Ja widzę tu trochę sprzeczności. Postać jest dwuznaczna. Z jednej strony zdradza swoją prawdziwą rodzinę, a z drugiej jest fajny dla "nowej rodziny". Gdyby chodziło mu tylko o zalicznie fajnej mamuśki z blokowiska, to chyba nie siliłby się na bycie miłym dla córek. Zakładam, że nie chciał od początku wykorzystać Mii i nie zrobił tego z premedytacją, nawet jeżeli mu się podobała. Odbieram to raczej jako incydent, efekt nastroju, alkoholu itp., co oczywiście nie zwalnia go z odpowiedzialności. Może przez bycie miłym dla Mii, zagłuszał wyrzuty sumienia? Robiąc źle na jednym polu chciał nadrobić na innym?... Po tym jak Mia porwała jego córkę, jedynie ją uderzył. Dlatego, że nic więcej nie mógł zrobić (gdyby w grę wchodziła policja, wyszłaby na jaw jego zdrada), czy może dlatego, że czuł, że też wyrządził jej krzywdę?
Zgadzam się z Tobą, ta postać jest niejednoznaczna i dzięki temu ten film jest dobry, ani biały - nie czarny. Szukałam recenzji i podoba mi się Tadeusza Sobolewskiego (można przczytać na serwisie gazety), a ze stron prywatnych na blogu: http://polecaci.pl/magda/.
Postać Connora jest zdecydowanie najciekawszą w całym filmie, gdyż ciężko ocenić go pozytywnie bądź negatywnie. Nie potrafię jednoznacznie powiedzieć czy ona mu się podobała od początku czy faktycznie zależało mu na tym, aby odkryła swoje możliwości. Było w filmie kilka momentów pełnych erotyki między nimi i nie mówię tu o scenie seksu. Są to sceny kiedy Connor niesie Mię do łóżka i w momencie kiedy niesie ją na barana znad stawu. To samo dotyczy sceny, kiedy uprawia seks z Joanne. Patrzy na Mię dwukrotnie, próbując ją tym sprowokować w sposób jednoznaczny. Z drugiej strony zaraz po nocy z Mią opuszcza Joanne i wraca do swojej rodziny. Do końca nie wiadomo po co pakował się w tą drugą rodzinę. Ech, uwielbiam ten film:-)
Postać Connora po Mii jest również bardzo ciekawa ,zwłaszcza ich romans(nie chodzi mi tu o noc z Mią )po prostu jak tu już koleżanka wyżej napisała zaczeło się od zanoszenia Mii do pokoju a skończyło się...no cóż ciężko go dokładnie ocenić zwłaszcza to ,że skrzywdził i zaliczył jednocześnie matke i córkę ale bez tego wątku jak i porwania corki Connora film nie byłby równie emocjonujący i zapadający w pamięć bo mi to raczej ciężko będzie odetchnąć:))
Nie zgadzam się z wami, postać Connora jest jednoznaczna - to świr jakich nie brakuje. Dlaczego zabawił się w "dom" by przelecieć blondyneczkę? Bo tylko to go naprawdę podniecało - wtedy mu stawał. Mało tego sposób w jaki miał wszystko zorganizowane świadczy o tym że to recydywa- ten gość co pewien czas wskakiwał do "innego gniazdka" - nie wystarczyła mu zwykła kochanka jak normalnemu przeciętnemu faciowi.
Czy Twoja opinia ma jakąs podstawę w filmie, czy to po prostu domysły? Według mnie film nie sugeruje jakoby Connor miał wcześniej więcej kochanek, albo co rusz "wskakiwał do innego gniazdka". Możesz podać jakiś przykład z filmu, który wskazywałby na to, że to jednak to recydywa była?
Tą postać można oceniać wyłącznie negatywnie i nie ma w filmie nic na jej obronę. Wiem, że każdy może sobie interpretować jak chce, ale jak czytam że to postać "dwuznaczna" (cokolwiek to znaczy), to po prostu wiem, że autorem opinii jest dziewczyna niewiele starsza od Mii lub skrajnie naiwna. Facet po prostu chciał się zabawić, trochę pobzykać poza nudnym małżeństwem a uwiedzenie matki i córki to tylko dodatkowy smaczek. A co to za problem dla przystojnego trzydziestoparolatka wykorzystać zakompleksioną i zaniedbaną emocjonalnie piętnastolatkę, która pewnie pierwszy raz poczuła, że ktoś ją zauważa i docenia? Oczywiście jak już się wyszalał, wrócił na łono rodziny. Rzeczywiście, bardzo złożona postać.
olazpola, z Twoją oceną trafiłeś/aś jak kulą w płot, więc psycholog z Ciebie żaden, tym bardziej jasnowidz:-) Gdyby chodziło tylko o to, że facet chciał sobie poużywać matkę i córkę, film nakręciłby Żuławski, a nie świetna reżyserka jaką jest Andrea Arnold. Fakt, że nie zrozumiałeś/aś złożoności tej postaci, świadczy o tym, że najwyraźniej mało wiesz o relacjach międzyludzkich i psychice człowieka.
