6,4 27 tys. ocen
6,4 10 1 26831
4,2 6 krytyków
Fighting
powrót do forum filmu Fighting

Świetna ścieżka dźwiękowa, nieszablonowa fabuła i coraz lepsza gra Channinga. Mnie się podobał...po rozczarowaniu D-9, lekkiej poprawie nastroju surogatami, ten film mnie wręcz uszczęśliwił. Naprawdę ma fajny swoisty klimat...trochę jak Four Brothers...i nie wiem czy chodzi tu o sposób pracy kamery, muzykę czy też to, że grał tu Terrence Howard ale po prostu ten film jest niezły. Daję 8/10 ze względu na brak rewelacyjnych efektów specjalnych i to, że jak w każdym filmie walki mężczyźni mają metalowe szczęki i niesamowitą zdolność regeneracji co z kolei nie zgadza się z rzeczywistością a realizm ujęć właśnie do rzeczywistości próbuje nas zbliżyć. Polecam.

użytkownik usunięty
Nessip

Po rozczarowaniu District 9? Czytam i przecieram oczy ze zdumienia...

Nie będę polemizował z Tobą, bo nie ma sensu (Ty masz swoje zdanie, a ja swoje, obaj raczej ich nie zmienimy), ale ja mam odwrotnie. "District 9" to jeden z najbardziej zaskakujących filmów s-f ostatnich lat. Natomiast "Fighting" moim zdaniem jest bardzo mierną produkcją.

<UWAGA MAŁE SPOJLERY!>

Po pierwsze widać, że film jest kopią o niebo lepszego "Samowolnego oddalenia" (tudzież "Lwiego serca") z van Dammem. Choćby motyw gościa, który bije się dla pieniędzy, którego "promotorem" jest murzyn, a który pomaga matce samotnie wychowującej dziecko. Pozmieniano nieco szczegóły i pewne realia, ale sama oś fabuły bazuje tym samym pomyśle. Dwa - nuuuuda panie, oj nuuuuda. Film toczył się bardzo leniwie niczym "przegub" do bazy, którego kierowca zatarł silnik. Naprawdę niewiele działo się w tym filmie i momentami myślałem, że zasnę. Po trzecie - dialogi. Były drętwe, nie miały polotu i mało było w nich przekazu emocjonalnego. Wiąże się to z pewnością z kolejną, czwartą wadą - aktorami. Nic nie mam do Channinga, ale był jak...Rasiak czyli przypominał mi drewno (a może drzewo - niepotrzebne skreślić). Jedynie Terrence coś wniósł do filmu, reszta statystowała. No i ostatni babol wg mnie - tytułowa walka (a raczej walki). Jak na film, w którego tytule widnieje "Fighting" to starć było stanowczo za mało. Oglądając ten obraz pomyślałem, że chyba coś pomyliłem (albo że komuś się coś pokićkało). Wrzucili raptem 4 walki i wsio (początkowej "bijatyki" na ulicy podczas kradzieży nie liczę, bo nie ma czego liczyć). W dodatku dwie z nich były śmieszne - pierwsza walka (z dresem) i druga (z mechicano). To miały być walki? Chyba chodziło raczej o zabawę w kotka i myszkę...Mógłbym jeszcze się przyczepić do paru rzeczy, ale po co kopać leżącego? Wszak to forum to nie "ring" z "Fighting"...

Film ode mnie dostaje 3/10. Dałbym 1/10, ale podobały mi się dwie kolejne walki - trzecie starcie (z Azjatą) i finał, choć przykrótki to moim zdaniem dość widowiskowy. Naprawdę nie spodziewałem się po tym filmie niczego specjalnego, ale nawet jak na lekką produkcję to pewne rzeczy potraktowano zbyt "lajtowo", wtórnie i bez polotu.

<KUNIEC SPOJLERÓW>

Dlatego filmu nie polecam. Zalecam raczej obejrzenie po raz wtóry w/w "Lwiego serca" zamiast stratę czasu przy tym przereklamowanym nudziarstwie.

ocenił(a) film na 6
Nessip

Mi też się podobał. Nie jest to ambitne kino ale lekka produkcja na dobranoc.Co prawda "po prostu walcz" był lepszy ale dzięki aktorom nie było takiej tragedii jaką co poniektórzy odczuli po tym filmie.