Film trzeba zdecydowanie obejrzeć, niezależnie od poglądu na ewolucję.
Wiadomo, w filmie poprawiłbym to i owo, ale temat jest arcyciekawy i rzadko realizowany. Niektóre wpisy pod tym filmem (patrz: tuż poniżej) świadczą o jednym – najwięcej i najdosadniej zdają się wypowiadać w temacie ewolucji laicy. Laicy właśnie sądzą, że ewolucja jest świetnie udokumentowana, że istnieje tysiące skamieniałości z formami przejściowymi, itp.. Nie wiedzą nic o nieredukowalnej złożoności, o tym jakie efekty przynosi mutacja, czy jak dalece teoretyczny jest punktualizm. Coraz częściej spotyka się osobników, którzy po obejrzeniu jakiegoś filmu na Discovery, albo NG, stali się - w czasie projekcji - specjalistami od biologii ewolucyjnej. Powtarzają potem frazesy w tonacji „ewolucja jest faktem”. Ewolucja faktem nie jest, jest kwestią wiary, tak jak Bóg. Nazywanie kogoś „ignorantem” i „głupkiem” z powodu odmiennych poglądów, nie jest argumentem, ale brakiem kultury niszczącym uczciwą dyskusję. Otwartość na nowe, czy odmienne idee, w założeniu należy do podejścia naukowego. Jak ktoś się nie zgadza, niech o tym mówi, ale niech to będzie dyskusja, nie obrzucanie inwektywami.
Ostracyzm w środowiskach naukowych jest zjawiskiem dobrze udokumentowanym. Każda idea kwestionująca obowiązującą, jest bezpardonowo atakowana (ile wieków obowiązywał heliocentryzm? Obowiązywał Arystoteles, kropka; więc Kopernik i „inne heretyki”, mieli milczeć, jeśli nie chcieli trafić na stos). Nie twierdzę, że w szkołach ma być nauczony kreacjonizm, ale nie uważam też, że powinno się uczyć o ewolucji jako fakcie. Jeśli już, mówmy uczciwie o jednym i drugim , jako przeciwstawnych istniejących ideach. Każdy niech sam ocenia co go bardziej przekonuje.
Tak naprawdę korzystamy z wolności i równowagi pomiędzy tymi ideami, ponieważ gdy do władzy docierają fanatyczni religianci lub fanatyczni ateiści, zaczyna się dym w którym dusi się myślących inaczej. Obydwie konfiguracje i ich skutki znamy z historii. W filmie zwrócono uwagę jak hitleryzm czerpał z darwinizmu ( odsyłam do „Zarysu dziejów” H.Wells’a). Oczywiście trudno się z tym nie zgodzić, ale też trudno się nie zgodzić, że religia jest źródłem mnóstwa konfliktów.
Zastosujmy to, co niestety bez zastosowania, mawiają amerykanie: „Żyj i pozwól żyć innym”.
Tak „Żyj i pozwól żyć innym”. .. Tylko ,że to propagatorzy hipotezy ID wcześniej kreacjonizmu sądzili ewolucję przez 150 lat i domagali się jej usunięcia z szkół .. Parę lat temu posądzili znowu ewolucję przeciwko ID i ID przegrało w słynnym Dover Trial .. PZ Myers słynny biolog ,który ugościł w dokumencie został wypisany z listy podczas premiery filmu.
Co do ewolucji to odkryto już lata temu bakterię ,która zjada nylon materiał stworzony przez człowieka .. Przetestowano bakterie z okolicy i w przeciągu 2 tygodni zauważyli u nich mutację genów i powstanie nowych odpowiedzialnych za konsumpcję nylonu.
Ale widać ludzie zmądrzeli bo twórcy filmu zbankrutowali i teraz film w raz z materiałami źródłowymi jest na aukcji lol. Ale tak to jest gdy ktoś stara się manipulować prawdą.
Resistance, miło że zwracasz uwagę na te kwestie. Choć jednocześnie sądziłem, że moja opinia jest nieco czytelniejsza , bo - jak sądzę – zostałem źle „odczytany” . Bynajmniej NIE sądzę, że w szkolnictwie musi obowiązywać jedna słuszna koncepcja dotycząca pochodzenia życia. Tak jak napisałem, każdy ma prawo wierzyć w co chce. Ani zwolennicy darwinizmu, ani zwolennicy kreacjonizmu lub inteligentnego projektu, nie powinni dążyć do zdominowania nauk biologicznych w szkolnictwie. Niestety tak nie jest i tą dziedziną bezsprzecznie zawładnęli darwiniści. Gdyby było odwrotnie, chętnie bym obejrzał film, który obnażałby hegemonię zwolenników ID.
