gdyby go uwolniła i razem żyli długo i szczęśliwie (aż do jego śmierci) to by byłby to kiepski happy-end. Natomiast główny bohater to jakiś porąbaniec - zamiast się cieszyć że dostał tak wielką szansę spotkania się z niezwykłym człowiekiem ciągle tylko stroił fochy, a najbardziej rozwalił mnie tym jak nie chciał imprezować - jakiś podludź.