Nie będę się kłócić, ile wiem o relacjach międzyludzkich. Moim zdaniem Connor w tym filmie to najgorszy typ faceta- zdradzający i oszukujący swoje partnerki, manipulant który dba wyłącznie o zaspokojenie własnych potrzeb. Śmieszy mnie usprawiedliwianie tej postaci, bo ja nie widzę żadnych ku temu podstaw. Wszystkie stwierdzacie, że Connor zdecydowanie prowokował Mie. Ale już seks na kanapie to raczej wina nastroju i alkoholu ;-) Btw. alkohol jest to jeden z najbardziej absurdalnych powodów zdrady podawanych przez facetów, którzy nie mają jaj (przebija go chyba tylko: "my, mężczyźni, oddzielamy miłość od seksu"). Po pierwsze, nawalony facet nie jest zdolny, z czysto hmmm technicznych powodów ;-) Po drugie, zastanówcie się czy same po piciu tracicie na tyle kontrolę, żeby zdradzać. Mężczyźni to nie jakiś inny gatunek, tak samo są świadomi swoich czynów. Alkohol w tym wypadku to było tylko puste słowo faceta, który musiał powiedzieć coś usprawiedliwiającego, po tym jak przeleciał piętnastolatkę (do czego przecież dążył).
Spróbuj odpowiedzieć na postawione przez siebie pytanie- dlaczego po seksie Connor zupełnie traci zainteresowanie Mią, jej wielką taneczną karierą, irytuje się kiedy ona przyjeżdża do niego do domu? Dlaczego już nie jest "miły"?
I powiem tylko tyle. Kobiety same sobie robią pod górkę takim myśleniem, jak tu widać w powyższych postach. Mamy tu klasyczny przykład faceta bez odpowiedzialności i przyzwoitości, a wy nie potraficie jednoznacznie potępić tak karygodnego postępowania (zdrady żony i kochanki, manipulowanie naiwną nieletnią i jej wykorzystanie) i szukacie jakichś głębokich, emocjonalnych przyczyn postępowania Connora. Właśnie z powodu tego "złożonego" sposobu myślenia wielu kobiet, tacy mężczyźni uważają kobiety za naiwne i bez skrupułów je wykorzystują.
Nie widziałam innych filmów tej reżyserki, ale ten mi się nie podobał. Akurat nie z powodu postaci Connora, bo ta była ciekawie nakreślona i dobrze zagrana. No i jest to dość rzadko spotykany typ charakteru w filmie, choć w życiu realnym niestety doskonale znany.
Wiem, że temat przedawniony, ale jako facet chciałbym zwrócić na pewien błąd w twoim rozumowaniu. Otóż alkohol jako wytłumaczenie przyczyny zdrady ma nie jest tylko pustym frazesem w ustach faceta. Tak się niefortunnie składa, że pewna określona dawka alkoholu działa na facetów pobudzająco, i nie mówię tu tylko o sytuacjach damsko-męskich. Zresztą na kobiety alkohol działa podobnie i tego się raczej nie zmieni. Oczywiście często za każdą zdradą, czy to po alkoholu czy bez niego kryje się coś jeszcze, ale nie zagłębiajmy się aż tak bardzo w temat. Faktem jest że wypicie kilku drinków może być często pewnym katalizatorem popychającym nas do rzeczy, których na trzeźwo byśmy nie zrobili.
Wracając do filmu, to też mam wrażenie, że nie jest tak do końca. Oczywiście facet miał ochotę na skok w bok, Mia czy jak ona miała od początku go ciekawiła, żeby nie napisać pociągała, ale wątpię żeby z czystą premedytacją dążył do stosunku z nią. To był dorosły facet i wiedział co grozi za stosunek z małoletnią, pomijając już fakt rozpadu jego małżeństwa. Raczej był to pewnego rodzaju "wypadek" spowodowany własnie m.in przez wypity alkohol.
Olapoza, bardzo się cieszę, czytając takie opinie. Dowodzą one, że nadal są Polki, które zdecydowanie potępiają zdradę, brak odpowiedzialności, przyzwoitości, gotowe, jak sądzę, skutecznie bronić swojej cnoty przed cynicznymi, męskimi manipulacjami, niezależnie od ilości wypitego alkoholu.
Bo sądząc po tłumach rodaczek, przeważnie mężatek lub wiernych kochanek, ochoczo rozkraczających się po paru godzinach znajomości dla egipskich czyścicieli toalet, można już zwątpić, że są takie porządne polskie kobiety :)
Dla mnie na wizerunek Connora składają się następujące fakty:
1. Mając żonę i córeczkę sypiał z inną kobietą
2. Wyraźnie flirtował z Mią, mimo iż sypiał z jej matką
3. Przespał się z piętnastolatką i to, że był pijany nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Skoro był dość trzeźwy, aby uprawiać seks, to powinien też być dość trzeźwy aby pomyśleć co robi.
4. Okłamywał swoją kochankę i żonę.
No cóż, jego postać mnie nie urzeka i generalnie wydaje mi się dość obrzydliwa. Fakt, że po porwaniu córeczki "tylko" uderzył Mię nie wybiela jego postaci. Jak słusznie zauważyła autorka wątku, gdyby doniósł na policję, musiałby wyjść na jaw jego podwójny romans z mamuśką i córką.
Po tym jak Mia odnalazła jego dom nie próbował z nią porozmawiać, przeprosić, naprawić tego co się stało. Po prostu wręczył jej banknot i odesłał do domu.
to ja Wam napisze jak to wyglada z punktu widzenia faceta w wieku Connora ;)
faceci juz tak maja, ze chca sie podobac KAŻDEJ kobiecie ktora IM sie podoba. jezeli ktoras z Was 'wpadnie mi w oko' to chyba oczywiste, ze staram sie 'wpasc w oko' jej. kwestią emocjonalnej dojrzałości jest to jak taka sytuacja sie rozwinie. trzydziestoparoletni facet zdrowy na glowe nie kokietuje nastolatki i nie przekracza juz od pierwszych chwil znajomosci pewnych granic - ja bym corce mojej kochanki nie zdejmowal spodni w lozku i nie pozwolil sobie na dawanie jej klapsa w tak badz co badz intymna czesc ciala jak posladki. Connor od samego poczatku staral sie zblizyc do Mii i to co sie stalo przed telewizorem jest tego prosta konsekwencja.
dlaczego ludzie tak sie zachowuja - bo to nie tylko nasz 'problem'?
powod jest jeden - a wlasciwie dwa - chec dowartosciowania sie i 'nakarmienia' wlasnych malych kompleksow, ktore nie pozwalaja normalnie zyc i raz po raz wpedzaja w klopoty - chociazby rodzinne - oraz seks, na ktory wedlug Felliniego mamy ochote co 8 i pol sekundy.
