nie jeden mankament.
MOŻLIWE SPOILERY
Otóż akcja dzieje się w świecie, w którym technologia zaawansowana jest do tego stopnia, że nie zawsze można rozróżnić kto jest człowiekiem, a kto nim nie jest. Woow! istna rewolucj@! To ja się pytam jakim cudem współcześni naukowcy w tym filmie jeżdżą zwyczajnymi, (a nie np. rodem z "Transformers") samochodami, mieszkają w zwyczajnych szarych domkach, nie posiadają nowoczesnych gadżetów ułatwiających życie, a uniwersytety na, których się kształcą wnętrzem przypominają szkołę podstawową na Pipidowiu Wielkim??? Dlaczego? Tyle zainwestowali w androidy, że na resztę nie starczyło? Kiepska wymówka.
Nie wiem. Ta rażąca różnica do tego stopnia mi przeszkadzała, że nie mogłam do końca skupić się na, koniec końców, bardzo ciekawej fabule filmu. Szkoda. Hiszpanie mogli to lepiej dopracować, a jeśli nie mieli takich środków i możliwości to po co w ogóle brali się za kręcenie s-f ?
Może po prostu ta ichnia technologia rozwinęła się tylko w zakresie genetyki, sztucznej inteligencji itd. i tylko do tego się nadaje? Po drugie ten film jest w konwencji baśni. Według mnie to zderzenie zwykłego zadupia z nowoczesną technologią bardzo działa na korzyść filmu - ja już nie chcę się oglądać kolejnego "Raportu Mniejszości". Zresztą wystarczy spojrzeć jak jest teraz - w dobie telefonów komórkowych, przenośnych pamięci i podróży na księżyc (no ok, ponioslo mnie...) wszędzie widać sypiące się blokowiska i towar sprzed paru dekad. Dodatkowo ten film po podrasowaniu byłby przeładowany sztucznymi efektami CGI, a tak jest skromnie, ładnie i oryginalnie
Masz dużo racji, ale nic nie poradzę na to, że taki obraz do mnie kompletnie nie przemówił. Być może jestem za bardzo przyzwyczajona do tych wszystkich hollywoodzkich efektów i nowoczesności wylewającej się dosłownie z każdego kadru.
Po prostu nie współgra mi to wszystko.
Dla mnie film z kolei dużo na tym traci bo przez to trudniej jest się wdrążyć, "uwierzyć" w całą historię. Jakkolwiek paradoksalnie to brzmi, brak efektów, odpowiedniej scenografii w dużej mierze zniszczył mi realizm przedstawionego tam świata.
Zgadzam się z Tobą EVeRa, mi tak samo - kompletnie to ze sobą nie współgrało, wręcz raziło. Niesamowicie rozwinięta technologia, sztuczna inteligencja, mechanizmy z jakich zbudowane były roboty, a to wszystko w otoczce starych samochodów i zwyczajności świata teraźniejszego. Raziło mnie to wręcz. Też sądzę, że jeśli zaczynać już temat rodem z przyszłości ( bo imo niedaleką przyszłością są takie androidy ) powinno to wyglądać jak najbardziej wiarygodnie, więc i poziom technologiczny innych rzeczy powinien być równie wysoki. Tak przynajmniej mi się wydaje. Aczkolwiek film polecam, warto oglądnąć ;)
Osobiście wolę filmy z pełnym i ociekającym klimatem przyszłości, cyberpunku, intryg a to wszystko w space operze ;) Niestety takiego filmu jeszcze nie doczekałem i raczej się na taki nie zanosi.
Pozdrawiam
Bartek
No i dokładnie właśnie o to mi chodziło :]
To o czym wspomniałeś, brakuje właśnie cyberpunkowego, futurystycznego tła, scenerii, która jednak da widzowi ten pełen obraz świata, w którym egzystują obok siebie ludzie i androidy.
.
