6,0 520  ocen
6,0 10 1 520
5,7 18 krytyków
Father Mother Sister Brother
powrót do forum filmu Father Mother Sister Brother

rodzina, ach, rodzina.

z rodziną to się najlepiej wychodzi do kina.

trzy nowelki od dżarmusza:

pierwsza - dzieci odwiedzają ojca, ale nie mają o czym z nim gadać. druga - dzieci odwiedzają matkę, ale też nie mają o czym z nią gadać. trzecia - dzieci odwiedzają puste mieszkanie po ojcu i matce, z którymi nie mogą już w ogóle pogadać. a w każdym segmencie gesty i detale, powracające stale, w wariacjach i wspólnych rytuałach - w piciach wody, kolorach ubrania, zegarkach rolexach, zdjęciach, xiążkach i ich obczajkach, wręczanych prezentach, tych samych pytaniach i takich samych odpowiedziach, wreszcie smutnych pożegnaniach stanowiących gorzki i ironiczny kontrapunkt do wesołych pożegnań na zdjęciach.

w Kawie i Papierosach bohaterowi łatwiej było wyrzucić trzy razy po dwie szóstki pod rząd, niż naprawdę porozumieć się z siedzącym obok kolegą. najnowszy film dżarmusza czyni centralnym ten geścik, podnosi go do potęgi na prawie dwie godziny projekcji i rozciąga między pokoleniami.

więź tak zwana rodzicielska, widać wyraźnie zerwana - coś gdzieś poszło nie tak. pozostały pozory, puste formy grzecznościowe i mechanicznie powtarzane ceremonie, lecz istoty brak.

mówi się mało, a nawet nic zgoła, porozumieć się niepodobna. dużo ważniejsze od tego, co się mówi, jest to, czego się nie wypowiada. zawiesistość tej ciszy mówi więcej niż słowa. wszystko i rzecz wszelką przeszywa męczący i kłopotliwy, niekomfortowy brak.

moja mało oryginalna teoria jest taka: czas ulega zawieszeniu, rzeczywistość zwalnia na czas tej projekcji, podobnie jak zwalniają zagubione w myślokształtach światy bohaterów podczas podziwiania ulicznego tańca miejscowych deskorolkowców.

kiedy szedłem przed siebie, widziałem krótkie mgnienia piękna, ot i cała filozofija tak zwanego wytrącania.

fajnie, kiedy dostrzegasz je w świecie tudzież na filmach jakiegoś dżarmusza czy mekasa, lepiej - kiedy w rodzicach.

Westernik

ps.

aha, byłbym zapomniał, zarzutów tak zwanego dziaderstwa kierowanych w stronę reżysera też zupełnie nie kumam. film jest wprawdzie staroświecki, ale dżarmusz stara się nadążać. oto na przykład w rozmowach o nas, przy telefonach (w ostatnich dniach tylko w kielcach) pojawiają się słowa takie jak "podcast" i "mgła postcovidowa", a nawet "mikrodozować".

no bardzo przepraszam, czy ktokolwiek kiedykolwiek słyszał te trzy słowa w jednym fabularnym filmie?

bo ja też nie.

ocenił(a) film na 8
Westernik

Miałem okazję widzieć ten film i zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami! Myślę, że dla nowego pokolenia widzów Jarmusch może być postacią nieznaną, więc jego powolny i subtelny rodzaj narracji w pierwszym kontakcie może wydawać się "dziadkowy", ale ten reżyser nawet jako młodzieniec w takiej estetyce tworzył, więc trudno wymagać, by na starość zaczął robić dynamiczne filmy akcji. Podobnie nie rozumiem krytyki czerstwych dialogów, gdzie właśnie one miały być na maxa niezręczne.

AlexBalder

oj tak, ta familiada z sucharami - hasło z zakładki asystent, które, mając film oznaczony jako przeznaczony do obejrzenia, codziennie przez prawie trzy miesiące rzutowało na moje okulary - to jest jakieś totalne rozpoznawcze niepozakumanie.

chwytliwe, owszem, ale bez istotniejszego przełożenia, no bo sorry - co ma dżarmusz do agenta numer jeden? chyba tylko plerezę..

innymi słowy, ja się na przykład tymi sucharami całkiem nawet nawodniłem, jakkolwiek nadal uważam, że nagroda w wenecji została dżarmuszowi przyznana na siłę - bardziej za całokształt twórczości, niż za jeden z pracujących na nią elementów.

doceniono raczej żywotność całego organizmu niż na przykład śledziony.

spojrzmy prawdzie w oczy: ta nagroda dżarmuszowi do niczego się już nie przysłuży.