"Aktor" grający worek treningowy jest tak żałosny, że nie sposób go opisać w kilku zdaniach. Wygląda jakby go wzięli z ulicy. I ta mina... Poza tym ten film jest równie żenujący co aktor grający głównego "bohatera". Nasz worek treningowy ma masę szczęście, bo nie ma żadnej techniki.
Pierwsza walka
Koleś okładał go jak worek treningowy. Już by go rozwalił, gdyby nasz "bohater" nie popchnął go na pisuar... Ot walka.
Druga walka
Ten gruby facet okładał go równie starannie jak ten pierwszy. Nasz "bohater" znowu nie pokazał się najlepiej. Wyglądał jak początkujący pętak na ringu. Po tym duszeniu nasz "bohater" już by nie wstał do rana. I oczywiście jakiś koleś z tłumu kopnął grubaska... i po walce.
Trzecia walka
Ten skośnooki koleś również by rozwalił naszego "bohatera", ale oczywiście jeden rzut o ziemie i po przeciwniku, a nasz "bohater" wygrał 500 000 $...
Ostatnia walka
Trochę się działo... ale. Zauważyliście jak nasz "bohater" klepał murzyna jak baba? Poza tym po filmie z walki tego czarnoskórego figtera dziwne, że nasz bohater wygrał. Murzyn poruszał sie jak zabijaka, a nie jak kluchy.
ten film jest tak żenujący, ze wydaje mi sie iż powstał dal gimnazjalistek, aby popatrzyły na mongołowatego Chaniga Tatuma. Lepiej pasuje w roli tancerza niż boksera.
NIE POLECAM tego filmu. Bardzo sie zawiodłem. Lubię filmy walki, ale ten to DNO. Jeśli miałbym polecić coś, to Gladiator 1992, Po prostu walcz, Po prostu walcz 2. Tam przynajmniej coś się dzieje.