Wstydu by nie było gdyby otoczenie głównych bohaterów było zbliżone np. choćby do tego z "Ja, Robot" albo "Resident Evil: Afterlife". Niestety chyba za wysokie progi, w końcu Espaniol, to nie Junajted Stejts ;]
Z drugiej strony nie wierzę jednak, że w Barcelonach, czy innych Madrytach nie mają żadnych nowoczesnych wieżowców z równie nowoczesnymi wnętrzami itp. itd. Czy to wiąże się ze zbyt dużymi kosztami dla filmowców? Nie wiem, nie interesuję się tym. W każdym bądź razie gdyby nie ten jeden szkopuł, złego słowa bym o tym filmie nie powiedziała bo naprawdę jest bardzo ciekawy i warty obejrzenia :)
Również pozdrawiam :)
Wydaje mi się, że tak jak Szem twierdzi, że film jest zachowany specjalnie w takiej konwencji baśni, zamierzonym efektem jest właśnie takie oddzielenie super nowoczesnej technologii od całości i zachowanie świata jako zwykły.
Spójrz na przykładowo Blade Runner, nie mieli super funduszy, niesamowitej technologii komputerowej a zrobili mega genialnie klimat w filmie ;)
Konwencja baśniowa? Nie do końca się zgodzę. Przecież w nieco postmodernistycznej scenerii też można świetnie pokazywać emocjonalność i różne dylematy np. natury moralnej i etycznej.
A no właśnie, "Blade runner" miał klimat, a akcja była obsadzona w stosunkowo nowoczesnym świecie. Czyli można? Można ;)
Filmu co prawda nie widziałem, co nie zmienia faktu, że gdy mówimy o prawdopodobieństwie w filmach s-f to np. taka wizja świata przedstawiona w Mr. Nobody kompletnie do mnie nie przemawia. Podobnie we wspomnianym 'Raporcie..", tam technika jest zbyt zaawansowana i wpływa na dosłownie każdego obywatela i standard jego życia. Zgodnie z modą wszyscy jeżdżą jednakowo dziwacznymi samochodami...itp.? Ile czasu by trzeba było aby zrobić taki przewrót? Już filmy powstające w latach 90-tych a mówiące o przecież nie tak odległym 2001 i jego futurystycznej rzeczywistości wyglądają dziś groteskowo. Tymczasem, możemy zauważać, że niezależnie od tego jak żyje społeczeństwo, a żyje wciąż dosyć średnio i wciąż mamy jakiś podział( może nie w Polsce, bliżej wschodu), to technika jest bardzo rozwinięta, być może nie mamy pojęcia jak bardzo, bo dopiero gdy coś dostaję się do wiadomości publicznej to się o tym mówi. A co z resztą? Czy jesteśmy świadomi jakie badania są przeprowadzane i na jakim poziomie tak naprawdę to stoi na świecie? Nie.
Piszesz, że niezależnie od tego jak żyje społeczeństwo to technika jest bardzo rozwinięta. Ok. Z tym się zgodzę. Postrzegasz świat taki, który Cię otacza. Nie jesteś naocznym świadkiem rozwoju, procesu powstawania tych wszystkich technologii w laboratoriach. Bo w końcu chyba mało kto z nas ma za sąsiada naukowaca wykładającego robotykę.
Ale jestem pewna, że przykładowo współcześni, japońscy dajmy na to, projektanci androidów nie testują swoich "dzieci" w przestarzałych zapuszczonych norach, lecz w suprnowoczesnych ośrodkach. A reszta społeczeństwa może żyć sobie przeciętnie. Przecież tak jest w większości filmów opisujących daleką przyszłość: industrialny świat, bogate korporacje, a w opozycji do nich niższe warstwy społeczne, próbujące sobie poradzić z życiem w zurbanizowanym świecie.
Pytasz jak dużo czasu potrzeba, żeby wszyscy jeździli tymi samymi samochodami. Podejrzewam, że tyle samo, ile potrzeba, aby androidy mogły kąpać się w wannie, biegać, skakać, mówić i myśleć...tak jak ludzie. Takie są realia w filmie "Eva", więc niedorzecznością i bezsensem jest, że cała reszta przy tak WYSOKO ZAAWANSOWANEJ TECHNOLOGII została bezpardonowo pominięta.
