...którego głownym przesłaniem jest fakt, że Woody Harrelson to zajebisty aktor :) Bez niego, film byłby nudnym gniotem.
Ogólnie film polecam tym, którym podobał się "State of Play" z Russelem Crowe. Żaden thriller, raczej taki kryminał polityczno-obyczajowy.
A sam gejowy wątek jest dobrze podsumowany w samym filmie, podczas dialogu głównego bohatera z jego boyfriendem:
Carter: Przeprowadzimy się do Nowego Jorku. Kupimy domek. Adoptujemy dziecko. Będziemy chodzić za rączkę po mieście, by turyści mogli nas sobie pokazywać palcami?
Boyfriend: A dlaczego nie?
Carter: Bo to jest idiotyczne.
Więc nie bójcie się, strażnicy moralności - film nie każe waszym synom całować się z kolegami :)