to właściwe określenie, czy to coś ma plusy ,ma muzyka Quinów i Boskiego Frediego Merkurego ,reszta na śmietnik.
Na taki film trzeba patrzeć z lekkim dystansem, a nie sztampowo porównywać produkcję sprzed 25 lat do współczesnego Matrixa. Ja oglądam go zawsze z przyjemnością choć nie tak często jak Nieśmiertelny.
film z założenia miał być kiczowaty. miał stać się hołdem w stronę oldschoolowego sci fi z cygarowatymi rakietami, gumowymi przeciwnkimami czy sztampową fabułą i wyszło to nad wyraz dobrze.
a tak przy okazji Quinn to była pani doktor, a kapela nazywała się Queen :]