Connor wybiera na ofiare - bo ja tak odbieram Mię - dosc latwy cel. I od poczatku konsekwentnie stara sie sprawowac nad nia kontrole wiec w konsekwencji daży do jej zranienia - jest to kolejna taka osoba na jego drodze zaraz po zonie, corce i matce Mii.
jest czlowiekiem niedojrzalym emocjonalnie - małym 'niszczycielem' - ktorych wkolo nas dosc sporo sie kreci.
a jak ulatwione maja zadanie niech swiadczy Wasze zaciekawienie nad jego osoba i niejednoznaczna jego ocena... ku rozwadza...
Bardzo dziękuję za tę ciekawą analizę postaci Connora:-) Mam jedno pytanie- dlaczego taki facet jak Connor zainteresował się w ogóle Mią? Miał żonę, Joanne, więc na brak powodzenia narzekać nie mógł, co więc go popchnęło do tego, aby osaczyć (tak odbieram jego zachowanie od początku filmu- seks nie był przypadkowy, on od początku znajomości z Mią zmierzał ku temu, a poszlaki są chociażby takie, że prowokował ją, będąc w łóżku z Joanne czy chociażby wyżej wspomniane dawanie klapsów) 15letnią dziewczynę, która zarówno fizycznie (dla mnie ona wyglądała jak mała zagubiona dziewczynka), jak i emocjonalnie nie ma takiemu 30-latkowi nic do zaoferowania.
co rozumiesz przez " taki facet jak Connor"? to znaczy " jaki facet"? i dlaczego mialby sie nie " w ogóle" zainteresować Mią? co taiego " ma" Connor czego " nie ma" Mia?
idac dalej piszesz, ze Mia nie ma nic fizycznie jak i emocjonalnie Connorowi do zaoferowania. pytanie tylko czy Connor chce czegos " emocjonalnego" w pozytywnym tego slowa znaczeniu - bo w negatywnym Mia daje Connorowi poczucie władzy ktore pozwala chociaz na chwile poczuc mu sie kims waznym i silnym - zona wyrzuca go z domu, zostaje ponizony przez kobiete wiec chce to sobie zrekompensowac.
co do " fizycznosci" - Connor nie chce partnerstwa, chce dominacji i podziwu dla swojego " wielkiego kutasa". sadze, ze nawet wygladajaca na zagubiona 15-latka moze dac komus traktujacemu ja serio duzo dobrego - " emocjonalnie" i " fizycznie" ;)
przepraszam, że dopiero teraz, jakoś przeoczyłam tą odpowiedź- "taki facet"- normalny trzydziestolatek, przystojny, mający dość okazji do podrywu i {nie}zobowiązującego seksu. Cóż Connor ma, czego Mia nie ma? Doświadczenie, realizm, itd, itp. Za dużo, żeby wymieniać.
Co do jego chęci poczucia się kimś ważnym- ja tego tak nie odebrałam. Myslę, że on sam, tak jak Mia, jest zagubiony w życiu i korzysta z nadarzającej się okazji. Zgadzam się natomiast co do tej władzy- zdecydowanie kręci go to, że ma nad nią przewagę w sferze seksualnej, co widać w scenach jego seksu z Joanne, tekstów podczas seksu z Mią, komplementów, itd. Widząc jej "chłopaka" czuje się zagrożony i zaczyna działać. Myślę, że gdyby chodziłoby mu tylko o władzę, ciągnąłby ten związek dalej.
Z jego rozmowy telefonicznej nie wynika, że żona wyrzuciła go z domu, tylko on odszedł od niej. Ona do niego dzwoni, to on nie chce rozmawiać. Wraca do niej na swoich warunkach i w określonym przez siebie czasie (po nocy z Mią).
"Widząc jej "chłopaka" czuje się zagrożony i zaczyna działać" - i tu jest pies pogrzebany, Connor jest zdobywcą, rywalizuje więc informacja o partnerze go "aktywuje", potwierdzają to jego teksty w trakcie stosunku (masakra :). Poza tym sprawa jest banalna, zaliczył ją bo jest ładna i tyle, raczej nie wyglądała na 15-stolatkę, aktorka która grała Mię miała wówczas 18 lat.