"Pytasz jak dużo czasu potrzeba, żeby wszyscy jeździli tymi samymi samochodami. Podejrzewam, że tyle samo, ile potrzeba, aby androidy mogły kąpać się w wannie, biegać, skakać, mówić i myśleć...tak jak ludzie. Takie są realia w filmie "Eva", więc niedorzecznością i bezsensem jest, że cała reszta przy tak WYSOKO ZAAWANSOWANEJ TECHNOLOGII została bezpardonowo pominięta"
Dokładnie :)
Cóż więc EVeRa, razem czekamy na jakieś mega dopracowane, hard sci fi , z elementami cyberpunku, implantów i wojen na orbitach kino :D right ? :P
That's right ;)
Jeśli natkniesz się na tego typu filmidło, to daj znać, ja też tak zrobię ;]
Prostelinie, co do Mr.Nobody, całkowicie zły przykład. W tym filmie, motyw z miastem przyszłości jest według mnie ( to moja interpretacja tego genialnego filmu ) specjalnie przejaskrawiony, nienaturalny, kompletnie odrealniony od tego co w tej chwili mamy i jak sobie teraz wyobrażamy przyszłość. Lecz czy na pewno fałszywy ? Przecież każda era ludzkości jest kompletnie inna, ludzie wtedy myślą, żyją i postrzegają inaczej wszystko, więc w Mr.Nobody dla ludzi, była to zwykła codzienność. Gdy uczyli się na historii o naszej erze, zapewne mówili : jak można było żyć w takich czasach? Wydaje mi się, że twórcy tworząc Mr.Nobody i obraz futurystycznego miasta, właśnie specjalnie zastosowali takie przerysowanie wszystkiego, żeby widzowi się nie podobało, nie było dla niego w tej chwili realne coś takiego, ale jak się dłużej nad tym zastanowić, zaobserwować zachowania ludzi w tej przyszłości, wydaje mi się coś takiego mega realistyczne. Nie wiem czy dobrze mnie rozumiesz... ;)
Mr.Nobody nie jest stricte filmem Sci fi, to doskonałe i mega głębokie dzieło psychologiczne . W każdej scenie można dojrzeć niesamowitej prawdy, ale to wywód na inną chwilę, odbiegam troszkę od sedna tematu ;)
Świat się rozwija niesamowicie szybko w tej chwili, technologie są coraz szybciej udoskonalane ( kto by pomyślał w 2000 roku o Samsungu Galaxy s3 ), ludzie się przyzwyczajają i przestają dostrzegać tą całą technologię, to co się dzieje, jest do dla nich normalne i zwyczajne, i twierdzą, że nie widać przyszłości. Owszem, może u nas w Polsce nie jest jakoś mega dostrzegalna, nie ma hover-bike'ów jak ze Star Treka czy innych dzieł sci fi, ale diabeł tkwi w szczegółach ;) Jestem pewny, że coraz większa rewolucja czeka tuż za rogiem ;)
Tak jak mówi EVeRa, nie jesteśmy naocznymi świadkami tego co dzieje się w labolatoriach, dostajemy tylko jakiś ułamek, kawałek technologii.
Z tą głębią to nie przesadzajmy. Chwilami miałem wrażenie, że reżyser próbuję przebić samego siebie w ilości przewrotów fabularnych i trików, tak jak Nolan w większości swoich filmów, tyle że nie tak umiejętnie. Nie mówiąc już o wielu wątkach które pachną zapożyczeniami, no ale co do rzemiosła nie można mieć zarzutów- film jest świetnie zrobiony.
Tak, ten świat jest przejaskrawiony i widać, że jest to celowe, ale jednocześnie skoro pokusimy się o kwestie dbałości( na jaką ten film zasługuje, przy wyróżnieniu wszystkich zaczętych i przeplatających się wątków) to brakuję w tym wszystkim faktografii. Temat zostaję ledwie muśnięty, mamy jakąś tam płaszczyznę, na której jednak dla mnie jest za wiele niedopowiedzeń aby sobie gdybać o tym jak tamtejsi ludzie postrzegają historię. Zamiast tego widzę społeczność ubraną w dziwaczne kostiumy, w czym jednak za grosz oryginalności nie ma, bo przypomina to tysiące innych wizji wysnutych przez filmowców, którym prawdopodobnie również nie zależało na wzbogaceniu uniwersum do którego przenoszą swoje historię.
