Właśnie skończyłem oglądać Advent Children..... Dlaczego Squaree potrafi robić gry ze świetną fabułą a filmy tak totalnie partoli... 80% filmu to walki, już pomijam to, że nie mają one nic wspólnego z logiką, ale czasami nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać widząc kolejny skok, po którym padał wieżowiec. Fabuła nie dość, że naciągana i robiona na siłę, to jeszcze momentami przesłodzona tak mocno, że rzygać się chce. W całym filmie znalazłem 3 plusy:
1. Bardzo częste nawiązania do miejsc, fabuły i postacie (same postacie, bo już rola, jaką odgrywają w filmie to totalne DNO i widać, że wsadzili ich tylko po to żeby byli) z FF VII
2. Limit CLOUDA w walce z Sephirotem (coś pięknego)
3. Grafika
Ogólna ocena 6/10 (tylko, dlatego że uwielbiam ten klimat, świat i postaci w normalnych warunkach byłoby 4/10)
(Zaraz pewnie zostanę zjechany przez fanów FF... Chciałem tylko napisać, że ja też do nich należę, a szczególnie, jeżeli chodzi o FF VII, ale zastanówcie się czy warto bronić filmu tylko, dlatego że gra była wybitna??)