Nie zgadzam się, że Connor ma "doświadczenie i realizm". To raczej to Mia ma w sobie siłę. Nie jej wina, że wychowała się w takiej rodzinie i każdy oznak czułości traktowała bardzo poważnie. Postawcie się na jej miejscu, co byście czuły dziewczyny? Ja bym czuła dokładnie to samo co Mia. A Connor jest kompletnie niedojrzały. Zazdrosny o córkę kochanki...Pytanie dlaczego taki jest? I w jakiej rodzinie on się wychował, bo myślę, że też w patologicznej-jak Mia. Dlatego z jednej strony ją rozumie i chce pomóc, z drugiej nie pozałatwiał rachunków z przeszłością i jest świnią. Świetna scena jak Mia, siostra i ich matka tańczą. Robię to samo tylko w odbiciu lustrzanym. Ile razy tak robimy nie zdając sobie z tego sprawy?
bardzo dziwne podejscie. co ma takiego pietnastolatka? jest młoda i ładna, troche bunczuczna, wiec tez mu sie podoba. on jest ochroniarzem w składzie, z rodziną na głowie, której jak widac nie szanuje. Najgorsze w nim jest własnie to 'przyjazne' zachowanie. W domu z obdrapanymi scianami i zdezelowanymi meblami dowartosciowuje sie, a przy okazji wszystkich oklamuje. udaje fajnego kumpla i prawego gościa pieprzącego o tancu i super muzyce. jego prawdziwe chamstwo wypływa podczas seksu: najpierw jak bezczelnie zerka na Mie podczas seksu z jej matką, a potem jak wali ordynarne teksty o ku*asach dziewczynce, która mogłaby byc jego córką.
do tego wszystkiego Mia nie jest wyzywająca. nie jest swieta oczywiscie, ale w stosunku do niego zachowuje sie bardzo niewinnie. jak ktoś, kto chce byc zauwazony, troche doceniony i potraktowany powaznie. Nieraz sie przymila, ale raczej jak mały szczeniak, a on to wykorzystuje w bardzo brutalny sposób. Nastepnego dnia wie juz na pewno, ze przegial pałe i nie bedzie juz anielskiego zycia w slamsie. zostawia wszystkie trzy z nadziejami, których im narobil swoimi klamstwami. wiec raczej slabo
Takich facetów, prostackich, jak Connor jest na pęczki. Dwulicowa świnia bez żadnego kręgosłupa moralnego, dbająca tylko o własne potrzeby. Szkoda słów.
miał zwyczajne, nudne życie, więc zdecydował się na skok w bok z mamuśką - takie szukanie wrażeń. mamuśka jednak też była niestety nudna, zapijaczona, bez perspektyw. a w Mii widział coś, czego brakowało i jemu, i jego rodzinie, i jego kochance - młodość, świeżość i marzenia. pociągało go w niej to, czego sam już nie miał, i czego nie znalazł nigdzie indziej.
ale mimo tego cała ta postać wydaje mi się jednym wielkim paradoksem, jakby to były dwie różne osoby. jeden Connor dla swojej rodziny, drugi Connor dla "rodziny".
Ehhh, proszę was...
"Z jednej strony zdradza swoją prawdziwą rodzinę, a z drugiej jest fajny dla "nowej rodziny"."
Co masz na myśli pisząc, że jest fajny? To, że pożyczył dziewczynie kamerę, a może to iż dał jej kilka funtów na wódkę? Connor był "miły" dla Mii bo wiedział, że tylko tak zyska jej zaufanie. W życiu 15-latki nie ma nikogo kto by się nią zainteresował, nikt jej nie szanuje: grupka chłopaków, znajome z blokowiska, a nawet własna matka i siostra. Co prawda nie wiemy kiedy dziewczyna straciła ojca lub czy go w ogóle poznała, jedno jest pewne słowo 'mama' nie ma dla niej żadnej wartości. Może dlatego dąży do bliskości ze starszym mężczyzną, a wtedy Connor wykorzystuje nadarzającą się okazję i spełnia swoje pożądania. Zwróćmy uwagę na życie Connora, ma kochającą żonę, małą córeczkę, jego status majątkowy jest na przyzwoitym poziomie. Wydaje się, że ma wszystko co powinno czynić go szczęśliwym, a mimo to prowadzi podwójne życie. Wielu osobom wyrządził krzywdę, a wszystko przez to, że nie potrafił utrzymać swojego kutasa na wodzy.
Chciałabym jednak zauważyć, że w momencie kiedy Connor spotyka się z Joanne, nie wiemy dokładnie jaki jest "status" jego związku. Prawdopodobnie zostawił żonę (rozmowa telefoniczna przy stawie) i wyprowadził się z domu. Moim zdaniem on nie robił tego wszystkiego, aby zyskać jej zaufanie, gdyż chciał ją wykorzystać. Po prostu widział co te dziewczyny mają w domu i chciał je jakoś dowartościować. A historia jego "romansu" z Mią to już zupełnie inna bajka.
Ciekawy wątek widze tutaj powstał:).
Ja jednak obstawiam za opcją, ze całe"dowartościowywanie" Mii jest powierzchownie niby fajne, bo w końcu dziewczya przez chwile czuje sie ważna, czuje, ze moze cos osiągnąć, a każdy z nas, gdyby miał takie wychowanie, albo raczej jego brak, garnąłby sie do osób, które w taki sposób mowią nam, że są wyjatkowe, każdy chce sie dla kogokolwiek liczycc.Widać jakie to było ważne dla Mii w scenie, gdzie tańcząc przed samochodem na prosbę Connora, gdy słyszy reakcje mamy, że sie"posika ze śmiechu", widać jak ja to skrzywdziło, robisz cos z pasja, sprawia Ci to przyjemnosc a nagle ktos brutalnie(caly czas mowie tu o psychice)sprowadza Cie na ziemie.Niestety, jak tutaj walczyc o swoje marzenia, jesli każdy od poczatku Ci powtarza, ze jestes nieudacznikiem, jesli nie masz totalnie żadnych autorytetow, wiec Twim zdaniem, zycie po prostu takie jest.I końcwka filmu, gdzie niby w smieszny, ironiczny sposob zostaja pogrzebane marzenia dziewczyny.Troche dla mnie smutny moment, a nawiazujac wnim do postaci Connora, przeciez Mia pokazywala mu tę ulotke, mógł ją uprzedzić, jakiego rodzaju jest to praca, ale tego nie zrobił, tylko ją nadal namawiał, po co?żeby zobaczyła, jaki jest kochany i wspierajacy:/?No nie wiem;).