Co tu dużo mówić- nie przekonało mnie to, a Ciebie tak. Przedmiotem rzecz jasna całych tych rozważań, nie są pretensje do s-f, że jest "absurdalne"- wtedy musiałbym odrzucić cały gatunek. Nie czepiam się naprawdę żadnej wizji samej w sobie. Interesuję mnie tylko na ile coś jest prawdopodobne a coś nie. Groteskowość w "Mr. Nobody" zabija kilka niezłych pomysłów na starcie o co można mieć żal tylko do twórców.
Znaczy, w ogóle dla mnie rozpatrywanie i ocenianie w Mr.Nobody świata futurystycznego jaki tam przedstawiono jest błędne. Te budynki itd to wiesz - to było tylko " akwarium ", chodziło tam głównie o ludzi. Cały film skupia się na człowieku/ludziach, sprawą drugoplanową jest otoczenie, tak mi się przynajmniej wydaje. Jeśli chcemy ocenić realizm itd w motywach z przyszłości, przedstawiony w filmach sci fi, powinniśmy zmienić kompletnie przykłady filmów.
Trzeba skupić się na filmach, w których głównym wątkiem jest stworzenie świata futurystycznego w którym dzieje się jakaś akcja. Dobrym przykładem jest własnie Ja,Robot lub Wyspa, Pamięć Absolutna, Księga Ocalenia, Surogaci, Gattaca , Piąty Element itd.
To są filmy gdzie właśnie cały świat przedstawiony jest futurystyczny i właśnie ten świat w takim filmie możemy poddać głębszej analizie, co jest prawdopodobne, co nie, a co się nam podoba, a co nie powinno itd
Chodzi mi o to, że powinniśmy porzucić Mr.Nobody jako przykład do oceny świata futurystycznego jaki tam przez moment występuje. Wszystko tam to gra psychologiczna, według mnie bardzo dobrze zgrana, nawet te ubrania które właśnie wymieniłeś jako przykład ;)
Pozdro
W sumie prawda, bo Mr. Nobody nie koncentruje się na tym świecie i nie jest w nim zanurzony. Nie jest też stricte filmem s-f...może dlatego owy świat przypomina kiepską wersję sitcomu ;)
Dokładnie! :P Stworzyli abstrakcyjny i dziwny motyw, gdzie żyli nieprawdopodobni nieśmiertelni ludzie, w dziwnych strojach, robiąc dziwne rzeczy i w tym wszystkim znajduje się jeden starej daty człowiek śmiertelny, pamiętający inny świat z poprzednich lat. Dla nich, on był abstrakcyjnym dziwadłem, którego obserwowali w TV i wysyłali SMSy czy ma się stać nieśmiertelnym czy jednak umrzeć, z tego co pamiętam. Prowadzący ten program w TV też dziwadło itd, ale wczuj się w tamte czasy, dla nich jest to całkowicie normalka, poprostu świat wyewoluował do tego stopnia, ze aktualnie jest tak a nie inaczej, i wydaje mi się, o to chodziło twórcy Mr.Nobody. Ciężko to napisać :P
Pozdro
Wracając jeszcze do tego Mr.Nobody. Mówisz, że jest wiele niewyjaśnionych rzeczy. Brakuje faktografii, temat zostaje ledwie muśnięty i jest zbyt wiele niedopowiedzeń. A co, jeśli dokładnie taki efekt był zamierzony ? Widz, oglądając scenę po scenie, nagle dostaje scenę, w której przenosi się dosłownie na chwilę w przyszłość i ma kilkadziesiąt sekund na ogarnięcie tej przyszłości, tego futuryzmu. To tak, jakbyś na chwilę się zanurzył, nie wiedząc jak się nurkuje - masz nie wiedzieć, masz poczuć się nieswojo i z każdą sekundą widział coraz większy absurd! Czyż nie ? :)
To co kierujesz, to kwestia całkowicie subiektywna. Dla mnie ten film to chaos, jestem w stanie docenić jego formę, bo i też lubię takie łamigłówki, ale tutaj rzecz jest przekombinowana. Wydaję się, że niektóre pomysły można było spokojnie ograniczyć lub usunąć- innymi słowy "Mr. Nobody" raz przypomina literaturę Paulo Coelho, a raz kino naprawdę wyższych lotów, ale to o czym wspomniałeś i o czym rozmawialiśmy zostało jako tako rozwiane. Mogę potwierdzić, że wizja o której mówiliśmy ma jakąś tam swoją strukturę i zamierzenie, tego się więc trzymajmy ;)
też zwróciłam na to uwagę, ale sądzę, że to miało pokazać naturalność i realizm tego świata. Gdy widzimy statki z Gwiezdnych Wojen trudno nam utożsamiać ten świat z naszym własnym a tak, łatwiej uwierzyć, że oni żyją tak jak my, a przez to tez mały dodatek robotów staje się bardziej dodatkiem do ich świata a nie rewolucją rodem z Transformersów
Ja dużo bardziej uwierzyłem w to, co pokazali nam twórcy w filmie Ja,Robot. Też są roboty, też sztuczna inteligencja oraz cała otoczka jaka idzie za odkryciami technologicznymi, czyli jakieś gadżety, usprawnienia, rozbudowa miast, autopilot w aucie itd.
