Nie rozumiem zachwytów nad tym filmem. Nie jest to SF, tylko taki moralitecik. Nie rozumiem jak niby ponadprzeciętny programista mógłby się zakochać w trzy dni w humanoidzie, jak nie przewidziałby oczywistości i do cholery dlaczego próbował zbrojoną szybę rozbić ratanowym stołeczkiem, mając sztangi w pokoju.
Twórcy brak scenariusz poetycko wypełnili dłużyznami i tyle.
Porównując do "Her" - kiłka i nudka.