Tego z tą ulotką też do końca nie rozumiem, wynika z niej jednoznacznie, że to będzie taniec na rurze, a on, że ma spróbować. Nie wiem, być może reżyserka chciała w ten sposób pokazać, że w takiej mieścinie nie ma opcji tańczenia w inny sposób (chociaż Mia ogląda występy rówieśników na YouTube), więc lepszy rydz niż nic. I pod względem tego tańca Connor jest dla mnie niejednoznaczny- przekonywał Mię, że warto walczyć o swoje, tymczasem musiał widzieć, że ona się kompletnie do tego nie nadaje (mam na myśli taniec ogólnie, a nie na rurze). Można to zinterpretować jako lizusostwo z jego strony, aby zyskać jej zaufanie i sympatię, niemniej burzyłoby to całą koncepcję filmu.
nie ma co dywagować nad tym, dlaczego jej powiedział, że świetnie tańczy i się nadaje. Po prostu Connor mówił Mii to, co ona chciała usłyszeć. Mia dzięki temu jeszcze bardziej się do niego emocjonalnie przywiązywała, jemu dodawało to animuszu i wzmacniało w nim poczucie władzy. A kiedy pojawiła się konkurencja w osobie młodego chłopaka, Connor wykorzystał sytuację, że matka była pijana i przyspieszył bieg wydarzeń. Zagadał po raz kolejny o pasję dziewczyny, do tego trochę alkoholu, zmysłowa muzyka, ona przekroczyła pewne bariery wstydu tańcząc przed nim w sposób zupełnie inny niż do tej pory, czyli mniej buntu, więcej kobiecości (nawiasem mówiąc najwięcej tam nieporadności było). Doskonale wiedział wówczas czego chce.Swoją potrzebę dominacji ujawnił również wtedy, gdy kazał jej usiąść bliżej. To nie on z pożądania rzucił się na nią, tylko kazał podjeść do siebie, czekał (!), aż to ona do niego przyjdzie.
Dla mnie postać Connora jest jednoznaczna - facet potrzebował się dowartościować. Aczkolwiek nie zakładam, że od początku założył sobie, że upiecze dwie pieczenie przy jednym ogniu. Myślę, że raczej wyszło to przy okazji. W jakiś sposób ta dziewczyna go zaintrygowała, mniej lub bardziej nieświadomie podjęła grę przez niego rozpoczętą,a on się sprawdził jako facet i ...wrócił do rodziny.
To burzy TWOJĄ koncepcję filmu, czyli koncepcję że ten facet miał jakiekolwiek dobre intencje." Reżyserka chciała w ten sposób pokazać, że w takiej mieścinie nie ma opcji tańczenia w inny sposób?" Więc Twoim zdaniem dla piętnastoletniej dziewczyny (która zresztą tańczyć nie umie) lepszy jest taniec go-go niż żaden? Przecież jej nie zmuszała do tego sytuacja materialna, taniec to było jej marzenie a ona powinna się przede wszystkim skupić na problemach w szkole. Connor, mimo że wiedział że ten śmieszny "casting" może przynieść jej sporo przykrości i kłopotów, nie mógł odpuścić okazji aby zapunktować. Jeżeli faceta obchodziłby los tej dziewczyny to zachęcałby ją do zaprzestania wagarowania a nie tańców na rurze. Kupiłby jej obiad a nie podlizywał się wciskając pieniądze "na wódkę".
Zgadzam się z tym, co piszesz. Zgadzam się również z tym, co napisałaś wyżej. Niestety, niektóre dziewczyny (bo kobietami to raczej nie są) nie potrafią zrozumieć, że faceci niekoniecznie muszą też tę ''lepszą stronę''. Connor to typowy miejski casanova. Po pogodzeniu się z żoną, wrócił do domu, zapominając o Mii i jej matce. Nie ma tu niczego do interpretowania. Jedynie naiwne dziewczynki zapatarzone w bajki disney'a znajdą w tej postaci pozywtywne aspekty.
Nie moją, a przyjętą, wystarczy obejrzeć kilka wywiadów z Arnold. Gdyby Connor z góry zakładał, że uwiedzie Mię, ten film, byłby płytki i bardzo jednowymiarowy, a taki nie jest. I to właśnie sprawia, że jest taki świetny - żadna z tych postaci nie jest czarno-biała, dobra lub zła, każda z nich jest po prostu ludzka.
trudno logicznie wytłumaczyć, że na tak długo zostawia dom i rodzinę, aby się zabawić i wrócić, bo z takim zawodem trudno byłoby mu się tłumaczyć. Pewnie jednej i drugiej wmawia, ze mieszka z matką i wychodzi na o, że jak już zaliczył wszystko co było do wyruchania w nowym domu wraca do żonki, a ta mu wybacza, bo dziecko jest najważniejsze. Oczywiście prawie mu się upiekło, bo żonka nie zniosłaby dwóch kochanek, a Policja tłumaczeń, że nie wiedział ile lat miała córeczka. Powiedzmy, ze bohaterka nie chciała rozbijać rodzinki, by jego dziecko nie dorastało jak ona, a niedoszłego adoratora skazywać na utratę pracy lub nawet więzienie.
Na samym początku myślałam, że tylko Mu tak naprawdę zależy na tych dziewczynach...
Jednak się myliłam, facet chciał tylko wykorzystać!