Stąd, jeśli wytaczasz argument, że siły zbrojne ID próbują zdusić inne koncepcje i usunąć je całkowicie, to weź proszę pod uwagę, że przecież właśnie to robią (z dużo większą skutecznością) ewolucjoniści. Proces z Dover do którego się odwołujesz nie dotyczył usunięcia ewolucji z programu nauczania, ale wzmianki w podręczniku, że ewolucja to nie jedyna istniejąca koncepcja pochodzenia życia. Wydaje mi się to uczciwe. Nasza progenitura winna wiedzieć o przeciwstawnych spojrzeniach w tak istotnej sprawie.
Kolejna rzecz: komercyjny sukces filmu, lub jego brak, nie jest dla mnie istotny. Myślę że nie stanowi to żadnego merytorycznego argumentu. Nie interesowałem się tym ani nie będę, a jeśli istotnie jakiś materiał „nie zarobił” tym chętniej go oglądam :)
Wspominasz o manipulowaniu prawdą. Doprecyzuj proszę, co w filmie jest zmanipulowane. W mojej ocenie autorzy byli całkiem obiektywni, wszak słyszymy głosy z jednej i drugiej strony barykady (przecież Dawkins czy Provine to ewolucjoniści).
I jeszcze jedno: podaj proszę rzetelne źródła dotyczące „bakterii zjadającej nylon”. Jeśli powstał z niej samorzutnie nowy gatunek bakterii to byłoby COŚ. Ale wedle dostępnych mi źródeł, mimo „plastyczności” w obrębie gatunku, nigdy nie zaobserwowano, aby doprowadziła ona do powstania nowego gatunku. Jeśli ewolucja jest w toku to obserwowano by to stale, nawet na poziomie mikro. (Odsyłam do materiałów dotyczących słynnych modyfikacji genetycznych u much owocówek i badań nad ziębami darwina – ani zmiany w genach u muszek, ani zmiany przystosowawcze zięb, nie dały nowego, lepiej przystosowanego gatunku. DNA, trzeba pamiętać, jest wyjątkowo oporny na zmiany i błędy, a tam gdzie te wystąpią, dochodzi do zmian obciążających, a nie rozwijających sprawność środowiskową).
"Laicy... Nie wiedzą nic o nieredukowalnej złożoności"
Jedno szybkie pytanie: A co Ty wiesz o Sekrecji typu III? Dziękuję, nie mam więcej pytań.
Jedna szybka odpowiedź: a co chciałbyś wiedzieć?
I jedna szybka uwaga: jeżeli chcesz prowadzić merytoryczną dyskusję wysil się na więcej. Taki sposób prowadzenia dialogu do niczego nie prowadzi. Jeżeli masz wartościowe argumenty przedstaw je, proszę.
Dziękuję za uwagę.
To był WARTOŚCIOWY ARGUMENT, rozkładający pierdzenie Behego o nieredukowalnej złożoności wici bakteryjnej. Ale skąd Ty mógłbyś o tym wiedzieć?
Wybacz, ale - z całym szacunkiem - nie jesteśmy partnerami do dyskusji.
1) Podajesz gotowe wnioski bez żadnych argumentów i dowodów.
2) Podchodzisz emocjonalnie, o czym świadczy kolokwializm "pierdzenie" (pomijam kwestię kultury rozmowy)
3) Zakładasz, że wiesz co ja wiem. To jest arogancja.
Nie rozmawiam na takich płaszczyznach. Pozdrawiam
To, że nie jesteś partnerem do dyskusji napisałem Ci już parę dni temu, więc po co dalej jęczysz...
Gdybyś wiedział o czym piszesz, gdybyś wiedział co Behe twierdził o nieredukowalnej złożoności. To Ci wytłumacze jak krowie na rowie. Otóż Behe twierdził, że wszystkie elementy muszą być na miejscu aby mógł działać, układ niekompletny nie może funkcjonować. Ale właśnie wspomniany mechanizm sekrecji to jest ten niekompletny układ, który funkcjonuje. Spełnia inną funkcję niż 'bacterial flagellum' ALE FUNKCJONUJE. Czy Behe powiedział gdzieś potem "sorki chłopaki, myliłem się, moja koncepcja nie była słuszna..."? Nie, po prostu typowo dla kreacjonistów zmienił temat.
Weź sobie prześledź człowieku, co to jest "kreacjonizm" i co to jest "inteligentny projekt" i kiedy (czyt: po którym wyroku sądowym) panowie handlarze od DVD o "cudach stworzenia" zaczęli się przepoczwarzać, aby dalej móc robić swój handelek. Tak koleś, to jest czysty biznes, żerujący na naiwności i niedouczeniu.
A jak twierdzisz, że jest inaczej to udowodnij, bez prymitywnej pokrętności w odpowiedziach, bez zmieniania tematu, bez wrzucania nowych wątków. O ile potrafisz. Powiedz czego dokonali kreacjoniści w nauce (w końcu głoszą swoje od dziesiątek lat, już powinni dawno przegonić "ewolucjonistów", skoro mają rację). Co praktycznego wniósł do nauki/techniki/życia codziennego kreacjonizm? A może potraktujmy to pytanie retorycznie, bo inaczej znów zaczniesz żenować publikę miernymi kombinacyjkami.
