W całym geniuszu tego filmu, nie rozumiem jednego wątku i trzech scen za nim idących (dwie rozmowy telefoniczne i spotkanie w barze): wątek z szalonym Mike Yanagita.
Co wniósł? Przeoczyłem coś? Nie posądzam braci Coen o zapychacz, także stawiam, że nie doceniłem go przez nieuwagę.
Jeżeli chcesz zinterpretować jakiś motyw to na początku powinieneś sobie odpowiedzieć na pytanie "O czym jest ten film?" (z pewnością już to zrobiłeś ale ja twojej interpretacji nie znam). Jest to konieczne gdyż dane motywy mogą być różnie interpretowane w zależności od interpretacji filmu jako całości.
Kilka zdań na temat mojej interpretacji wspomniałem w poniższym wątku:
http://www.filmweb.pl/film/Fargo-1996-1253/discussion/Mo%C5%BCe+kto%C5%9B+mi+wyt %C5%82umaczy+co+jest+takiego+%C5%9Bwietnego+w+tym+filmie.,2519089
Podaje to jeżeli nie mógłbyś mojej interpretacji tego motywu przyporządkować do całości filmu.
Według mnie Mike idealnie wpisuje się w większość filmowych bohaterów. Mike'em podobnie jak resztą rządzi chciwość. Na spotkaniu ostentacyjnie przystawia się Marge. Wcześniej oczywiście okłamał ją co do intencji spotkania. Nie zważa na to że Marge jest mężatką, ani na fakt że jest w ciąży. Nie obchodzi go że jego potencjalny (i jak się okazało nierealny) związek z Marge mógłby ją (czy też nienarodzone dziecko) bardzo skrzywdzić. Dodatkowo próbuje nawet wzbudzić jej litość zmyślając historię zmarłej żony. Telefon w środku nocy również świadczy że zupełnie nie obchodzi go drugi człowiek. W swoim działaniu Mike jest bardzo podobny chociażby do Jerry'ego.
Ja bym powiedział, że Mike to kolejny element sprzeczności decydującej o komizmie postaci Marge. Marge (w zaawansowanej ciąży) najpierw odbiera telefon w środku nocy (podczas gdy jej mąż śpi) ze stoickim spokojem prowadzi rozmowę, potem idzie na spotkanie gdzie (mimo zaawansowanej ciąży) Mike przystawia się do niej. Później okazuje się, że Mike to wariat może nawet niebezpieczny no i mamy Marge, która oprócz tego, że (w zaawansowanej ciąży) ściga niebezpiecznych morderców, podczas gdy jej mąż śpi lub łowi ryby, to jeszcze użera się z wariatami i jest nachalnie podrywana i wszystko przyjmuje z absolutnym opanowaniem i dystansem, zmagając się również z porannymi mdłościami i zachciankami. Po całym dniu takich przygód wraca do domu ubiera się w piżamę i ogląda z mężem (śpiącym ;P) telewizję w łóżku.
Generalnie, film jest o roli przypadku i niezwyczajnej zwyczajności. W tej koncepcji, pełnej zresztą niebanalnego komizmu, świadomym zabiegiem reżysera i scenarzystów mogło być też włączenie zupełnie niezwiązanego z fabułą wątku, utwierdzającego tylko profil postaci Marge (genialny i świetnie zagrany), ale mającego na celu kolejne zadziwienie widza właśnie niezwyczajnością - w "normalnym" filmie takie wątki to na ogół błąd, tu... żebyśmy byli zadziwieni i pytali.
Dokładnie!! pięknie to podsumowałeś Mksh, komizm i absurdalność to największy atut tego filmu i dowód geniuszu twórców!
Hehe po pierwszym seansie też się nad tym zastanawiałem, ale oglądając Fargo po raz drugi zrozumiałem, paradoksem filmu o roli przypadku jest to, że żadna scena w filmie nie jest przypadkowa i rozmowa z Azajtą jest tego najlepszym przykładem. Jaki jest cel pojawienia się tej sekwencji?
Ano taki, że w przypadkowy sposób doprowadziła do lawiny kolejnych zdarzeń bezpośrednio lub pośrednio zapoczątkowanych sceną w restauracji. CHodzi o to, że całe śledztwo w chwili rozmowy stało w martwym punkcie, a Marge rozmawiając z japońcem nie wiedziałą, że jeden z głównych podejrzanych (Lundegaard) robi ją cały czas w konia. Następnie Yaganita wciska jej ten swój kit, a Marge niczego nie świadoma wraca do domu, po czym odbiera telefon i dowiaduje się, że została zrobiona w bambuko! Później widać wyraźnie na twarzy kobiety, że jej szare komórki zaczęły pracować na większych obrotach, czego efektem były ponowne odwiedziny u Lundegaarda.