W filmie nie jest pokazane w jakich okolicznościach Connor poznał matkę Mii (Tak się to odmienia?).
Jedną z wielu opcji jest ta:
Connor pokłócił się z żoną, mieli się rozwieść.
Zaczął spotykać się z matką Mii. Jednak gdy zobaczył jej starszą córkę zrozumiał, ze fajna z niej dziewczyna.
Może brakowało mu córki? Zaczął zachęcać dziewczynę aby goniła swoje marzenia, pomagał jej,pożyczał pieniądze i kamerę.
Jednak z czasem Mia zaczęła pociągać go fizycznie. Może nawet coś do niej czuł?
Przecież gdyby chciał ją wykorzystać to zrobiłby to. Potem mógłby się zasłonić tym że był pijany. Ale on przerwał to co między nimi zaszło i w dodatku się wyprowadził.
Na trzeźwo przemyślał parę spraw, pogodził się z żoną. Może nie chciał, żeby jego żona i córka były takie jak Mia i jej matka. Żeby jego dziecko wychowywało się w normalnej rodzinie.
Nie ukrywam, ze zakończenie mnie zdziwiło. Mia porwała Connorowi córkę, a on zamiast z nią porozmawiać po prostu dał jej w twarz i bez słowa odszedł.
Pokazał kto dla niego jest ważniejszy i dał dziewczynie do zrozumienia, ze w jego życiu nie ma dla niej miejsca.
Szkoda tylko, że w taki sposób.
Tak może córka (i rodzina) była dla niego najważniejsza, ale z drugiej strony może poczuł się bezradny i tak zareagował. Wyobrażasz sobie co się działo w domu po zniknięciu dziewczynki, bo ja tak. Matka: zadzwońmy na policję! A ojciec co? Jeżeli się domyślał(a na pewno tak skoro potem wsiadł w samochód i ją dogonił) to wiedział, że policja na pewno odkryje jego romans. Był w kropce, dlatego tak zareagował. Ten film jeszcze jedno pokazuje: nikt nie jest jednoznaczny. Przecież w życiu też tak jest, możemy ludzi usprawiedliwiać, ale nikt nie jest do końca zły lub dobry.
Teraz widzę, jaka ze mnie głupia siksa (a niedawno przestałam być nastolatką), bo ja w trakcie oglądania odebrałam go raczej pozytywnie. Raczej. W każdym razie uważałam, że miał przyjazne intencje wobec Mii, a seks tłumaczyłam tak jak on impulsem i alkoholem. A późniejszą ucieczkę z mieszkania - nie jako wypełnienie misji zaliczenia wszystkiego, co wypadało w tym domu, ale po prostu wyrzuty sumienia. Nie wiem sama, dla mnie postać pozostanie złożoną, aczkolwiek to co piszecie wyżej ma sens i gdy życie mnie ciężej doświadczy, przyznam wam pełną rację ;)
Każdy z Was ma ciekawe spostrzeżenie nt Connora. Właśnie wasze opinie przekonały mnie do przemyślenia tego, jaki naprawdę jest Connor - jego postać jest pozytywna czy negatywna? Otóż nie potrafię tego ustalić. Za każdym razem, gdy próbuję o tym myśleć, najchętniej obejrzałabym ten film po raz kolejny.
Po pierwszym obejrzeniu filmu byłam zdania, że Connor jest postacią negatywną, gdyż popełnił zbrodnię odbywając stosunek z osobą nieletnią. Mimo tego, że ustaliłam, że nie jest on tym 'dobrym' coś w nim wzbudzało (i nadal wzbudza) moją sympatię względem jego osoby. Nie wiem czy to przez moje uwielbienie do Michaela Fassbendera i jego uśmiechu czy może to jednak postać przez niego grana ma na celu wywoływanie takich właśnie emocji. Może zapytam tych, którzy nie znali wcześniej tego aktora lub jest On im obojętny, czy wzbudził On waszą sympatię jako Connor? Sporo osób, które wypowiedziały się wyżej postrzegają go negatywnie, ale nie wiem jakie odczucia mają względem samego aktora.
Po ponownym seansie moja sympatia względem Connora nadal jest taka sama, chodź Binula uświadomiła mi pewną rzecz o której nie wiedziałam. Mam tu na myśli scenę seksu obserwowaną przez Mie. Nie zauważyłam tego, że Connor dwukrotnie na nią spogląda. Przecież On się nawet nie speszył. I jak wcześniej myślałam, że jego sympatia względem Mii jest bezinteresowna, tak teraz nie jestem już tego pewna. Dochodzi jeszcze fakt ogłoszenia z sex clubu. Wcześniej nie wpadłam na to, że Mia nie wiedziała na co się pisze. Nie sądziłam, że to był powód jej rezygnacji (scena w clubie). Myślałam, że słysząc początkowe nuty 'California Dreamin' dotarło do niej, że znowu jest sama, nie ma nikogo kto w nią wierzy, Connor odszedł, więc i ona ucieka. Teraz widzę, że mogłam to sobie przesłodzić.
