Brak dinozaurów zdecydowanie na minus. Przy „wyśmienitej” jakości efektów można by się
trochę pośmiać. Nie no nie były takie słabe, ale i tak pewnie wygląd dinów by wzbudzał śmiech
aniżeli strach. W sumie to sam pomysł był fajny można by pokazać wiele organizmów, jakieś
nawiązania do innych filmów np. Jurajskiego Parku, czy cuś. Ale wyszło hamerykańsko w złym
wydaniu, czyli nie śmieszny wymuszony humor, przewidywalnie, sztucznie, momentami
żenująco vive scena z wyciąganiem muchy. Scott musiał dostać rolę debila, robiącego durne
miny i w ogóle głupio się zachowującego, bo kogo innego mógłby zagrać. ( w sumie szkoda mi
gościa, bo całe życia gra głupie postacie mniej lub bardziej) Moore też nie dostała powalającej
postaci, ale ma tyle uroku i charakteru, że zawsze się na nią nieźle paczy. Duet nie powala, tak
samo jak wpleciony na siłę wątek miłosny. Mimo wielu wad seans jakoś nie męczy zbytnio, w
miarę niezłym tempie to wszystko idzie to przodu. Coś chyba miałem napisać jeszcze, niestety
wyleciało mi już dużo. Ehh jak oglądam takie filmy to się zastanawiam, czy kino rozwija się aby
w tę stronę xD