W Eva tak jakby to nie ludzie odkryli tą sztuczną AI i stworzyli te roboty, tylko wygląda jakby oni otrzymali gotowca, nie rozwijając innych gałęzi technologii i usprawnień życia ludzkiego.
Dobrym przykładem filmu jest też A.I. Sztuczna Inteligencja ;)
Pozdrawiam
Ale naturalność i realizm tego świata można było bez problemu pokazać bez użycia "przedwojennej" infrastruktury. Jeszcze brakowało tylko, żeby główni bohaterowie mieszkali sobie w lepiankach, albo wigwamach, a przemieszczali się w lektykach ;p Bądżmy poważni ;D.
Nie przeszkadzała mi nawet ta zimowa sceneria, wręcz przeciwnie dodawała uroku, oryginalności, a za razem naturalności i realizmu, o którym piszesz,. Węc po co psuć to dobre wrażenie jakimś nielogicznym tłem, które pasuje jak wół do karety?
może dlatego, ze nie postęp technologiczny był przedmiotem tego film. Świat w Evie owszem poszedł do przodu, ale sam robot był tylko pretekstem do rozmyśleń na temat funkcji i możliwości człowieka. Czy rzeczywiście może on stworzyć co zechce? Czy ma prawo decydować o życiu kogokolwiek, nawet jeśli to jest robot? Czy to co tworzy nie obróci się przeciwko niemu? Ja w to uwierzyłam, bo ważniejszy niż sam fakt technicznego postępu, stał się dla mnie ten przysłowiowy Demiurg i człowiek w roli Boga, który nie tworzy kolejne gadżety a kształtuje od początku do końca myślącą istotę. Owszem można by ten przyszły świat udoskonalić, ale to już byłby materiał na inny film :)
A no nie był, nie był... Nawet nie chciałabym, żeby robili z tego kolejne kino czysto rozrywkowe. Pewnie właśnie dlatego bardzo spodobał mi się "Eve", dlatego, że dotyczył trudnych spraw, decyzji z jakimi zmagają się ludzie...Z drugiej strony nie utożsamiałabym, aż tak bardzo przekazu filmu ze sprawami moralno-etycznymi no bo bez przesady to nie był film o eutanazji, czy aborcji ("Czy ma prawo decydować o życiu kogokolwiek...") :D Nie doszukiwałabym się na siłę tego drugiego dna.
Dla mnie to była po prostu ciekawa i dobrze opwiedziana historia i myślę, że odpowiednia scenografia tylko wzmocniłaby i uatrakcyjniła jej przekaz.
A wytrawnemu i uważnemu widzowi i tak nie przeszkodziłoby to w zrozumieniu sensu filmu :)
SPOILER: zabicie Eve nie było pewną formą eutanazji? W końcu "umarła" myśląca dziewczynka, która miała swoje uczucia, wspominania itp. Ok, nie w takim tego słowa znaczeniu jak jest stosowana dziś, bo sytuacja była też nieco inna. Też nie chce tu dorabiać całej filozofii czym jest człowieczeństwo i czy Eva była człowiekiem, chodzi mi o pewne uproszczenia.
