nie czytałam książki, ale z tego co dowiedziałam się od mojej dziewczyny, która ma za sobą lekturę, to w filmie dokonano kilku poważnych zmian, a mianowicie:
1. przeniesienie akcji z Poznania do Warszawy
2. Leon mieszka w domu (dość wypasionym swoją drogą), kiedy w książce wynajmował ciasny pokój i dorabiał na korkach.
3. była to zwykła szkoła, nie jakaś super prywatna xD
W ogóle cała otoczka znowu jakaś amerykańska. Oczywiście dla osoby, która książki nie czytała nie ma to większego znaczenia, jednak to dobitnie pokazuje, jak Polscy reżyserzy i Netflix Polska na siłę próbują stworzyć coś, co się spodoba się widzom za granicą. I totalnie tego nie rozumiem, bo po fenomenie chociażby SKAM, widać, że nawet Amerykanie chętnie obejrzą coś, co nie ma miejsca w wypasionej prywatnej szkole, pomiędzy drapaczami chmur.