który w młodszych latach ogladałem, a dziś nie chce mi sie na neigo anwet spojrzeć. Może i nie jest taki najgorszy, ale to zdecydowanie film na jeden raz. W sumie nie mam aż tak tragicznych wspomnień, jeśli o niego chodzi, ale tyle razy miałem możliwość obejrzenia dwójki i powrotu do jedynki, a jednak z tej okazji nie skorzystałem...
Dziwię Ci się, Al, uważam, że "MIB" to najlepsza komedia science-fiction, jaką zrobiono w latach 90! Sonnenfeld to świetny reżyser a aktorski duet Jones-Smith jest przezabawny. Nie mówiąc o tabunie luzackich kosmitów, w tym wielkiego i obrzydliwego robala;)
Ja już widziałem z 6 razy i z pewnością kiedyś do niego wrócę!