Heh, czy było, czy nie było to temat już do kolejnej dyskusji. Mniemam jednak, że akurat to zdarzenie z filmu nie ma odniesienia do rzeczywistości. Nawet upraszczająć. No bo jakie? Ktoś zabija w cywilizowanych krajach małe niepoczytalne dziewczynki? Nie słyszałam.
To po prostu film o określonej, totalnie fikcyjnej fabule. Niektóre wątki, tak jak próba powrotu byłej żony, owszem mają miejsce w realnym świecie, ale z tą eutaniazją jakkkolwiek by nie patrzeć nie ma to nic wspólnego. Pamiętaj o tym, że w realiach uśmierca się ciężko chorych ludzi i to na ich własne życzenie, a nie zabija ich za jakieś przewinienia wbrew ich woli (jak było w przypadku Eve). Ostatecznie już prędzej porównałabym to do kary śmierci ;p ;]
Co do samego filmu, czy główny bohater postąpił dobrze, czy nie, dla niektórych może być to kwestia sporna. Moje stanowisko w tym temacie jest takie, że podjął on absolutnie właściwą decyzję :) Dlaczego?? [SPOILER, JAK SIĘ PATRZY] Ano dlatego, że dziewczynka mimo iż posiadała cechy ludzkie, NIE BYŁA człowiekiem. Jej twórca miał takie samo prawo ją stworzyć, jak i zniszczyć, tym bardziej, że użyła przemocy wobec człowieka, czyli złamała najważniejsze prawo, a tym samym niosła śmiertelne zagrożenie dla ludzi. Bardzo dobrze, że naukowca nie wzruszyły jej prośby, przeprosiny, gdyż wiedział on, że robot posiada emocje, ale nie dlatego, że jest istotą żywą, lecz dlatego, że sam mu je wszczepił.
pamiętam, film 'terminator' oglądany w dzieciństwie :), akcja miała miejsce w 2000 roku ? lub blisko tego, robot przybierajace postać ludzką miały być w tych latach na porządku dziennym:) są? no chyba nie:)) Tu akcja dzieje się w 2040, czyli niecałe 30 lat poźniej pod 2012 roku , więc całkiem możliwe,że az tak wiele sie nie zmieni na"ulicach". Autor posta może pomyśłał,że akcja dzieje się 100 lat poźniej, a nie zaledwie 30;), ale uważa , że w ciagu 30 lat zaczniemy sie teleportwoać i mieszkać w szklano-komputerowych domach;) Niestety...30 lat brzmi duzo, ale patrząc na to jak czas szybko mnie nawet sie nie obejrzymy i będzie 2040...
pamiętam, film 'terminator' oglądany w dzieciństwie :), akcja miała miejsce w 2000 roku ? lub blisko tego, robot przybierajace postać ludzką miały być w tych latach na porządku dziennym:) są? no chyba nie:)) Tu akcja dzieje się w 2040, czyli niecałe 30 lat poźniej pod 2012 roku , więc całkiem możliwe,że az tak wiele sie nie zmieni na"ulicach". Autor posta może pomyśłał,że akcja dzieje się 100 lat poźniej, a nie zaledwie 30;), ale uważa , że w ciagu 30 lat zaczniemy sie teleportwoać i mieszkać w szklano-komputerowych domach;) Niestety...30 lat brzmi duzo, ale patrząc na to jak czas szybko mnie nawet sie nie obejrzymy i będzie 2040... Bo sale wyglądaja na starościweckie, tak wyglądają sale uniwersyteckie również w Polsce w dużych miastach, i oby się to nie zmienieło:) bo ma swój klimat...natomiast zauważ ze głowny bohater posługuję się sprzetem do kreowania osobowości nie z dzisiejszego świata..to pasuje, my też mamy coraz nwocześniejsze telefony, komputery, tablety, ale nadal łóżko wygląda jak łóżko, a pralka jak pralka:)
Tak dla ścisłości to z opisu wynika, że akcja dzieje się w 2041 roku ;) Gdy zakładałam wątek tej informacji jeszcze nie było, a w filmie z tego co pamiętam też nie była podawana. W takim wypadku film jest jeszcze mniej realistyczny i nieprzekonywujący zupełnie.
