tak mi sie przynajmnje wydaje rzeczywisty obraz tamtych czasów.
Młodzi mężczyźni uczący się na "tch złych". Sceny ciekawe, momentami porażające: Singfrid rzucający sie na ładunek, no no poraziło mnie to totalnie + kilka scen całkowicie pozbawionch współczucia, bez watków miłosnych w zasadzie, jak to bywa momentami w tych gatunkach filmowych.
Uwielbiam takie filmy. Szczerze polecam, jak dla mnie 8 bez dwóch zdań z pełną odpowiedzialnością. Podpisuję się pod tym.
No ale to prawda.
Tyle, że ich milość byla ukazana w bardzo subtelny sposób, jako miłość platoniczna pozbawiona podtekstów seksualnych (ale kto wie jak moglo by sie to uczucie rozwinąć gdyby nie...;( )... i to właśnie urzekło mnie w tym filmie najbardziej...
Kocham Napole:)to jeden z moich the bestów:)
Równie subtelnym filmem był "Lost in translation"... również go ubóstwiam :)