Ręce opadają...
Jeżeli nie jestem partnerem do dyskusji to skąd ta dyskusja? Zrób własny post i się w nim rozwijaj.
Rozumiem że "jęczysz", ale nie projektuj tego na innych. I jeszcze jedno: nie jestem twoim "kolesiem".
Nawet nie wiem jak to nazwać, być może jest to coś bez nazwy: w stopniu porażającym mylisz najbardziej podstawowe pojęcia: kracjonizm, darwinizm, ID itd, są koncepcjami dotyczącymi pochodzenia życia na ziemi, a nie nowych technologii, czy rozwoju technicznego. Paranoją jest to łączyć. Jeżeli wiara w Projektanta uniemożliwia uprawiania nauki to odrzućmy grawitację, wszak Newton był "wierzący". Odrzuć koncepcję grawitacji - była stworzona przez "ignoranta" Newtona. Proponuję test przynajmniej z 4 piętra ( skok z niższego można przeżyć).
I pomyśl, błagam..., co praktycznego do techniki i życia codziennego wniósł darwinizm?
Piszesz jakbyś rozmawiał z kreacjonistą. Gdybyś umiał czytać ze zrozumieniem, wiedziałbyś, że sensu stricte nie podzielam poglądów kreacjonistów.
Moja rada: nie zajmuj się dyskutowaniem w sieci, bo nie umiesz tego robić. Do tego niezbędne jest ucywilizowanie i
kultura. Potraktuj to jako cenną informację zwrotną na swój temat. Nie dziękuj.
Buahahaha!!!! I co nowego napisałeś? Znowu gorzkie żale na cały świat i zero konkretów oraz wymigiwanie się od odpowiedzi kalkami pytań. Co mogłeś innego zrobić skoro Twoja niewiedza jest tak wielka?
A co mnie to obchodzi, czy jesteś kreacjonistą czy nie? Napisałeś, cytuję: "Laicy... nie wiedzą nic o nieredukowalnej złożoności..." i gdybyś miał czynny mózg, to byś się zorientował, że tym kto niczego o niej nie wie jesteś właśnie Ty! Więc jak śmiesz zarzucać innym niewiedzę, podczas gdy sam nią się chwalisz!!! Każdy pozostały element Twoich wyliczanek ze zdania którego fragment cytowałem mógłby zostać skomentowany w ten sam sposób, ale mi się nie chce ustosunkowywać do Twoich żali, bo jak pisałem w innym miejscu - nie jestem od uzupełniania Twoich braków w wiedzy, którą powinieneś nabyć w szkole lub uzupełnić kilkoma wizytami w bibliotece. Ale po co masz uzupełniać, skoro biblioteki nie są w modzie - lepiej oglądać filmy w stylu "Expelled" i łykać każdy bajer który wyrecytuje "specjalista od dziedziny bilogii" (czyli dziadek w trampkach będący aktorem).
Jedyne za co można Ci podziękować, to za jawne wyłożenie potencjału tego filmu, który jawnie zrobiony jest dla idiotów i do nich jak widać trafia.
ps: chciałeś konkretów, dostałeś konkrety (Sekrecja Typu III) ale jakoś Ci nie smakują teraz. Czyżbyś naprawdę myślał, że mnie zagadasz i to przeoczę? Poległeś na całej linii nawet nie próbując szukać jakichkolwiek argumentów. hehehehe
I znowu: brak czytania ze zrozumieniem. Winszuję. Gdy napisałem o laikach nawiązałem do stanu faktycznego: większość domorosłych darwinistów w ogóle nie słyszała takiego terminu jak nieredukowalna złożoność. Osobiście uważam, że każdy powinien mieć dostęp do przeciwstawnych sobie idei. Chodzi o dojście do prawdy, nie o próby zagięcia kogoś w dyskusji rzucaniem nazwami których się nie rozumie. Chodzi o dialog na poziomie, w celu ustalenia co jest prawdą, a nie kto kogo "przegadał". Może kiedyś do tego dojrzejesz.
Takich ludzi co rzucają hasłami z książek spotykam na uczelni regularnie. Podaj namiary na badania dotyczące sekrecji. Nie natknąłem się na żadne z nich, które miażdżyłyby koncept Behe'go. Chętnie poczytam.
Jeżeli film jest dla idiotów, rozumiem że występowanie w nim Myers'a, Dawkins'a i Provine'a to wypowiedzi idiotów dla idiotów. No, błagam...
Masz poważne problemy z myśleniem przyczynowo-skutkowym.