poleć do Japonii na targi komputerowe do Tokio a potem pojedź na jakąś prowincję i daj znać co zobaczyłeś
Nie widzę związku. Radzę ponownie obejrzeć film i dopiero ustosunkować się do moich wypowiedzi.
przecież obraz do ciebie nie przemówił, więc cokolwiek bym nie napisał to i tak nieważne, ustosunkuj się do tego.pozdro
Masz rację. W takim razie po co w ogóle cokolwiek piszesz? Przecież to nieważne ;]
Związek jest taki, że akcja filmu toczy się właśnie na takiej prowincji, a nie w jakiejś metropolii. Główny bohater świadomie wybiera pracę w starym domu rodziców, a nie w dobrze wyposażonym laboratorium. Nie wiem co Cię tak strasznie raziło w tym uniwersytecie - stanowiska uczniów jak widać w jednej ze scen zawierały nowoczesny sprzęt, więc może chodzi o stary budynek? A dziś to co? Różnica w rozwoju technologicznym między dniem dzisiejszym i latami 60. ubiegłego wieku jest kolosalna, a jakoś wiele znanych uczelni i ośrodków naukowych wciąż mieści się w ponad stuletnich budynkach. Jedynym faktycznie rzucającym się w oczy elementem tego świata są samochody, rzeczywiście nie pasujące do całości. Zwłaszcza, że te stare modele twórcy wyposażyli w HUD. Ale kto wie, czy za te trzydzieści lat nie będzie mody na takie modele - w końcu dziś też najdroższe samochody to te sprzed dziesiątek lat.
No cóż, to Twój odbiór filmu. Dla mnie z pewnością nie tylko samochody były niepasującym i rażącym w oczy elementem tej produkcji.
I bawią mnie te wszystkie porównania typu : "zobacz co było -dziesiąt lat temu, a co jest teraz", albo "pojedź sobie tu, a potem pojedź tam i wyciągnij wnioski" :D Akurat postęp jaki obserwujemy w filmie jest tak olbrzymi analogicznie do tego co mamy teraz w robotyce , że tego typu argumenty są NIEADEKWATNE do rzeczywistości z filmu. Postarajcie się lepiej, albo nie próbujcie zaprzeczać ;]
Dokładnie zgadzam się.
A co do samochodów pokazanych w filmie. Z zewnątrz wyglądały jak zwykłe samochody, ale jak ktoś oglądał uważnie to zauważył że w środku były on nafaszerowane elektroniką. Miały jakieś wyświetlacze inne duperelki. Również inne urządzenia w filmie wyglądają na bardzo zaawansowane np. był pokazane hologramy na tablica na tej zapyziałej uczelni była jak ogromny monitor (był pokazany moment gdzie wykres na tablicy się poruszał, czyli to nie była zwykła tablica chociaż wyglądała jak taka stara zielona na której pisze się kredą).
Szukałem właśnie takiego komentarza i zastanawiałem się czy tylko mi to nie pasuje. Dzięki.
Masz absolutną rację i żadne tłumaczenia, że skupiono się na niewielkim wycinku technologii nie przejdą. Nie, bo produkcja takich maszyn, wymagałaby gigantycznego przeskoku technologicznego w dziedzinie inżynierii, technologii materiałowej i metalurgii, komputerowej i programistycznej, nanotechnologii itd. Aż trudno wyobrazić sobie, ile przełomów naukowych nastąpiłoby po drodze. I wszystkie, albo co najmniej większość z nich zagościłaby w naszym codziennym życiu.
Świat przyszłości nie musi wyglądać jak z pod igły (typowe kino hollywodzkim), ale bez wątpienia wizerunek życia codzienego wyglądałby zupełnie inaczej.
Atutem europejczyków jest kino ambitne, dające do myślenia i ten wykorzystano, ale jednocześnie kino europejskie nie dysponuje hollywoodzkim budżetem na efekty specjalne. Musimy się z tym pogodzić. Ogólnie jednak wolę sci-fi ambitne i bez efektów, niż pełne efektów z beznadziejną fabuła.