Film jest całkiem niezły, ale nie tak jakby mogło się wydawać – jest trochę przestoi, niezbyt sensownych momentów itd. No i trochę zajeżdża tutaj propagandą – dobre i prawe USA, które chce zapobiec złu i ZSRR jako imperium ciemności. No i najlepsze – KGB/ruscy mówią między sobą po angielsku XD. A już szczytem jest scena jak w łazience jakiś ruski oficer mówi do Eastwooda w swoich ojczystym języku, ten niby jako też żołnierz rosyjski (przykrywka) odpowiada po angielsku i się rozumieją :d. Po rosyjsku mówi się tylko wtedy jak to jest niezbędne dla fabuły, chociaż bardzo istotny element i tak jest olany – główny bohater grany przez Eastwooda na pokładzie Firefoxa ma „myśleć po rosyjsku”, bo samolot jest jakby sterowany myślami, ale mówi do siebie i w ogóle po angielsku. A rzekomo „myśląc po angielsku" niezbyt by zawojował ;). Ale skoro mówił sam do siebie po angielsku albo jak operował samolotem i mówił na głos w swoim języku, to dziwne, żeby po rusku wtedy myślał. Coś to nie klei się ;). Ale Amerykanie faktycznie są leniwi i kręcąc film dziejący się w innym kraju zawsze wszyscy mówią po angielsku. Czasem nawet w produkcjach o II wojnie światowej Żydzi, Polacy, hitlerowcy– wszyscy płynnie mówią po angielsku :d. No, ale pomijając - „Firefox” nieco przypomina Bonda – jest wątek szpiegowski itd., a Eastwood działa po cichu na terenie wroga. Jest to nawet ciekawe, chociaż czasem monotonne. Finał w powietrzu nawet OK, chociaż samolot jest kręcony na „niebieskim ekranie” i to czasem mocno widać, ale jednocześnie takie sceny dodają uroku. No te archaiczne efekty specjalne mają moc. Ogółem – spoko produkcja, chociaż trochę zbyt prosta i brakuje w niej dynamiki. Film oglądałem w TVN7, czytał Janusz Kozioł.