Jakie badania? Co chcesz badać? Masz tezę Behego która jest jasna i czytelna oraz jednoznaczna z jednej strony i masz zjawisko które mu przeczy całkowicie. Co chcesz badać? Że 2+2 nie równa się 5 ??? Po drugie - ile dni zająć może odnalezienie informacji na ten temat, za pomocą wyszukiwarki internetowej??? Jestem przerażony kogo teraz na studia biorą. Koszmar.
"Jeżeli film jest dla idiotów, rozumiem że występowanie w nim Myers'a..."
- Wyjaśniłem to w innym wątku. Jeśli nie dość, że nie rozumiesz, nie chcesz rozumieć dodatkowo nie chcesz nawet czytać, co costało napisane, to nie licz, że dostaniesz dostaniesz pod nosek jak zupke w domku od mamusi.
Tak jak sądziłem - "Jakie badania? Co chcesz badać?" - to chyba najlepsza odpowiedź. Te wielkie "konkrety" o sekrecji...
Zawsze jak pytam o źródła jest jedna odpowiedź - "se znajdź". Powodzenia nie-Homo sapiens!
Są lepsze odpowiedzi. Ale to jak mówienie o muzyce do głuchego. Kreacjonizm jest dla baranów, co doskonale potwierdzasz. Aż dziw bierze, że potrafisz na Filmweba się zalogować, skoro z googla nie potrafisz korzytać. Masz! Mamusia zupkę przyniesła
http://www.talkdesign.org/faqs/flagellum.html :D
tylko teraz nie zabijaj mnie nieznajomością lengłidża, proszę... błagam... apeluję!!!
"Osobiście uważam, że każdy powinien mieć dostęp do przeciwstawnych sobie idei."
- Lol. Uczmy w szkołach i załóżmy wydziały na uczelniach wykładające, że Ziemia jest płaska, a dzieci przynoszą bociany!
http://www.youtube.com/watch?v=N3wSuSF8-hI - kolejna krótka odpowiedź na całe to Expelled :D
Racja, lepiej uczyć że życie powstaje przez samorództwo. Jak w średniowieczu: myszy rodzą się z brudnych szmat, a karaluchy z brudu.
Uczyli Cię czegoś takiego w szkole? Koniecznie powiedz gdzie chodziłeś. Bo w mojej szkole niczego, nawet śladowo podobnego, na lekcjach nie było. Natomiast nauczyciele często zaznaczali kiedy mieliśmy doczynienia z hipotezami, lub rozbieżnymi opiniami naukowców. Współczuję Ci.
Nie da się prowadzić żadnej sensownej dyskusji z ludźmi, którzy ignorują powszechnie dostępne informacje, oraz zadającymi w kółko pytania na które odpowiedzi dawno już udzielono. Nie warto dogadzać lenistwu, bo się jeszcze bardziej je rozpasa.
Wnioskuję, że produkty słowne twojego redukowalnie niezłożonego mózgu powstają w oparach toluenu. Znowu o kreacjonizmie… – jak masz potrzebę rozmawiać z kreacjonistami, zapisz się na jakieś forum, aby się wyżyć. Nie każdy kto jest przekonany o nieprzypadkowym powstaniu życia jest kreacjonistą ( to jedna z wielu koncepcji, czego zapewne nie odkryłeś we wszechmożnych googlach).
Dzięki za namiary na ciekawą stronę. Oczywiście ta strona to podłożenie sobie nogi. Idąc za twoją argumentacją: jeśli jest tak oczywiste jak powstało życie, jak oczywiste jest ile wynosi 2+2 – po co ta strona ? Strona anty – ID ? Interesujące. Czy ktoś zna może strony dowodzące, że 2+2=4 ? Jeśli nie ma czego udowadniać, ponieważ wszystko jest jasne i dowiedzione, w jakim celu ona powstała? O czym dyskutować skoro kwestia jest ostatecznie i bezapelacyjnie rozstrzygnięta?
Co do pracy Matzke’go to spodziewałem się bardziej obiektywnego źródła. Ale niech będzie, daję odpowiedź: SOFIZMAT. Tak samo jak cykl Krebsa itp.. Nic ponadto. Śpieszę wyjaśnić: nieredukowalną złożoność w pierwszej odsłonie należy odnieść do POWSTANIA złożonego systemu. Jak to możliwe we wszechświecie dążącym do entropii? Flagellum bakterii jest częścią systemu (czyli stanowi podsystem). Kluczowe pytanie: jak powstał system? Gdzie w zapisie kopalnym te wszystkie formy przejściowe w każdej gromadzie? Gdzie ślepe uliczki rozwojowe? Najobfitszy kambr dostarcza gotowych produktów, w pełni ukształtowanych i sprawnych organizmów. Gdzie na etapie kształtowania skrzydła, Pani Ewolucja ukazuje ptaka z 1/3 skrzydła? Do czego by służyło? – ani do latania, ani do obrony, ani drapania się, a jednocześnie pochłaniałoby cenną glukozę. Zacytuję z „Samolubnego genu” czy taki scenariusz jest możliwy: „W toku ewolucji liczył się tylko natychmiastowy pożytek. Przyszłe korzyści nigdy nie miały znaczenia”. Podziękował.
