Nie spodziewałem się wiele po tym filmie Marvela zważywszy na wiele sprzeczynych ze sobą recenzji, ale ostatecznie okazał się być nawet nieco lepszy niż "Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni".
Przepiękne krajobrazy, dobrze wyglądające kostiumy (mimo tego, że słyszałem o ich tandecie) oraz to, że film wręcz zyskuje na tym, iż nie posiada jasno zdefiniowanego głównego wroga - co niestety nie udało się filmowi "Raya i Ostatni Smok". Choć mogłoby się wydawać iż Dewiant Alpha (ten który wchłonął moce dwójki Eternalsów) będzie głównym złym to bardziej pasuje mi on na jednego z bohaterów pobocznych, który po prostu jest mściwy i żąda jakieś sprawiedliwości za zbrodnie dokonywane na jego rasie, która niczym zwykłe zwierzęta zabijała, by dalej żyć i ewoluować.
Poza tym wybitnie napisane i pełne wewnętrznych sporów postacie Eternalsów jak i sam motyw konfliktu między realizacją wyższego celu, a ochroną tych, co do których zdobyło się pewien rodzaj sympatii lub nawet miłości - jak skomentował to Druig "pionki w grze, której nie rozumieją".
Akcja bardzo dobrze jest też spajana, przytaczaniem przez reżysera wspomnień z danych okresów historycznych, co pozwala lepiej zrozumieć postacie poszczególnych Eternalsów. Pełno jest tu także dobrego humoru i ponowne ukazanie dobrego wsparcia ze strony postaci pozbawionej supermocy (hinduskiego wspólnika Kingo, który wiecznie miał przy sobie jakąś kamerę do nagrywania przygód swego szefa. Myślicie, że jego postać była wzorowana na Happy'm Howganie, który pracował dla Tony'ego Starka?).
Tak na marginesie nie uważacie, że początkowy okres przybycia Eternalsów na Ziemię i wspomaganie ludzi w tworzeniu Babilonu nie przypomina swoim wyglądem jednej z tych gier mobilnych, w którym gracz buduje od zera swój typ miasta, królestwa albo imperium?
Niestety nie wiem jak długo film ten będzie wyświetlany w polskich kinach, ze względu na spełnienie przez Marvel swojej dawnej obietnicy - ukazania sceny pocałunku dwóch mężczyzn. To oraz komentarz dotyczący dorastania i uzyskiwania w pełni funkcjonalnego ciała ze strony Sprite sprawi, że film ten będzie zmieszany z błotem przez tzw. "Obrońców moralności".
Dlatego dobrze Wam radzę. Jak najszybciej zobaczcie ten film w kinie zanim go zdejmą lub przerobią.
P.S. Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić kim był tak naprawdę był chłopak Sersi i czym był ten "Miecz Śmierci", po jaki chciał sięgnąć w scenie po napisach?
Byłbym zapomniał. Nie uważacie, że mowa Ikarisa, o tym, iż globalne ocieplenie uwolniło uwięzionych w lodzie ostatnich przedstawicieli Dewiantów, nie jest aby bezpośrednim nawiązaniem do tego, co aktualnie dzieje się za kołem podbiegunowym? Że globalne ocieplenie i topnienie wiecznej zmarzliny, wywołuje gigantyczne osuwiska ziemi na Syberii oraz wydostawanie się spod lodu metanu i prehistorycznych zarazków?
Tak beznadziejnego filmu Marvela jeszcze nie było xdd i nawet nie chodzi o wpychanie gejów i LPG+ na siłę. Ten film jest po prostu nudny. 2h40 to za długo. Pierwszy film Marvela na którym wyczekiwałem końca. A najlepszy moment był jak Druig? Przywalił kamieniem w łeb Sprite xdd no i druga scena po napisach. Poza tym postaci bezbarwne. Porażka 4/10 i to ze względu na efekty specjalne.
Ja by napisał, że ten film to właśnie przykład progresywnego konserwatyzmu. Oklepany do bólu manifest ideologiczny próbujący wepchnąć w narrację jak największą ilość dogmatyzmu współczesnej zachodniej lewicy. Lewica stała się nowym współczesnym konserwatyzmem, bojącym się wyrwać z własnym ram ideologicznych i eksplorować kontrowersyjne idee. Stała się własną skamieniałością, własną wspólnotą dogmatycznej religii.