Obecni Polacy to w znacznym stopniu ludzie wywodzący się i pielęgnujący kulturę i mentalność chłopską. Jest to o tyle specyficzne, że przecież jeszcze pod koniec XIX wieku chłopi za Polaków się nie uważali. Później jednak, chłopskim zwyczajem, zaczęli określać się mianem "prawdziwych" (Polaków), by podkreślić, że inne grupy nie są tak "prawdziwe" jak oni. Ot, chichot historii. Jest to o tyle istotne, że kultura chłopska z jednej strony zawłaszcza, z drugiej strony bazuje na kompleksach. Dlatego w Polsce są "świętości", których nie wolno kalać, a historię należy fałszować, koloryzować i idealizować. Mówienie prawdy kultura chłopska postrzega jako "zdradę" albo "kalanie własnego gniazda". Mieliśmy tego przykład przy okazji dyskusji o zbrodni w Jedwabnem, ale nie tylko, bo przecież literatura dotycząca zbrodni na Żydach w czasie IIWŚ jest coraz bogatsza, ale kultura chłopska próbuje to zamiatać pod dywan albo deprecjonować naukowców tym tematem się zajmujących. Tymczasem dojrzałe narody nie tylko uczciwie i surowo rozliczają się z własnej przeszłości, ale wręcz prześmiewczo, a prym wiodą tutaj Anglicy, z ich specyficznym humorem. Nie ma epoki historycznej dotyczącej historii Anglii, której by Anglicy, również historycy, nie wyśmiali i nie skrytykowali. Tam nie ma świętych, nie ma zadęcia bogoojczyźnianego, nie ma kompleksów, liczą się fakty, a te wskazują, że historia Anglii, podobnie jak i innych imperiów, to zbrodnia na zbrodni. W tym filmie wyśmiano królową Anglii czyli ikonę, pierwszego historycznego władcę Zjednoczonego Królestwa. Schorowana, tępawa, infantylna - oto pomnik narodowego bohatera po angielsku. W Polsce by to nie przeszło. Nawet dyskusje o Janie Pawle II, o jego życiorysie, decyzjach, które podejmował, przez fanatycznych "prawdziwych" i "jedynie słusznych" kwitowane są oburzeniem.