Każdy system biologiczny odznacza się pewnym stopniem plastyczności i w tym – i jedynie w tym - sensie może być redukowalnie złożony, czyli adaptuje się do niewielkich zmian w istniejącym już systemie. Jeżeli usunę gołębiowi 2 lub 3 lotki (zmiany w podsystemie), dalej będzie zdolny do latania (system działa). Oczywiste, że będzie latał, ale nikt tego nie poda jako dowodu na fałszywość NZ. Przykład Behego dotyczy usunięcia z systemu „elementu nośnego”, czyli urwanie gołębiowi całego skrzydła. Latał nie będzie. Klucz w tym co redukujesz: jeśli jest to mały element w podsystemie, być może całość działa dalej; jeśli jest to element „konstrukcyjny” całego systemu, ten przestanie działać.
Behe nie twierdzi, że nieredukowalna złożoność stanowi odpowiedź na wszelkie pytania (nawet niemiarodajna Wikipedia o tym wspomina). Poza tym kwestię nieredukowalnej złożoności podjął sam Darwin w „O pochodzeniu gatunków” pisząc o oku, jako niemożliwym do powstania w stopniowym procesie (Matzke też o tym wie). Taką ewentualność nazwał „absurdem w najwyższym stopniu”. Właśnie dlatego T.Huxley (!), który doszedł do podobnego wniosku, był saltacjonistą. Behe ukuł jedynie termin, a idea jest stara jak Darwin. Proponuję najpierw przeczytać Darwina, zanim zacznie się rozmawiać o darwinizmie.
„Ale właśnie wspomniany mechanizm sekrecji to jest ten niekompletny układ, który funkcjonuje. Spełnia inną funkcję niż 'bacterial flagellum' ALE FUNKCJONUJE.” – rzeczywiście, zepsute kombinerki można rozłożyć i jedno z ramion może posłużyć jako młotek. Co prawda spełnia inną funkcję niż kombinerki, ale funkcjonuje. Gwoździa wbiję.
Kwestia najbardziej istotna: jak powstało życie? Cytując za Dawkinsem : „Nie wiem. Tak samo jak nikt inny”. Dawkins przynajmniej jest uczciwy i jest w stanie przyznać, że tego nie wiemy. Nikt przy tym nie był, to nieweryfikowalne, a więc nienaukowe (idąc za definicją co jest naukowe). Twierdzenie, że to nauka, to pomyłka. Koncept jak powstało życie jest kwestią wiary. Jeżeli ktoś twierdzi inaczej, dowodzi tylko, że uprzedzenia nie wymagają dowodów.
Najlepiej i uczciwie ujął to bodaj George Wald : "Nie chcę uwierzyć w Boga. Dlatego też wolę wierzyć w to o czym wiem, iż jest naukowo niemożliwe: samoistne wytworzenie się prowadzące do ewolucji."
Wracamy zatem do początku. Stworzenie życia jest kwestią wiary i przekonań, nie dowodów, niezależnie czy ktoś wierzy w ewolucję, czy projekt. Moim zdaniem, ewolucjoniści mają bardzo silną wiarę.
Ktoś cię zamknął w pokoju Amesa, chłopczyku.
gadanie z Tobą to jak pojedynek z czarnym rycerzem ze "Świętego Graala wg. MP". Już dawno stracił kończyny ale dalej się rzuca.
"Co do pracy Matzke’go to spodziewałem się bardziej obiektywnego źródła."
- ROTFL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zero argumentu, więc "podważamy obiektywność"? Już nawet nie jesteś śmieszny w swojej żałosności.
"Ale niech będzie, daję odpowiedź: SOFIZMAT."
- ROTFL^2!!!!!!!!!!!!!!! POOOOOOOOOOOOOMIIIIIIIIIIIIIDDDDDDOOOOOOOOOOOOOOORRRRRRRR!!!!!!!! :DDDD
" Tak samo jak cykl Krebsa itp.. Nic ponadto. Śpieszę wyjaśnić: nieredukowalną złożoność w pierwszej odsłonie należy odnieść do POWSTANIA złożonego systemu."
