Wszystkie wcześniejsze filmy Lanthimosa to arcydzieła (dobra widziałem tylko Kieł, Lobster, Jelenie) ale Faworyta to pomyłka. Historia prosta jak budowa cepa, można iść na kawe i jak w telenoweli, wrócisz i zadnego zaskoczenia. Okropnie nudny, banalny scenariusz. Te sceny seksu to ja nie wiem po co, końcówka w swej "symbolice" straszna. Sztuki aktorskiej nie oceniam, nie znam się ale wyglądało to dobrze. Natomist to co się broni to zdjęcia i plenery. Ogólnie koszmar. Aha, taka uwaga - oglądam filmy z różnych powodów, nie zawsze interesuję sie daną tematyką czy to amerykańskiej polityki czy to historii Anglii. Z tego też względu jestem pełen podziwu dla widzów, którzy przed seansem określonego filmu studią dogłębnie jego tematykę. <sarkazm>