownie każdej scenie przebił granice żenady. Muzyka w filmie była strasznie męcząca, zdjęcia: brak, efekty specjalne marne, gra aktorska? Wypalona już dawno Salma Hayek i Angelina Jolie jasno pokazują w którą stronę poszła Marvelowska saga. Nie mogę przeboleć wyglądu/grafiki/efektów Dewiantów.. tyle zarobionego hajsu na filmach i taka żenada? Bohaterowie tak bez jajeczni, że sam reżyser zapomniał chyba o Kingo w najważniejszej scenie walki... Ikaris, któremu zabrakło peleryny w udawaniu Supermana i "bóg", którego umiejętnościami było bycie Flashem.. Kit Harington, który w filmie miał swoje 5 minut i to dosłownie...No i na końcu Harry Styles jakby nikt nie chciał już grać w filmach Marvela.. a to wszystko bez oceniania logiki jakiejkolwiek w fabule, gdzie jeden "Bóg" nokautuje drugiego kamieniem w głowę..