- Co to jest "pierwsza odsłona"? Baranie, po raz n^2-ty piszę, że nie wiesz o czym gadasz i to jest żałosne, że dalej wierzgasz. Przyjmij do Twojego zakutego łba, zanim zaczniesz rozkminiać bardziej skomplikowane kwestie, że (uwaga, żebyś nie przeoczył) WIĆ BAKTERYJNA BYŁA POSTULATEM BEHEGO ODNOŚNIE UKNUTEGO PRZEZ KREACJONISTÓW TERMINU "NIEREDUKOWALNA ZŁOŻONOŚĆ". BYŁ TO RZEKOMO SZTANDAROWY PRZYKŁAD TAKIEGO UKŁADU. I teraz ktoś taki jak Ty nagle będzie mi wmawiał, że "to nie chodziło o flagellum, tylko o bardziej złożony system? SKOŃCZ SIĘ BŁAŹNIĆ, BO TO MNIE JUŻ NAWET NIE SMIESZY! Dostałeś to o co sam prosiłeś, a z braku laku i wystarczających kompetencji (co zarzucałeś wyimaginowanym zwolennikom ewolucji w pierwszym poście!!!) próbujesz zmienić temat i zadymić go swoimi fantazjami. A JAKIE TY BADANIA PRZEDSTAWIŁEŚ???
"Gdzie na etapie kształtowania skrzydła, Pani Ewolucja ukazuje ptaka z 1/3 skrzydła?"
Żałość i rozpacz ogarnia gdy się Ciebie czyta. Widziałeś kiedyś lotokoty? A może z drugiej strony zastanowiłeś się po co nielatającym ptakom skrzydła? Gdybyś potrafił myśleć, to z przykładu o bakteryjnej wici wyciągnąć mógłbyś wniosek jakiś pożyteczny dla całej dyskusji. Ale po co to robić, skoro lepiej nie myśleć i udawać debila? Niech rozmówca się grzebie po sieci, po książkach, wyszukuje przykłady i materiał, badania. Ruszyłeś dupę do biblioteki chociaż, jak Ci sugerowałem? Radziłbym potraktować to poważnie, bo im szybciej to uczynisz, tym prędzej przestaniesz produkować bzdury za które przyjdzie Ci się później wstydzić.
"Zacytuję z „Samolubnego genu” czy taki scenariusz jest możliwy: „W toku ewolucji liczył się tylko natychmiastowy pożytek. Przyszłe korzyści nigdy nie miały znaczenia”. Podziękował."
- hahaha, to jest tak oczywiste i okrutne dla Ciebie, że powinieneś otrzymać nagrodę literackiego Darwina :D
'Behe nie twierdzi, że nieredukowalna złożoność stanowi odpowiedź na wszelkie pytania"
- Nieredukowalna złożoność nigdy nie była i nie jest odpowiedzią na ŻADNE pytania.
"Poza tym kwestię nieredukowalnej złożoności podjął sam Darwin w „O pochodzeniu gatunków” pisząc o oku, jako niemożliwym do powstania w stopniowym procesie (Matzke też o tym wie)."
I standardowa piosenka "nie mam kontrargumentu to zmienię temat". Weź się gościu w garść i skup na temacie! Albo przynajmniej nie pisz nic kiedy ćpasz, bo na trzeźwo głupio sie to czyta.
"Taką ewentualność nazwał „absurdem w najwyższym stopniu”. Właśnie dlatego T.Huxley (!), który doszedł do podobnego wniosku, był saltacjonistą. Behe ukuł jedynie termin, a idea jest stara jak Darwin."
Darwin, z racji swojej pokory i zdrowego rozsądku, pisał uczciwie o wynikach swoich obserwacji, przedstawiając nie tylko argumenty za, ale także ewentualne trudności i słabsze strony swojej teorii. Doskonale zdawał sobie sprawę, że kolejne badania i rozwój nauki przyniesie odpowiedzi na pytania, na które jemu nie udało sie odpowiedzieć! Ale oczywiście dla takich zakłamanych szuj jak Ty, przyzwoitość ta zostaje wrednie wykorzystana do podżyrowania swoich kiepskich i bezpodstawnych poglądów. To jest nie tylko nierzetelność - to jest ordynarna manipulacja!
"Proponuję najpierw przeczytać Darwina, zanim zacznie się rozmawiać o darwinizmie."
- Proponuję, zamiast mi cokolwiek proponować, samemu wybrać się do biblioteki (radziłem tyle razy!). Z nas dwóch "Origin of the Species" czytałem tylko ja.
"rzeczywiście, zepsute kombinerki można rozłożyć i jedno z ramion może posłużyć jako młotek. Co prawda spełnia inną funkcję niż kombinerki, ale funkcjonuje. Gwoździa wbiję."
Dobrze, że chociaż tyle rozumiesz. Szkoda, że nie potrafisz tego zastosować w praktyce.
"Kwestia najbardziej istotna: jak powstało życie? "
- Nie, to nie jest kwestia "najbardziej istotna" tylko dlatego, że tak sam sobie powiedziałeś, bo Twoje lanie wody nie zrobiło wrażenia na nikim. Jeśli będzie temat rozmowy o "powstaniu życia" to będzie rozmowa na ten temat. Jeśli rozmowa ma być sensowna, należy trzymać się tematów. Dostałeś jasny przykład, gdy wymysły kreacjonistycznych idiotów, za którymi tak łatwowiernie się snujesz, padają szybciej niż muchy, a nie wystarcza Ci to, żeby pójść po rozum do głowy i taktownie zamilknąć, nie wspominając o wycofaniu się absurdalnych majaków, które publikujesz.
