Powyższy wulgarny cytat z filmu HEATHERS (1989, reż. Michael Lehmann) wydaje mi się idealnym podsumowaniem treści FANTOM KILER 2, a na dobrą sprawę całej "trylogii Fantoma".
Dziełko niewątpliwie wyróżnia się spośród wielu podobnych niskobudżetowych horrorów erotycznych. Bynajmniej nie za sprawą wykonania. Pod tym względem żadnych rewelacji nie ma, króluje przysłowiowa "wiocha", którą znamy dobrze z np. NECRO FILES czy SCHIZOPHRENIAC - THE WHORE MANGLER.
Otóż z materiałów promocyjnych oraz listy płac wynika niezbicie, że film nakręcił w Polsce reżyser Roman Nowicki, z udziałem aktorów o dziwnie znajomo brzmiących nazwiskach - Zelnik, Borecka, Szymborska (!).
Już cieszymy się na pierwszy rodzimy bezkompromisowy horror, tymczasem spotyka nas zawód. Gołym okiem widać, że to wszystko wielka mistyfikacja! W rzeczywistości mamy do czynienia z produktem angielskim, autorstwa niejakiego Trevora Barleya, który zaprosił do współpracy co atrakcyjniejsze aktorki porno wschodniego pochodzenia. Dialogi polsko-rosyjskie, którą słyszymy w FK, są kompletnie pozbawione sensu. Zamiast sensownych rozmów słyszymy fragmenty ścieżek dialogowych różnych filmów i audycji radiowych produkcji. W przebiegu fabuły pozwalają zorientować się dopiero hardsuby zamieszczone na kopii przez samych twórców.
Można również natknąć się na wersję z niemieckim bądź francuskim dubbingiem - w takim przypadku efekt komiczny zanika.
A więc niezłe kuriozum, w dodatku skręcone przez ludzi, których charakteryzuje specyficzne podejście do kobiet: uważają, że wszystkie są bezwartościowymi dziwkami, w związku z czym zasługują na zaszlachtowanie przez tytułowego Fantom Kilera. Mordowanie zdaje się sprawiać przyjemność zarówno jemu, jak i samym ofiarom - gdy ostry nóż penetruje ich ciało, głośno jęczą z rozkoszy.
Jeśli widz potrafi zaakceptować taki sposób patrzenia na płeć piękną, jest już na dobrej drodze, by dobrze bawić się podczas seansu. Musi jeszcze tylko powściągnąć narodową dumę (najwyraźniej się tu z nas śmieją!) i przymknąć litościwie oko na niedostatki techniczne, braki w scenografii oraz kiepskie aktorstwo.
W drugiej części powtarza się schemat części pierwszej: Fantom jest fizyczną emanacją erotycznej frustracji jednego z bohaterów. Obok znanych już roznegliżowanych ciał pojawiają się nowe, równie atrakcyjne. Zakończenie otwarte, więc nikogo raczej nie zaskoczy, że Fantom uderzy ponownie w części trzeciej.