Denna fabuła i dialogi, kiepska gra aktorska, niezbyt wyszukana historyjka przedstawiona w filmie, i wreszcie komiczny wręcz sytl walki głównego bohatera, który rzekomo trenował kiedyś sporty walki.
2/10
dla takich imebcyli nie pojmujacych kina i szukajacyh wrazen wiekszych niz wyciskanie sobie prysszczy jak ty mosku, sa inne filmy, pelne szlamu i gowna, tak zebys nie wystawal nad poziom w swoim zbiorniku w lepetynce chłamu
Przejrzyj sobie najpierw mój profil, i to jakie filmy lubię, a następnie spróbuj napisać coś sensownego, bo z tego co powyżej wynika iż długo miejsca w szkole nie zagrzałeś.
zgadzam się z autorem, choc nie byłbym aż tak surowy w ocenie dałem 5 jedyne co mi się podobało w tym filmie to ujęcia miasta
Film nie ma fabuły, wątek historii głównego bohatera został zarysowany bardzo delikatnie. Pierwsza scena, gdy handluje na ulicy... Widać, że aktor nie zadał sobie trudu przygotowania się do roli. Co do samych walk to zupełnie nie podobało mi się ich nakręcenie (porównując do np. "Never Back Down"). Stylu nie potrafiłem rozpoznać, ale ci "wspaniali wojownicy", do których mizdrzyły się panie lekkich obyczajów w klubie bili się jakby nie chcieli sobie zrobić krzywdy, nijak porównać ich realizm, do np. sceny z "25 godziny", gdy Barry Pepper złamał nos Nortonowi. Wątek romantyczny bardzo przewidywalny, od ich pierwszego spotkania czekałem, aż on obrazi się na nią, a ta będzie się płaszczyć i tłumaczyć. Nie skomentuje ostatniej sceny... może faktycznie lepiej mu wychodzi tańczenie niż bicie.
A, bym zapomniał - muzyka, zdjęcia, które powinny tworzyć klimat i budować napięcie... - gdzie to było?
Dałem 2/10... czemu AŻ dwa to sam nie wiem...