Dostałeś przykład płytkości argumentacji kreacjonistycznych oszustów. Wyszukiwanie nowych "problemów", na które nauka prędzej czy później udzieli odpowiedzi, jest jedynie mnożeniem przeszkód, zamiast budowania mostów z pożytkiem dla wszystkich. W średniowieczu podobni Tobie cwaniacy liczyli ile diabłów zmieści się na czubku szpilki i też "pokaż mi dowody, że jest inaczej" były w praniu. Nic, a nic w podejściu pewnych ludzi się nie zmienia. Średniowiecze jest w głowie.
I na zakończenie powtórze pytanie które przedstawiłem wcześniej:
ZAPREZENTUJ DOKONANIA "KREACJONISTYCZNYCH NAUKOWCÓW". PRZEDSTAW DZIEDZINY NAUKI W KTÓRYCH "KREACJONISTYCZNI NAUKOWCY" OSIĄGAJĄ WYMIERNE I BARDZIEJ PRECYZYJNE WYNIKI WYPRZEDZAJĄC TYCH RZEKOMO "DARWINOWSKICH", KTÓRZY PODĄŻAJĄ ZA BŁĘDNĄ TEORIĄ (skoro tak, to ich badania i efekty tychże, powinny być obarczone dużym błędem). Wiem, że odpowiedzi się nie doczekam...
Najpierw uwaga wstępna: twój tatuś jest baran.
Zaczynam wierzyć w ewolucję... Pod warunkiem, że nie jesteś ciężko upośledzony. Jeśli nie, to wnioskuję że jesteś brakującym ogniwem z zespołem Antona. Zdradź tylko, czy twoją matkę (Lucy?) pokrył szympans czy bonobo? Stawiam na bonobo. W końcu to zawsze nieco mniejszy mózg.
"Wiem, że odpowiedzi się nie doczekam". Oczywiście, że nie, przecież wiesz wszystko. Jakżeby inaczej, Homo non sapiens. Odpowiedzi udzielam tylko tym, którzy sami skłonni są je dawać mając otwarty umysł. Jeśli chcesz namiary na "kreacjonistycznych naukowców " znajdź kreacjonistę do takiej rozmowy. Nie wiem ile razy to tłumaczyłem. Ciężko coś wdrukować w gładki mózg. Może porobią ci bruzdy operacyjnie?
Jeden przykład twojego ciężkiego stanu, bo na więcej już naprawdę szkoda mi czasu: ciągle nawiązujesz do bibliotek (mała fiksacja?). Była tylko jedna osoba w tej dyskusji, która cytowała z książek. W dodatku tylko ewolucjonistycznych. I to nie byłeś ty, Homo unius libri. Choć widać, że nawet "unius" to o jeden za dużo.
Zgadzam się z tobą w 100%, nawet w 200% - jesteś jedynym Homo non sapiens, który przeczytał O pochodzeniu gatunków. Dla Homo sapiens to nic trudnego, natomiast przy twoim poziomie rozwoju to rzeczywiście wyczyn. Nic nie pojąłeś, ale przebrnąłeś te wszystkie trudne literki. Gdyby Darwin cie znał na pewno cieszyłbyś się dedykacją.
Szkoda tlenu na dalsze ustosunkowanie się do twojej, tak ciężko upośledzonej retoryki. Najbardziej podobało mi się jako odpowiedź "pomidor" i epitet "zakłamana szuja". Świetne argumenty. Uwielbiam takie. Wcześniej oczywiście nie uzyskałem odpowiedzi na to co darwiznizm wniósł do życia codziennego? "Myślałeś że przeoczę"? - pozwolę sobie zacytować.
Do tego momentu zlekceważyłem maksymę: "Nigdy nie rozmawiaj z debilem; najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem". Nie zejdę już na taki poziom, zapomnij.
Powodzenia panie Missing Link!
ty, zooo 2, warto założyć sobie konto na filmwebie tylko po to, żeby napisać że jesteś skończonym debilem. Lotokot z piórami... rewelacja. Lotokoty są ssakami, ciemna maso.
Napisz gdzie mieszkasz, przyjadę ci zrobić zastrzyk z fenolu. Poległeś, tępaku.