Uproszczony schemat:
rozmowa z Yaganitą -> zaskoczenie (niedowierzanie) jego historią ->odkrycie prawdy -> wniosek wyciągnięty przez Marge w formie tego, że ludzie nie zawsze mówią prawdę i mają skłonności do ubarwiania, a nawet kłamania -> ponowne złożenie wizyty u Jerry`ego
Widać wyraźnie ciąg przyczynowo- skutkowy i każda następna scena jest konsekwencją np. tej w restauracji. Scenariusz jest budowlą z cegieł, w której jeśli wyciągnie się jeden element, całość się zawali, dlatego nie ma mowy o jakimkolwiek włączeniu niezwiązanego z fabułą wątku tym bardziej w kontekście tej kluczowej sceny z Yaganitą.
Zgadzam się, póki co najbardziej wiarygodne dla mnie tłumaczenie. Praktyczne i racjonalne. Jak będę oglądał po raz drugi to zwrócę na to uwagę. Masz plus :-)
Nie wmówisz mi, że doświadczona policjantka wierzy w prawdomówność potencjalnych przestępców. Ten film to taki traktat o losie człowieka udręczonego swoim życiem i Mike świetnie wpisuje się w tą narrację.
Oczywiście, że niczego Ci nie wmówię, bo do faktów się nie przekonuje, fakty się przyswaja lub odrzuca.
Marge po prostu nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś mógłby ją okłamać. Poza tym Jerry nie był żadnym potencjalnym przestępcą tylko mężem ofiary, więc dlaczego kobieta miała by coś podejrzewać ?
Dlatego została wprowadzona scena z Yaganitą, by w racjonalny sposób zasiać ziarno wątpliwości u Marge.
Ok masz swoją teorię, jednak mnie nie przekonuje naiwna policjantka, która wierzy we wszystko co jej powiedzą, tym bardziej, że przez cały czas wykazuje się ponadprzeciętną inteligencją i kojarzeniem faktów i na tle swojego kumpla z pracy wykazuje się przebiegłością Sherlocka, podczas gdy on z rozdziawioną gębą podaje jej kawę. Film kryje drugie dno pod opowieścią kryminalną i niekoniecznie wszystko w nim daje się wytłumaczyć w sposób zerojedynkowy. Inaczej byłby kolejnym thrillerem jakich wiele i zniknąłby w natłoku podobnych produkcji o drobnych cwaniaczkach i dobrym glinie.
Tn film właśnie jest jak życie - nie do końca przewidywalne i logiczne. Na ogół scenariusz filmowy pilnuje porządku i spójności; w tym filmie dodatkowo dba o wyjątkowy nastrój.
Uważam, że się myslisz.
Jaki oznaki podejrzenia wobec Jerryego zdradza Marge przed informacją, że Azjata kłamał?
Z tego co pamiętam, to żadne. Chyba nawet chce wracać z niczym, jeśli dobrze pamiętam.
Ta wiadomość była kluczem.
Informacji o kłamstwie Azjaty wyzwala w niej podejrzliwość.
To naprawdę bardzo trafna interpretacja, moim zdaniem.
I wbrew temu co piszesz, nie ma to nic wspólnego z zerojedynkowym sposobem myślenia.
sorry ale Meagre to policjantka. Już scena gdzie badają trupy na drodze pokazuje, że logicznie myśląca i lotna. Już wtedy wpadła na to, że trop może prowadzić do dilera samochodów. Nieufność w stosunku do przesłuchiwanych osób to część jej zawodu, czy potrzebowała takiej "podpowiedzi" dawnego znajomego? wątpię.
ja natomiast nie wierzę, że Coenowie wrzucili tutaj postać Azjaty tylko po to, aby dodać kolejnego "freaka". Dziwaków mamy tam aż nadto, żeby na siłę wypchać nowego.
Tak nie pisze się scenariuszów, i Coenowie świetnie o tym wiedzą - piszą je rewelacyjne.
Tak samo "sztucznie" dodana jest postać Herrlesona w "To nie jest kraj dla starych ludzi". Także nie widzę uzasadnienia dla tej postaci... A czy wszystko musi mieć uzasadnienie? Bracia Coenowie robią co chcą...
Nie pamiętam postaci Herrlensona, nie wypowiem się.
Znasz podstawy scenopisarstwa, że się o takowym wypowiadasz?
Oczywiście, że WSZYSTKO musi mieć sens i wnosić coś nowego do filmu. Nowe informacje, postacie, wątki. Nie wrzuca się czegoś "tak o". To domena słabo napisanych scenariuszy. Fargo na pewno takim nie jest.
dla mnie postać Yanagity doskonale wpasowuje się w cały film - jest to po prostu kolejny świr w talii większych i mniejszych freaków w tym obrazie. Ten film skonstruowany jest w ten sposób że Meagre wydaje się tu najbardziej opanowaną, rozsądną postacią (choć to może też złudne). Kto ją otacza? Plejada dziwaków - niektórzy niegroźni wręcz sympatyczni (jej mąż, partner z pracy), niektórzy irytujący (Jerry, jego teść), niektórzy groźni-nieobliczalni (porywacze, Indianin), niektórzy po prostu głupkowaci (prostytutki) a Yanagita to świr z urojeniami. Niemal wszyscy sprawiają większe lub mniejsze wrażenie osób niezrównoważonych albo po prostu dziwnych. A w tym wszystkim kobieta, policjantka, w zaawansowanej ciąży i śnieg... Szaleństwo! ;)