Wielu rzeczy w tym filmie nie potrafię rozgryźć, co oznacza, że czeka mnie jeszcze sporo seansów.:)
Moim zdaniem Connor jest postacią negatywną, Fassbender zagrał ją z wdziękiem, ale tak to miało wyglądać, na zewnątrz facet wzbudzający sympatię, a w środku wcielenie zła. Dlaczego Connor tak się zachowywał? Czy dlatego, że taki był, czy może robił to z nudów? Może potrzebował urozmaicenia w swoim życiu, dodatkowej adrenaliny i dlatego nawiązał romans z matką Mii, a później wykorzystał i ją samą. Bo nie ulega wątpliwości, że czekał na taką okazję i zrobił to celowo. Zachował się wobec niej perfidnie, ale jedno jest pewne, że to dzięki niemu Mia postanowiła zrobić coś ze swoim życiem. Może to był dla niej impuls, żeby działać i nie być ofiarą, jak jej matka, którą wciąż wykorzystywali kolejni faceci. Jest takie powiedzenie, które mi tu pasuje "Co nas nie zabije, to nas wzmocni "
i alleluja. nie ma co sie rozrzewniac nad ambiwalentnoscia tej postaci. jest ewidentnie negatywna.
conor przedstawia typowego smca alfha, ktory poprzez przyjazna powierzchownosc zawsze ma tyle seksu ile chce, ile potrzebuje.
kochance mowi, ze mieszka z matka, takie klamanie nie ma dobrych intencji.
pewnie zdradzal zone juz nie raz wiec co mu po tym jesli przeleci takze córke, nic.
nawet to lepsza wymowka, zeby zniknac. matka bedzie obwiniac corke a nie conora. poza tym, dziewczyna mu sie podobala,
bo prawdopodobnie jako seksoholik (lub cos na ta modle) wystarczy, ze kobieta porusza biodrami i juz mu staje.
no i jeszcze wciska, powtarza, kit dziewczynie "jestem pijany", łał to ze jest pijany to wie, ;]
oczywiscie szkoda nam tak ladnie zaczynajacego sie rozmansu (jak w lolicie, przy tym mega seksowny michael, jest na co popatrzec) ale koniec mowi sam za siebie.
przez to, ze michael tak dobrze gra czarna owce( utajnioną) kobiety, ktore uwielbiaja dume i uprzedzenie, maja trudnosc pogodzenia sie z faktem a nie raczej z prostotą przekazu.
pamietajmy, ze michael wykorzystuje 15 -latke, do tego hm taka buntownicza, biedaczka nie ma ojca i mily facet jest dla niej autorytetem.
wiec wobec powyzszego, to uderzenie w twarz o ktorym mowicie powyzej bylo raczej ponizej pasa. facet ma za duzo czelnosci, bzyka kogo popadnie, bije kogo popadnie a on ma byc nietykalny, bo co ? bo jest facetem.
dziewczyna bardzo dobrze zrobila, ze porwala corke. mianowice, myslalam nawet, ze zaprowadzi ja do swojego domu, wtedy michael zostal by wydany przed kochanka a kto wie moze i przed zona.
wg. mnie byla to udana nauczka, tylko czy michael ja zrozumial. niech sie dowie jak to jest zrobic w bambuko cudze córki,
kobiety ogolnie. mozliwe ze w przyszlosci taki conor II "wybzyknie" jego corke a potem wnuczke.
mezcyzni maja to do siebie ze robia przykrosc innym kobietą natomiast nie mysla o ty, ze jakby ktos zgwalcil jego corke , matke etc. nie byloby to takie przyjemne jak wtedy gdy on to robi.
Nie jesteś głupią siksą tylko my jako nastolatki wczuwamy się w Mię i dlatego odbieramy dobrze postać Connora. Myślę, że wyrzuty sumienia też mogły go gnębić. Inną sprawą jest to: on pytał Mię, że chyba wszystkie w jej rodzinie lubią pić. A jak o Connorze mówiła jej matka(chociaż jasne mogła udawać przed koleżanką): faceci nadają się do jednego. Connor nie czuł się wyróżniony, wiedział jaką funkcję spełnia. I myślał, że z Mią może być tak samo.
Miałam też myśl, że on uciekł, bo pierwszy raz kogoś pokochał. Kochał Mię i zrobił coś niedopuszczalnego i właśnie dlatego uciekł. Gdyby ją miał w nosie to chyba jednak mógłby zostać.
Cieszę się, że są młode dziewczyny, które mają wystarczająco dużo empatii, aby zrozumieć złożoną, spragnioną prawdziwej miłości postać Connora. Ja go świetnie rozumiem, bo co prawda nie mam żony ani kochanki i mieszkam z matką, ale też jestem przystojnym i wrażliwym trzydziestoparolatkiem, szukającym miłości. Może się umówimy? Jesteś taka śliczna :)
Wg mnie on jej na pewno nie pokochał, bo przecież ile trwała ich znajomość??? kilka dni??? Po prostu sobie poużywał na matce i córce i już...
A to jest jakiś konkretny czas po którym można się zakochać? A wcześniej się nie da? No bez przesady, tego się nie da ustalić. Może to było zauroczenie...
Oczywiście, że się da. Chodzi mi o to, że Mia, której brakuje ciepła, uwagi i miłości matki nie potrafi ani dawać ani przyjmować miłości. Ma jeszcze nie ukształtowaną osobowość i psychikę, a z tego co widać na filmie prawdopodobnie skończy jak własna matka. Connor wykorzystuje tą jej naiwność, ona każde miłe słowo czy gest będzie pewnie interpretowała jako oznaka miłości i akceptacji.
Myślę, że oni są podobni, oboje niedojrzali - więc mogli się w sobie zakochać, tak po prostu. Oczywiście mógł ją wykorzystać, tylko po co? Żeby musieć uciekać? Żeby mieć problemy? Między nimi (moim zdaniem) autentycznie było jakieś napięcie.