Jakby sympatycy krecjonizmu potrafili czytać, a nie tylko składać do kupy literki, to by zrozumieli, że przykład lotokota jest całkiem niezłym przykładem niekompletnego skrzydła w naturze. I nie ma tu znaczenia, że to ssak oraz, że nie ma piór. Nietoperze też nie mają piór i nie są ptakami, czyli wg. Ciebie nie mają skrzydeł? Szkoda... :D
to nie była walka, ale lekcja kultury. czytałem wszystkie dyskusje przy expelled. zanim następnym razem zaczniesz kogoś obrażać to może się zastanowisz, ćwoku
no to kiepski z ciebie pedagog :D. Wynika zresztą z tego, że za wiele się nie naczytałeś. Do biblioteki baranie :D
Świetny i przemyślany dokument. (38 odpowiedzi)
ostatnia odpowiedź: badbrain9 godzinę temu
Właśnie skończyłem to oglądać i muszę powiedzieć że... z przykrością muszę powiedzieć że jest to rzecz wyjątkowo niedobra i może namieszać w głowie każdej mniej oblatanej w temacie osobie poprzez zwyczajne wypaczanie prawdy bądź sprzedawanie tak zwanych "pół-prawd". Wskazał bym w tym dokumencie na co najmniej 101 momentów gdzie dzieje się albo coś takiego albo wnioski wyciągane są w BARDZO nielogiczny sposób. Totalne przykre wypaczanie prawdy można zaobserwować w utożsamianiu darwinizmu z nazizmem... to tak samo trąci ignorancja jak utożsamianie nietzscheanizmu z nazizmem (to że drugie czerpało z pierwszego nie znaczy że jest to jednoznaczne) Ale czego spodziewać się po Benie Steinie - człowieku który pisał przemówienia NIE-sławnemu Richardowi Nixonowi a także pogrywał w dość tanich filmach :\ Nasuwa mi się jedno określenie wyjątkowo elastyczny i zakłamany lobbysta który trudni się przeinaczaniem prawdy. Lobbysta kreacjonizmu... tak ująłbym to w skrócie :P
Posunąłbym się nawet do wniosku że Ben Stein ma taki stosunek do religii jak i duża cześć kandydujących na stołki prezydenckie i inne - ceni ją na tyle na ile jest w stanie pomóc mu wykreować powszechnie pożądany wizerunek medialny (nie wypada zapominać ze pan Stein jest człowiekiem aktywnym politycznie!). Wyciągając wnioski posunął bym się znacznie dalej... śmiem podejrzewać że Ben Stein ma bardzo małą i zupełnie niewystarczającą wiedzę na temat omawianych teorii! Proszę zwrócić uwagę na jedna rzecz... na podstawowe techniki lobbystów zastosowane przez Steina! Polegają one na tym że gdy nie ma się racji to trzeba za wszelką cenę udowodnić że przeciwnik jej nie ma albo przynajmniej STWORZYĆ takie wrażenie (w imię zasady - jeśli nasz rozmówca nie ma racji to wygląda że my ją mamy) Po obejrzeniu tego dokumentu wystarczy spróbować przypomnieć sobie ile dowiedzieliśmy się z niego na temat "teorii inteligentnego projektu" albo na temat jej słuszności... tak, tak - niemal NIC ;) Za to mamy ciągłe obrzucenie błotem teorii Darwina za to że występują w niej pewne luki - dla każdego ODROBINĘ bardziej obeznanego z tematem istnienie takich luk jest zupełnie normalną rzeczą.
Dla kogoś ODROBINĘ obeznanego z tematem jest jasne, że "ewolucja to religia" (Michael Ruse). Nie chcę religii w szkołach. W żadnej postaci, ani od pana katechety, ani od nauczyciela biologii. I jest to rzecz wyjątkowo dobra, że ktoś zrobiła o tym film.
Nie jest natomiast argumentem postawienie pytania dlaczego film jest o tym o czym jest -? Jeżeli ktoś pragnie wiedzieć więcej o samym ID może poszperać w sieci, gdzie znajdzie tytuły prezentujące ID.
Tak samo nie jest argumentem merytorycznym podpieranie się Stein'em. Nic mnie nie to nie interesuje czy nosi skarpetki białe, czy różowe, czy sprzedaje hot-dogi czy pasmanterię. Interesuje mnie jakie wytacza argumenty.
Wiesz, cała taktyka kreacjonizmu to po prostu robienie szumu przez bezpodstawne upieranie się przy swoim, bez jakichkolwiek podstaw ku temu. To budzi sprzeciw, bo jak można takie pierdoły opowiadać ale właśnie o ten sprzeciw chodzi - kiedy jest sprzeciw, to jest zabawa w robienie z siebie ofiary i tak dalej... ogólnie zabawa w kotka i myszkę, która nie dotyczy meritum.
Czas płynie, niektóre założenia ewolucyjne zostają potwierdzane, inne zostają podważone lub zmodyfikowane wraz z nowymi odkryciami, a kreacjoniści niczego przez te kilkaset lat nie wypracowali - a przecież mogli wykonać badania kopiące dupę ewolucjonistów twardymi dowodami, zamiast poprzestawać na gierkach słowno-logicznych i upartym powtarzaniu "nie, bo nie".