Z przyjemnością się patrzy na Stone i Weisz, ale to Colman jest największym atutem. Ten film po prostu nie jest ugrzeczniony i nie stara się ukazać kobiet jako najbiedniejszych istot na ziemi, tylko ich prawdziwe oblicze - okrutne i groźne monstrum chcące władzy.
Porusza również wątek, jak bardzo władza deprawuje i ukazuje dwór angielski z innej, bardziej mrocznej strony.
Intryga mogłaby być bardziej zawiła, to fakt.
Tempo odpowiednie, ani razu się nie znudziłem, porównując to z Romą, to nawet się świetnie bawiłem.