Hm. Myślę, że tu nie ma co się wdawać w rozważania typu: "jacy są mężczyźni naprawdę"; przynajmniej ja pod tym kątem w ogóle nie patrzę na ten film. I sama refleksja nad tym, czy Connor jest pozytywną czy negatywną postacią, też moim zdaniem trochę traci sens. To jest obraz dość... powściągliwy, wymykający się jednoznacznej interpretacji, bo też żadnej nie narzuca. Ale myślę, że wiele wyjaśnia tu sam proces kręcenia - z tego co Fassbender mówił, nie było scenariusza znanego aktorom od początku zdjęć, reżyserka dawała im po kilka stron dziennie. I może dlatego też ja na przykład nie widzę tu premedytacji. Przykro mi, drogie panie, ale Connor nie jest wcieleniem zła. Byłaby to pewnie wielka ulga, gdybyśmy mogli tak właśnie tłumaczyć sobie ludzkie postępowanie. Zamiast tego mamy zwykłego (sympatycznego? przystojnego? empatycznego?) mężczyznę, który potrafi robić rzeczy miłe i mniej miłe (jakkolwiek zechcemy to nazwać). A to jest o wiele trudniejsze do zniesienia niż wizja zła wcielonego.
I strasznie ciekawe jest dla mnie takie zestawienie - Connor był dla Mii znacznie milszy niż jej własna matka. A jednocześnie... czy nie jest tak, że to matce na niej tak naprawdę zależało, a Connorowi nie? To boleśnie prawdziwe i strasznie, strasznie mądre ze strony Arnold - to spostrzeżenie, że żyjemy w takim świecie, gdzie czasami nasze zachowanie jest tak paradoksalne. I niewytłumaczalne.
Osobiście bardzo mi się ten film podobał, bo nie szuka łatwych wyjaśnień. W ogóle nie szuka wyjaśnień. Dla mnie to tak, jakby reżyserka rzucała nam w twarz tę historię i patrzyła, co z nią zrobimy. I dlatego ten film - i Connor właśnie - zostawia takie wielkie 'wtf' na twarzy. Życie.
Według mnie trafiłaś w sedno swoją interpretacją i znakomicie spointowałaś całą dyskusję i różne jej tory na które się rozwinęła. Bardzo mądra wypowiedź i genialnie kontrapunktująca powstałe wcześniej teorie oparte głównie na pewnych skrytych uprzedzeniach i przekonaniach słusznych lub nie ale na pewno zbyt osobistych by jednoznacznie określić daną postać (lub teoretycznie osobę realną bo ludzi o podobnych cechach jak Connor jest mnóstwo) po kilku scenach pokazanych w filmie. Myślę że takie wypowiedzi jak ta świadczą dobitnie że film jest udany i znaczący. Mimo że nie oszalałem na jego punkcie jakoś specjalnie ale na pewno pozostanie w domowej filmotece.
Ja nie odebrałam choć w jednej scenie, że matce na niej zależało. Rzadko kiedy w filmach pokazywane są tak okropne matki, które nie mają w sobie choć krzty empatii czy chociażby instynktu macierzyńskiego.
Co do Connora to moim zdaniem nie jest on postacią ani negatywną ani pozytywną,powiedziałbym bardziej "nijaką".
Właściwie to nie jest tak trudno dobrać do niego jakąś 'definicję'... postać cwaniaka z rozterkami emocjonalnymi który jest w pewnym sensie zagubiony i sam nie wie czego chce , patrząc jeszcze na jego wiek to śmiało można podpiąć go pod stereotyp faceta z kryzysem chcącym zmienić swoje życie albo chociaż nadać mu jakiś 'smaczek'.
Odnośnie seksu z główną bohaterką to zapominacie że wiek przyzwolenia w Anglii wynosi tak jak u nas 15 lat i dajki w takim wieku może stukać nawet 80-latek aż żopa nie pęknie :D więc w praktyce Connor nie robi tutaj za żadnego czubka,no może z racji jego wieku za kolesia trochę 'skrzywionego emocjonalnie' (chociaż trudno ocenić sam ten wątek 'kokietowania' z czyjej inicjatywy to w sumie wynikło).
Oglądałem wczoraj w nocy na AleKino ten film po raz pierwszy i hmmm... co do filmu samego w sobie to uczucia mieszane,jak uwielbiam kino Europejskie to akurat w Angielskim/Brytyjskim wydaniu jakoś średnio do mnie przemawia,film w rzeczy samej trochę jakby 'o niczym'.
Niejednoznaczna postać. Świetnie zagrana. Dowód na to, że określenia "nieodpowiedzialny" i "wrażliwy marzyciel" to awers i rewers.
To Connor od początku wspierał Mię: zachęcał ją, żeby tańczyła, pomagał. Był jej jedynym sprzymierzeńcem. Jego niespodziewane odejście przyczyniło się do odkrycia okrutnej prawdy o domku na przedmieściu, żonie i słodkiej córeczce - i ostatecznie pchnęło Mię do wyjazdu.
Niektórzy zobaczą w zachowaniu Connora wyłącznie "strategię zaliczeniową", a ja sądzę, że dostrzegł w Mii siebie. Łączyło ich "California dreaming" - oboje chcieli czegoś innego niż to, co mieli, więc zostawili swoje dotychczasowe życia w poszukiwaniu innych, lepszych miejsc. Nie uważam, że wykorzystał Mię (seksualnie). Może raczej: nadużył jej zaufania, bo ją (i nie tylko ją) zwyczajnie okłamał. Jednak ten seks na wersalce, rzekomo w stanie kompletnego zamroczenia alkoholowego, był piękny - nawet jeżeli towarzyszyły mu głupie przechwałki o wielkich penisach - był prawdziwym zbliżeniem się i nie miał nic wspólnego z cynizmem.